Marek H. Kotlarz Marek H. Kotlarz
431
BLOG

Vaclav Havel, arystokrata ducha

Marek H. Kotlarz Marek H. Kotlarz Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

 

Przyznaję, słabo znam twórczość Havla, ale mam wrażenie, nie jestem odosobniony. Nie znaczy to, że był złym poetą czy złym eseistą, przeciwnie. Po prostu jego twórczość przyćmiła jego opozycyjna przeszłość. Havel należał do elitarnej grupy poetów, którzy upominają się o wolność, poetów najwyższej próby, bo życiem świadczących o swoich przekonaniach, poetów zawsze drażniących każdą władzę, która nie ma czystego sumienia. Havel świadomie wybrał los poetów i pisarzy skazywanych na prześladowania, szukających ucieczki poza granicami własnego kraju lub decydujących się na przemilczenie, na literackie getto, bo ważniejsza od twórczości wydawała mu się Czechosłowacja.

Władza często bardziej niż rewolucji bała się słów, bo bała się prawdy. Rewolucja mogła ic pozbawić wprawdzie władzy, ale poeci i pisarze mogli ich pozbawić szacunku innych oraz godności, a tego obawiali się równie mocno. Już Eurypides, a było to przecież 2400 lat temu, zdecydowała się na wyjazd z Aten, bo pogodzić się nie mógł z upadkiem demokratycznych wartości z którymi je zawsze utożsamiano; cierpliwie znosił ataki na swoje poglądy, a gdy to nie wystarczało, na swoją twórczość. A to był początek, w ślad za nim do literacko-politycznej celi prześladowanych wyruszyli następni, tym razem rzymscy poeci: Korneliusz Gallus, którego były przyjaciel, cesarz August doprowadził do samobójstwa, i Owidiusz, równie bezwzględnie przezeń wygnany – po latach zmarł na zesłaniu nie widząc już nigdy Rzymu. Potem zapełniać tę celę zaczęli pisarze i poeci wszystkich stron świata i epok. Mieliśmy tam swoich przedstawicieli, od trójki największych romantyków począwszy.

Havel, choć nigdy swojej ojczyzny nie opuścił, był jednym z nich, był poetą idei, którego skazano na milczenie. A jednak jego głos zabrzmiał głośniej, niż życzyłaby sobie tego władza. Początkiem jego politycznego zaangażowanie była praska wiosna, potem wsparcie dla prześladowanych i wreszcie Karta 77. Pamiętam jak w szkole, na jednej z przerw, kolega z klasy, Jaś Kempa, powiedział mi o tej inicjatywie czechosłowackich intelektualistów, nie kryjąc przy tym podziwu. Wieczorem włączyłem Wolną Europę i usłyszałem pierwszy raz w życiu nazwisko Havla. Miałem niewiele ponad 17 lat, żadnych związków z opozycyjnymi środowiskami w Polsce, ale to wydarzenie wzbudziło mój respekt i uznanie, bo Czesi wydawali mi się ulegli i posłuszni. W Polsce od 1968 roku zdarzyły się już dwa potężne protesty: w grudniu 1970 r. na Wybrzeżu, i latem 1976 w Ursusie, Płocku i Radomiu. Karta 77 zmieniły mój sposób postrzegania naszych południowych sąsiadów.

W 1989 roku, po jedwabnej rewolucji, wyborcy dostrzegli jego osiągnięcia i pojawiło się hasło „Havel na Hrad” (po polsku rymowałoby się ładnie: „Havel na Wawel”). Zazwyczaj ludzie zasłużeni w dziedzinach dalekich od polityki, artyści, literaci, naukowcy czy robotnicy nie najlepiej radzą sobie ze sprawowaniem najwyższych funkcji w państwie, ale Havel był tego chlubnym wyjątkiem. Nie udało mu się wprawdzie, pomimo wysiłków, uratować jedności Czechosłowacji, ale trudno dostrzegać w tym czyjąkolwiek winę, narody mają wszak prawo do własnej państwowości, rozwód nastąpił zaś łagodnie, po raz kolejny „aksamitnie”, również dzięki jego postawie

Havel był politykiem o klarownych centrolewicowych poglądach, nigdy jednak nie słyszałem, by obraził politycznych oponentów, to nie byłby jego poziom, nie jego klasa. Ten przykład mogliby wziąć sobie do serca polscy politycy. Nie był nieomylny, nikt nie jest, był jednak wierny swoim zasadom. Na tle polityków współczesnej Europy wyróżnia się jak Marek Aureliusz na tle rzymskich cezarów. Nawet gdy nie wszystko do końca rozumiał, jak sytuację w Polsce w roku 2007, gdy zasugerował konieczność uczestniczenia w polskich wyborach międzynarodowych obserwatorów, to dlatego, że był przecież Czechem, nie Polakiem, i przyglądał się wydarzeniom w naszym kraju przez pryzmat komentarzy prasowych. Ja wolę pamiętać inną jego wypowiedź: „Tragedią współczesnego człowieka jest nie to, że wie on coraz więcej o sensie swego życia, lecz że coraz mniej zajmuje się tym pytaniem”.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura