W USA inflacja zaskoczyła, spadła do 3%, przy celu inflacyjnym 2%. W Polsce też spadła, ale jest czterokrotnie wyższa od celu inflacyjnego. NBP o wiele bardziej spieszy się z obniżkami niż inne banki centralne, a przecież wzrost inflacji może powrócić.
- Dzisiejsze stopy inflacji w większości krajów są niższe od tych, które obserwowaliśmy mniej więcej przed rokiem, w świecie Zachodu ta inflacja była najwyższa od czterech dekad, w Polsce te maksima mieliśmy nieco później, bo na początku tego roku, gdy inflacja zbliżała się do 20% – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. – Można mieć więc wrażenie, że problem został rozwiązany dzięki walce banków centralnych z inflacją poprzez podnoszenie stóp procentowych.
W Polsce inflacja CPI spadła do 10,8% r/r, natomiast miesięcznie był to spadek o 0,2% m/m. To dobre informacje, choć do osiągnięcia celu brakuje jeszcze bardzo dużo. To cały czas pozostawia otwartą furtkę do potencjalnej obniżki stóp procentowych we wrześniu, jeśli inflacja w sierpniu spadnie poniżej 10%. Czy jednak potrzebny nam jest ten pośpiech?
Jedna lub dwie obniżki stóp procentowych w tym roku nie wesprą również gospodarki, która ma się raczej mieszanie. Indeks PMI dla przemysłu za luty wypada na poziomie 43,5 punktów przy oczekiwaniu niewielkiego spadku do 44,5 punktów z poziomu 45,1 punktów. Widać, że polska gospodarka reaguje na ogólne spowolnienie w Europie.
Zgodnie z oczekiwaniami Rezerwa Federalna powróciła do podwyżek stóp procentowych w lipcu, po jednosesyjnym ich wstrzymaniu w czerwcu. Chociaż sama komunikacja ze strony banku nie uległa w zasadzie zmianie patrząc na oświadczenie po decyzji, to jednak Powell brzmiał zdecydowanie mniej jastrzębio niż było to podczas poprzednich posiedzeń.
Fed nie zaskoczył. Rynek wyceniał podwyżkę z niemal 100% prawdopodobieństwem i bank centralny sprostał oczekiwaniom. Sam komunikat zmienił się marginalnie i cały czas podkreślał, że „dalsze zacieśnianie polityki monetarnej może być właściwe”. Fed w komunikacie nie zwrócił uwagi na potężny spadek inflacji, który miał miejsce w czerwcu, co mogło być odebrane przez rynek jako gotowość do kolejnej podwyżki we wrześniu lub listopadzie. J.Powell zakomunikował, że w tym roku obniżki są niemożliwe. Nie można ogłosić wygranej z inflacją. Może się okazać, że Fed będzie podnosił dłużej niż EBC.
- Na Zachodzie widać osłabienie presji inflacyjnej, która jest kluczowa do osiągnięcia celów inflacyjnych przez banki centralne, a cel inflacyjny jest dla nich drogowskazem, jednak zadaniem dla banków centralnych jest zapewnienie stabilności cen, rozumiane jako osiąganie celu inflacyjnego – komentuje ekspert XTB. – Najważniejsze jest, aby być blisko celu inflacyjnego, a nie osiągnięcie go raz na pięć lat, mając w międzyczasie i inflacje na poziomie 10%, i deflację.
Właśnie tak wydają się zachowywać w większości najważniejsze banki centralne.
Europejski Bank Centralny zgodnie z oczekiwaniami podniósł stopy procentowe o 25 punktów bazowych, czym zrównał się z poziomami stóp procentowych ze szczytu z 2008 r. Jednocześnie bank ponownie podkreślił, że w przyszłych decyzjach będzie zależny od danych, ale komunikacja mogła zmierzać w kierunku potencjalnego zatrzymania cyklu. Rynek odczytał to jednoznacznie, co doprowadziło do wyraźnego osłabienia euro.
Jeśli dane inflacyjne za lipiec w całej strefie euro, a następnie w sierpniu pozostaną na wysokich poziomach, istnieje szansa na to, że EBC zdecyduje się na jeszcze jedną podwyżkę stóp procentowych.
Dosyć mocno zaskakuje decyzją Bank Japonii, choć wydźwięk dla rynku nie jest jednoznaczny. Bank decyduje się na większą elastyczność w celu utrzymania rentowności 10 letnich obligacji w ryzach +/- 50 punktów bazowych od poziomu 0%.
Banki centralne pamiętają o efekcie bazy, gdy napływają dane za czerwiec tego roku, bo to właśnie czerwiec 2022 r. był okresem najwyższych cen ropy naftowej. Łatwo o duże spadki inflacji rok do roku, gdy dane odnoszone są właśnie do sytuacji sprzed roku.
- W Polsce jesteśmy w innej sytuacji, bo inflacja jest 4-krotnie wyższa od celu inflacyjnego, a jednocześnie rynek już spodziewa się obniżek stóp procentowych.– wyjaśnia P.Kwiecień z XTB. – To właśnie w polskiej inflacji jest więcej powodów do niepokoju, bo presja inflacyjna dalej jest spora. U nas stopy procentowe są wyższe niż na Zachodzie, jednak realna stopa procentowa (stopy procentowe minus inflacja) jest nadal ujemna. Polityka fiskalna, a więc prowadzona przez rząd, nadal wspiera wysokie wydatki konsumentów, a to może sprawić, że w Polsce osiągnięcie celu inflacyjnego będzie o wiele trudniejsze niż na Zachodzie. Ważna jest projekcja banku centralnego dotycząca perspektyw osiągnięcia celu inflacyjnego w okresie zazwyczaj dwóch lat. Według prognoz NBP celu nie osiągniemy, a to oznacza, że bardziej powinniśmy myśleć o podwyższaniu stóp procentowych niż o ich obniżaniu.
W MarketNews24 codziennie emitujemy depesze z najważniejszymi informacjami z rynku, które można obejrzeć, przeczytać i usłyszeć. Pracuje dla nas zespół doświadczonych reporterów i dziennikarzy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka