marek.w marek.w
1476
BLOG

A tankowce płoną...

marek.w marek.w Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 48

 W tym tygodniu na kolejnych 2 tankowcach płynących z dostawami ropy z rafinerii na Półwyspie Arabskim przez Cieśninę Ormuz wybuchły pożary na skutek ataku przez "nieznanych sprawców ". Na szczęście nikt z załóg nie ucierpiał, a same tankowce udało się uratować.

Według najnowszych danych przyczyną wybuchów miały być podłożone  miny magnetyczne, Amerykanie nagrali zresztą akcję kutra irańskiego, który miał zdejmować  z burty tankowca taką minę, która nie wybuchła. Zamiast niej wybuchła kolejna wielka afera, ponieważ od bezpiecznej żeglugi tankowców przez Cieśninę zależy zaopatrzenie w energię wielu krajów na świecie ( a przy okazji i cena ropy ).

Zacznijmy jednak od początku - 

Na Bliskim Wschodzie od lat nabrzmiewa konflikt między szyickim Iranem a sunnickimi Państwami Arabskimi, który przerodził się w "proxy wojnę"  czyli zastępczą, gdy Arabia Saudyjska wraz z ok. 10 innymi państwami arabskimi wysłała w 2015 r. swoje wojska do Jemenu, aby zrobiły porządek ze zbuntowanym Ludem Hutu, wyznającym Szyizm i wspieranym przez Iran. Interwencja potwierdziła znaną od lat prawdę, że Arabowie nie mają pojęcia o prawdziwej walce, ponieważ po 4 latach walk mimo ogromnej przewagi technicznej wojska koalicji praktycznie drepczą w miejscu, ponosząc wielkie straty w sprzęcie, już nie mówiąc o prestiżu.

Nie mogąc wygrać na polu walki, Arabowie wykorzystują powstałą na skutek wojny katastrofę humanitarną w Jemenie dla osłabienia przeciwnika. Z drugiej strony Hutu ostrzeliwują rakietami ( produkcji irańskiej ) obiekty infrastruktury w Arabii Saudyjskiej.


Na ten podstawowy konflikt w świecie Muzułmańskim, którego inną częścią jest wojna domowa w Syrii nałożyła się wrogość Iranu z Izraelem no i jego wielkim patronem, czyli Ameryką.  Gdy w Iranie panował Szach, Iran po cichu był sojusznikiem Izraela przeciw Arabom, po zwycięstwie Rewolucji Chomeiniego sytuacja oczywiście się całkowicie odmieniła i to USA oraz Izrael awansowali na głównych wrogów ajatollahów. Sensu nie ma w tym za grosz, bowiem obiektywnie Iran tocząc rywalizację z Arabami nie ma żadnego interesu w dokładaniu sobie wrogów, no ale czego wymagać od religijnych fanatyków. 


Ponieważ odległość między Palestyną a Persją jest tak duża, że żadne normalne działania bojowe są niemożliwe, ajatollahowie postanowili zbudować rakiety strategiczne z głowicami jądrowymi, aby w razie czego móc ostatecznie zniszczyć "szatana". Nie zważając przy tym na fakt, iż Izrael już posiada wystarczająca ilość bomb A i rakiet, aby zrobić z całego Iranu lotnisko pokryte szkliwem.Próba zdobycia broni atomowej przez Iran oczywiście spotkała się z odpowiedzią Zachodu, szczególnie USA, a wprowadzone sankcje, szczególnie w sprzedaż ropy naftowej zatrzymały cały projekt atomowy. Wtedy sankcje cofnięto i pozornie nastąpił happy end...


Druga runda nastąpiła, gdy Iran w przymierzu z Rosją wygrał wojnę domową w Syrii, ratując władzę Asada i kolejny raz pokazując słabość militarną i polityczną Arabów. Zachęcony powodzeniem wzmógł nacisk na Izrael, korzystając z bazy wypadowej w Syrii, tu jednak zderzył się z przeciwnikiem całkiem innej klasy. Wobec serii ataków rakietowych i lotniczych wojska perskie, zarówno jak Hezbollah są bezradne, a i Rosja niewiele może im pomóc. Z drugiej strony i Izrael niewiele może zrobić cos więcej dla poprawy bezpieczeństwa swojej północnej granicy, w końcu nie może uderzyć armią lądową, aby zająć Syrię i wyrzucić z niej Persów .

Dlatego najbardziej pro izraelski z amerykańskich Prezydentów postanowił powrócić do sprawdzonej broni ekonomicznej i przywrócił sankcje, w tym na eksport ropy.  Mimo, że tym razem nie wsparła go Europa, sankcje okazały sie bardzo skuteczne i gospodarka irańska znów znalazła sie w stanie zapaści.

Co ciekawe, w blokadzie importu ropy Amerykę wsparły Chiny, no ale to jest odrębny, warty osobnego omówienia temat.


Mimo pozornego zwycięstwa w obu wojnach ( proxy ) z Arabami Iran znalazł się w nieciekawej sytuacji. Jednoczesna rywalizacja z tyloma przeciwnikami na raz wymaga ogromnego natężenia sił, tymczasem gospodarka kraju znajduje się na drodze do ruiny, zarówno z powodu sankcji, jak i fatalnego zarządzania przez duchownych, którzy objęli decyzyjne stanowiska w całym państwie. Co gorsza, kadra ajatollahów jest nie tylko fanatyczna, czyli nie licząca się z realiami, ale równie chciwa i skorumpowana, jak każda podobna władza nie podlegająca kontroli, np. w Rosji. Jest to gotowy przepis na katastrofę, stąd pozornie nielogiczne działania władz Iranu, dążących do dalszej mobilizacji społeczeństwa widmem zewnętrznych wrogów czyhających na bogobojny Naród. ( To zresztą również możemy obserwować dość powszechnie, czasem bardzo blisko :-))


Po podpaleniu obu tankowców w mediach irańskich, podobnie jak w "postępowych" na świecie podniosła się wielka burza oskarżeń USA i Izraela o ten niecny czyn. Ma to być oczywiście pretekst do napadu na miłujący pokój, niewinny Naród irański. Wspiera tą narrację dotychczasowa działalność Trumpa, delikatnie mówiąc niezbyt rozsądna i pełna pogróżek wobec Iranu. 

Jednak analiza dotychczasowych wydarzeń i celów uczestników konfrontacji pozwala na w miarę pewne wnioski -

Władze Iranu znalazły sie pod ścianą, kraj z faktycznie zrujnowaną gospodarka nie jest w stanie dalej ponosić tak wielkich kosztów dotychczasowej polityki bez ryzyka buntu społecznego.  Dla władz więc jedynym wyjściem jest wzmaganie napięcia wokół granic, a szczególnie w postaci przerywania żeglugi tankowców przez Ormuz.  Z jednej strony mobilizuje to własne społeczeństwo, z drugiej osłabia wrogów, czyli Arabów, a jak dobrze pójdzie, podniesie cenę ropy, która znów spadła do 60 $ za baryłkę. A droga ropa ma dla Iranu równie żywotne znaczenie, co dla Rosji, stąd nie dziwi sojusz obu państw i zgodna reakcja ich mediów. Jak na razie cena ropy po ataku podniosła sie o 2 $ na baryłce....


Jak się mówi, sytuacja jest rozwojowa :-) Rosja zablokowała decyzję Rady Bezpieczeństwa, groźne słowa fruwają w przestrzeni medialnej, a jaki będzie ciąg dalszy, dopiero zobaczymy. Dla Ajatollahów wywołanie prawdziwej wojny raczej nie jest racjonalne, zbyt duże jest ryzyko, z drugiej strony to sa fanatycy, co gorsza osobiście zainteresowani dalszym wzrostem napięcia,  bo to kieruje wzrok Persów na wrogów zewnętrznych i wzmacnia ich władzę. Z drugiej strony mając na czele anty irańskiej koalicji Trumpa i Netanjahu, też można się spodziewać ciekawych czasów....

marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka