8 czerwca
To niemożliwe, by taki prostak, gbur, cham, kibol, sutener, bokser, bandyta i prymityw jak Karol Nawrocki został prezydentem Rzeczpospolitej. Nie o taką Polskę walczyliśmy!
Nie po to przez lata urabialiśmy ten motłoch, poniżaliśmy go, wmawialiśmy mu antysemityzm, rasizm, ksenofobię, homofobię, germanofobię, rusofobię, seksizm, pijaństwo, nazywaliśmy go homo sovieticus, bydłem, czarną masą, tępym ludem czy ciemnotą, by teraz podnosił głowę i decydował za nas. To hańba! Nie tak to miało wyglądać!
Za mało tę hołotę docisnęliśmy. Daliśmy jej za dużo swobody, wolności, na którą nie zasługiwała, do której nie dorosła i której nie zrozumiała. Wolność nie jest przecież po to, by wybierali, kogo chcą, ale tego, kogo wskażemy. My światli, europejscy, lepiej ogoleni, dokładniej umyci, którzy nie musimy się babrać w ziemi jak rolnicy, w smarach jak samochodowi mechanicy czy odchodach jak hydraulicy. My, którzy myślimy szybciej, patrzymy dalej, czujemy więcej.
Przez lata tolerowaliśmy obecność tej tłuszczy, bo mieliśmy nadzieję, że jednak uda się ją przekształcić w Europejczyków i wreszcie nie będziemy musieli się wstydzić. Produkowaliśmy dla niej filmy, w których pokazywaliśmy, że przemoc wynika z religii, prześladowania mniejszości z prymitywnej chciwości, a ludzie osiągający prawdziwy sukces uwolnili się z prymitywnych więzów zaściankowej moralności.
Na nic zdały się te lata edukacji, rozświetlania mroków zaściankowej duszy. Na nic tusz wylany na tony papieru z takim mozołem. Motłoch zawsze pozostanie motłochem i będzie głosował na ludzi takich, jak on sam. �
Rzucaliśmy perły przed wieprze, które nie tylko nie doceniły naszych starań, ale na dodatek nie wstydzą się swojej świńskości. Szczycą się nią, obnoszą, uznają za wartość, podbudowują patriotyzmem, wiarą, historią, tożsamością i honorem. Jakby nie rozumieli, że uczucia wyższe przeznaczone są wyłącznie dla nas, tych lepszych, uśmiechniętych Polaków-Europejczyków, którzyśmy dojrzali do tego, by odrzucić przestarzałe normy moralne i tworzyć lepszy świat.
Chcieliśmy, by gawiedź także mogła dostąpić tego zaszczytu, ale ona nie umiała dostrzec, jak wiele jej oferowaliśmy.
Dlatego teraz koniec z tym pobłażaniem. Trzeba sięgnąć po knuta, bo ci potomkowie pańszczyźnianych chłopów rozumieją tylko wtedy, gdy dostaną trochę po grzbiecie. Ograniczymy im wolność słowa, by pozbawieni naszej kontroli fałszywi prorocy nie prowadzili ich na manowce. Zabierzemy pieniądze, gdyż dobrobyt przewrócił im w nieumytych i niezaczesanych głowach. Wypchniemy z małych miast do dużych, by szybciej przechodzili proces resocjalizacji. W szkołach ograniczymy religię, by tłuści i zachłanni księża nie mącili w małych główkach, a zamiast tego wprowadzimy lekcje prawdziwej tolerancji, które poprowadzą kolorowi ludzie o szerokich horyzontach i mocnym makijażu. Jeszcze ich urobimy. Nasz czas jeszcze nadejdzie.
Mariusz Staniszewski
Interesuję sie działalnością polskiego wymiaru sprawiedliwości, szczególnie władzą sądowniczą, a także orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka