11 maja
"POWIADAM WAM, JEŚLI MY MILCZEĆ BĘDZIEMY, WNET KAMIENIE WOŁAĆ BĘDĄ” Łuk. 19:4
A cóż tu komentować, przecież są to kolejne, hagiograficzne wypociny nie tylko twórcy, ale i beneficjenta [nie dziw wtedy, że i gorliwego obrońcy], tego wielce szkodliwego, bo powstałego w trakcie tzw. transformacji, polskiego sędziowskiego. samodzierżawia . Z tego co pisze sędzia Marek Celej, należy rozumieć, że sędzie Grażyna Z. i Lucyna Ł. z Suwałk, oskarżone o to, że za pęto kiełbachy czy słoik grzybków, wydawały korzystne dla oszustów wyroki, Krystyna i Jarosław S., oraz, Maria M., z Olsztyna, uwikłane w aferę Spółdzielni Mieszkaniowej „Pojezierze”, Magdalena P. z Gdańska, która wydawała korzystne wyroki dla klientów adwokata Piotra P., Józef K. ze Świdnicy, oskarżony o wydawanie korzystnych wyroków za usługi w agencjach towarzyskich, Tadeusz S z Kalisza, Zbigniew W. z Torunia, czy Grzegorz W. z Bielska – Białej, i wielu, wielu innych, w momencie nominowanie ich przez Krajową Radę Sądownictwa, na zaszczytny urząd sędziego, wypełniali najważniejszy warunek [nie licząc obowiązku posiadania polskiego obywatelstwa], jakim jest bycie nieskazitelnego charakteru. To dopiero wieloletnie wypełnianie zaszczytnego obowiązku sędziego Rzeczypospolitej, doprowadziło ich do tej degeneracji. Przywołany przez sędziego Marka Celeja uchwalony w lutym 2003 r., przez Krajową Radę Sądownictwa kodeks etyczny, ma taki sam wpływ na postępowanie, zachowanie i codzienna pracę sędziów, jaki konstytucja ZSRR z 1935 r., która choć była uznana za jedną z najbardziej demokratycznych dokumentów ówczesnego świata, miała na przestrzeganie praw obywatelskich w ówczesnym Związku Radzieckim. Potwierdzeniem tej konstatacji niech będzie przypadek? „podwładnej” sędziego Marka Celeja, sędzi Anny Pakulskiej – Jabłońskiej. Oto 17 czerwca 2002 r., i to już o godzinie 10 rano, jak przystało osobie nieskazitelnej, sędzia sądu okręgowego, miała 1.6 promila alkoholu we krwi, i [chyba jadąc do pracy?], spowodowała kolizję, uszkadzając stojące na parkingu inne auto. I choć za ten czyn grozi kara pozbawienia wolności na dwa lata, i utratę prawa jazdy, a także za uchybienie godności sędziego, wydalenie z urzędu, o co wnioskował ówczesny minister sprawiedliwości, to właśnie dzięki sędziemu Stanisławowi Dąbrowskiemu, obecnemu prezesowi KRS, sędzia Anna Pakulska – Jabłońska, dalej wydaje wyroki w imieniu Rzeczypospolitej, i to w VIII wydziale, któremu szefował właśnie sędzia Marek Celej.
Zdaniem Alvaro Gil – Roblesa, byłego komisarza praw człowieka Rady Europy, sąd to rodzaj sklepu, do którego obywatele przychodzą po sprawiedliwość. Niestety, nasze sądy są jak jarmarki lub bazary, na których się kupczy i targuje sprawiedliwością, i kto da więcej, tego będzie sprawiedliwość. Dzieje się tak dlatego, bo polska władza sądownicza jest chora, chora na nihilizm. Jest to choroba jeszcze gorsza niż rak i trąd razem wzięte, bo to oznacza, że sądy są miejscem gdzie nawet najwyższe wartości tracą na wartości. A sędziowie postępują jak członkowie przedwojennych kilkuosobowych szajek farmazonów, którzy oszukiwali naiwnych przybyszów z prowincji. W polskich sądach płacimy z góry, a dopiero po latach otrzymujemy „towar”, który okazuje się bardzo nieświeży, a często nawet śmierdzącym bublem, za który żadna zapłata się nie należy. Zdaniem sędziego Marka Celeja, sędzia to jedyny zawód, o którego wynagrodzeniu mówi konstytucja [Rzeczypospolita 14 12 2007]. Zgadzając się z tym stwierdzeniem w pełni, zauważyć trzeba koniecznie, że zawód polskiego sędziego jest jedynym, którego wynagrodzenie ma się nijak, i to ani do ilości ani tym bardziej do jakości wykonanej pracy. Polscy sędziowie zachowują się i postępują tak, jakby Konstytucja RP, zawierała nie 243 artykuły, ale jedynie dwa, i to tylko te mówiące o ich wynagrodzeniu i nieusuwalności [art.178 i 180]. A przecież wynagrodzenie, jak sama nazwa wskazuje, jest zapłatą za należyte i z góry sowicie opłacone wykonanie pracy, polegającej na należytym osądzaniu, a nie na ochronie funkcjonariuszy aparatu sprawiedliwości przed sprawiedliwością, i troszczeniu się o autorytet, którego sami się już dawno pozbawili.
Prof. Andrzej Redelbach twierdził, że w Polsce mamy rebelię sędziów, przeciw własnemu państwu i obowiązującemu w nim prawu, której wyrazem jest odmowa stosowania konstytucji i ratyfikowanych umów międzynarodowych.. Trudno także nie zgodzić się z opinią wypowiedzianą przez prof. Wiktora Osiatyńskiego, zacytowaną przez sędziego Marka Celeja, w artykule „Barwy nadmiernie przyciemnione” [Rzeczpospolita z 27 grudnia 2004 r.] że „niektóre decyzje sądów dyscyplinarnych, to objaw najgorszej choroby toczącej polskie sądownictwo: paranoi wyrażającej się w przekonaniu, że brudy trzeba prać za zamkniętymi drzwiami”. Także prof. Marcin Król, na łamach „Rzeczypospolitej” zachęcał do walki z sędziami i prokuratorami, jeśli nie zaczną wywiązywać się ze swoich zadań. Myślę, że żadnemu z wyżej wymienionym profesorom, nie chodziło o jakieś nadzwyczajne czyny. Myślę, że wszystkim nam chodzi o to samo, zależy nam na tym, by uczciwy , prawy obywatel udający się ze skargą do sądu, nie był narażony jak obecnie na to, że jego sprawą zajmie się ktoś, choć ubrany w togę, to jeszcze gorszy od tego, na którego się skarży.
Sędzia Marek Celej twierdzi, że niezawisłość sędziowska wymaga niezależności finansowej. Twierdzenie takie jest nie tylko niezgodne z prawdą, ale przede wszystkim jest bardzo obraźliwe, a nawet obelżywe. Bo przecież NIEZAWISŁOŚĆ, jest immanentną cechę charakteru człowieka uczciwego. Z cechą tą się rodzimy, cechę tę wysysamy z mlekiem matki, lub wynosimy ją z domu. A zatem, wbrew temu co uchodzący za autorytety panowie wszem i wobec głoszą, niezawisłości ani nie może nam nikt jej dać, ani nikt nie może nas jej pozbawić. Nie można jej także kupić. Amerykański uczony Daniel Bell już w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku ostrzegał, że produktem ubocznym nietykalności władzy, musi być i jest rosnąca przestępczość. Szkoda, że sędzia Marek Celej nie wskazał kto przeszkadza polskim sędziom wypełniać międzynarodowe zobowiązania , by polskie sądownictwo utrzymywane było na odpowiednim poziomie. Rada Europy wielokrotnie, niestety bezskutecznie, zwracała Polsce uwagę nie tylko na to, że immunitet sędziowski jest zbyt szeroki, ale także na to by sędziowie zaprzestali chałturzyć w ministerstwie sprawiedliwości. Gdyby polscy sędziowie, dokładnie wykonywali uchwalone przez Suwerena ustawy, dopiero wtedy można by było mówić o niezależnych sądach i niezawisłych sędziach. A tak z tymi niezależnymi sądami i niezawisłym sędziami jest tak, jak z tymi wyspami, na których żyją słonie z trąbami dwiema, tylko, że takich wysp nigdzie nie ma. Mimo, że Polska została członkiem Rady Europy 26 listopada 1991 roku, to przystępując 1 maja 2004 r., do Unii Europejskiej, jako jedyna z dziesięciu nie spełniała warunków akcesyjnych, i to w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości. właśnie. W każdym z sześciu raportów Komisji Europejskiej poczynając od pierwszego z 1998 r, Unia Europejska, szczególnie zaniepokojona była, słabością polskiego sądownictwa, któremu zdaniem Komisji Europejskiej, daleko do Europy, ponieważ zaufanie do jego wydajności i uczciwości jest niskie, a powszechne postrzegane jego skorumpowania wysokie. Unia Europejska rozważała nawet zastosowanie wobec Polski klauzuli ochronnej w zakresie wymiaru sprawiedliwości. Polegałoby to na nieuznawaniu wyroków wydawanych przez polskie sądy, i decyzji prokuratorskich.
Godzi się zauważyć, że podobne oceny dotyczące naszego sądownictwa, znajdują się w raportach Banku Światowego i Departamentu Stanu USA.
Fryderyk II, król Prus, nazywany wielkim, który mawiał, że poddani mają "stulić pyski", i nie powinni o nic pytać, a tym bardziej krytykować, ma w Polsce tylu naśladowców, szczególnie wśród sędziów z sędzią Markiem Celejem na czele.
Interesuję sie działalnością polskiego wymiaru sprawiedliwości, szczególnie władzą sądowniczą, a także orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka