Włodzimierz Wysocki
Włodzimierz Wysocki
Marek Różycki jr Marek Różycki jr
5371
BLOG

Włodzimierz Wysocki - enfant terrible radzieckiej kultury w 75. ur.

Marek Różycki jr Marek Różycki jr Kultura Obserwuj notkę 34

Aktor, pieśniarz, poeta rosyjski, buntownik, "enfant terrible" radzieckiej kultury. Uzależniony od alkoholu i narkotyków, uwielbiany przez fanów i traktowany z niechęcią przez władze. 25 stycznia br. Włodzimierz Wysocki obchodziłby 75. urodziny. Zmarł 35. lat temu.

Włodzimierz Semionowicz Wysocki urodził się 25 stycznia 1938 roku w Moskwie. Matka - Nina Maksymowna Wysocka (ur. 1912) była z wykształcenia tłumaczem z języka niemieckiego, zaś ojciec - Semion Władimirowicz Wysocki (ur. 1915) był pułkownikiem Armii Czerwonej. No i chwatit…

 „ -- Wyjątkowość Wysockiego rozpoznawało się natychmiast, z miejsca i na zawsze poddając się jego sile i urokowi. (...) Wołodia nigdy nie żałował czasu ani głosu. Po prostu brał gitarę i zaczynał śpiewać. Zdarzało się zarówno w wielkich miastach jak na głębokiej prowincji, że ludzie, widząc Wysockiego na ulicy, otwierali okna i puszczali jego pieśni na cały regulator magnetofonów” -- pisał reżyser Jerzy Hoffman na łamach "Życia Warszawy" w 2005 roku.

Po wybuchu wojny, ojciec wyjechał na front, zostawiając dziecko i żonę - sam wkrótce poznał kolejną „kobietę życia”, która miała zostać jego drugą żoną. Gdy w 1941 roku rozpoczęły się bombardowania Moskwy, rodzina uciekła z miasta, przenosząc się do Buzułuku. W późniejszej twórczości Wysockiego pojawiać się będą wątki związane z dziecięcym doświadczeniem wojny -- cierpienie, strach, lęk, samotność i śmierć… A i być może – lekceważenie śmierci i jej oswajanie…

W 1943 roku rozbita rodzina Wysockich wróciła do Moskwy. Cztery lata później chłopiec odbył podróż do Niemiec, odwiedzając ojca z jego nową żoną. Tam rozpoczął naukę gry na fortepianie. Po powrocie do Moskwy, zamieszkał z matką przy zaułku Bolszoj Karietnyj, słynącym, niestety, ze złej sławy. Tam Wysocki poznał "życiowych wykolejeńców", młodzież żyjącą na pograniczu prawa. Zaczął także grać na gitarze.

Bardziej jednak niż muzyka, 17.-letniego Wysockiego interesował teatr i w 1955 roku zaczął uczestniczyć w zajęciach koła dramatycznego, pod kierownictwem wybitnego aktora moskiewskiego Teatru Dramatycznego, Władimira Bogomołowa. "Nie tylko może, ale nawet powinien. Ma wielki talent" -- odparł matce nastolatka na pytanie o to, czy jej syn może występować publicznie.

Choć zdradzał niemały talent aktorski, po ukończeniu szkoły średniej był namawiany przez rodzinę do podjęcia studiów inżynierskich. [APEL: Utalentowane dzieci, nigdy nie uginajcie się pod naporem drobnomieszczańskich rodzin!] Wysocki ugiął się pod naporem rodziny… Na zajęcia chodził wraz z przyjacielem Igorem Kochanowskim. Wysocki chodził na nie jedynie przez pierwszy semestr. Po jego zakończeniu odszedł z uczelni. "Starczy tego inżynierowania" – tłumaczył był... ;)

Po rzuceniu studiów całkowicie poświęcił się aktorstwu. W tym czasie zaczął także pisać wiersze. Z początku wydawało się, że jego karierę teatralną może zaprzepaścić ochrypły głos. Po otrzymaniu zaświadczenia od laryngologa, że głos wymaga jedynie "ustawienia", został przyjęty. Na pierwszym roku studiów zaczął śpiewać, akompaniując sobie na gitarze. Pieśni przez niego wykonywane opowiadały o życiu ludzi z marginesu społecznego. Uwagę, że mądrze zrobiłby zapisując swoje utwory zbył krótką odpowiedzią: "Po co? Przecież i tak wszystkie pamiętam". (…)

W 1959 roku po raz pierwszy stanął przed kamerą - zagrał Pietrowicza w adaptacji "Zbrodni i kary" Fiodora Dostojewskiego. Po dobrych recenzjach występów w Teatrze Puszkina oraz produkcjach telewizyjnych, w 1966 roku Wysocki zagrał główną rolę w "Życiu Galileusza" Bertolda Brechta. Rola przyniosła mu ogromną popularność. W prasie zaczynają ukazywać się jego utwory. Mimo rosnącej sławy, przez władze traktowany był jako artysta niewygodny. Jego utwory poetyckie są stałym obiektem krytyki dyspozycyjnej  prasy literackiej. (Skąd my to znamy…, różnych cenzorów, rewizorów, beztalencia próbujące „zawiadywać” sztuką, kulturą, literaturą…).

W roku 1970 Wysocki wystąpił w roli Hamleta, która przyniosła mu dobre recenzje i jeszcze większą popularność. W tym samym roku poślubił swoją trzecią żonę, [kolejną i już ostatnią „kobietę życia’] francuską aktorkę rosyjskiego pochodzenia, Marinę Vlady. Cztery lata później aktor i śpiewak przyjechał z koncertami do Francji, gdzie publiczność i krytyka przywitały go z nieco mieszanymi uczuciami, nie rozumiejąc o czym śpiewa i dlaczego tak krzyczy swoim zachrypniętym barytonem…! Po powrocie do ZSRR występuje w filmach a także wydaje płyty z własnymi utworami, które ukazały się także we Francji. W lipcu 1979 roku Wysocki koncertował po USA i Kanadzie. [Okazuje się, że można było wyjechać nawet z ZSRR, by koncertować po świecie.]

Hulaszczy tryb życia, zamiłowanie do alkoholu i używek odbił się na stanie zdrowia barda - 25 lipca w Uzbekistanie Wysocki przeszedł śmierć kliniczną. W 1980 roku mimo silnego uzależnienia od środków pobudzających i kłopotów zdrowotnych z tym związanych, Wysocki odmówił leczenia. [Nie on pierwszy nie ufał lekarzom!]. Zagrał w filmie "Maleńkie tragedie", gdzie wcielił się w postać Don Juana. 16 lipca wystąpił po raz ostatni dla publiczności w podmoskiewskim Kaliningradzie (dziś Korolow).

23 lipca Wysocki przeżył kolejną zapaść. Trafił do szpitala, jednak nie chciał współpracować z lekarzami. Następnego dnia przeszedł zawał serca. Zmarł nad ranem 25 lipca 1980 roku. Jego pogrzeb w Moskwie zgromadził tłumy, mimo trwających igrzysk olimpijskich… Choć władze radzieckie uznały go za wielkiego artystę dopiero po śmierci [Jego i Władzy], która zazwyczaj Nobilituje Artystów, cieszył się ogromną popularnością we Francji, USA, Kanadzie i Polsce.

Wysocki wystąpił w 28 rolach filmowych, 20 teatralnych, wziął udział w ośmiu audycjach radiowych, napisał ponad 500 wierszy, które w swej lwiej części stały się pieśniami, piosenkami. Swoją twórczością wpłynął na twórców między innymi w Polsce, gdzie w jego pieśni wsłuchiwał się Jacek Kaczmarski. "Wysocki, będący w ZSRR pod uważną obserwacją, stale obawiający się utraty paszportu, by nie nagrywać tych w pełni improwizowanych występów" -- opowiadał Hoffman o "prywatnych" koncertach Wysockiego. "Jednym z naszych gości, który nie dostosował się do tej znanej wszystkim prośbie, był kilkunastoletni wówczas Jacek Kaczmarski. Wysocki zauważył jego magnetofon, przerwał recital i w ostrych słowach zrugał chłopaka. Mnie zaś nie pozostało nic innego, jak wyprosić przyszłego barda z mieszkania" -- wspominał Hoffman.

Dziś Jego Twórczość honorowana jest na festiwalach filmowych i muzycznych. Wśród nich na Międzynarodowym Festiwalu i Konkursie Poezji i Pieśni Włodzimierza Wysockiego oraz Międzynarodowy Festiwal Filmów Dokumentalnych o Włodzimierzu Wysockim: "Pasje według świętego Włodzimierza".

Jego wielkim przyjacielem był Daniel Olbrychski. Podobno to on poznał Wysockiego z jego trzecią żoną, Mariną Vlady. Olbrychski tak o tym opowiada:

-- Być może wtedy właśnie, gdy jechał przez Warszawę do Paryża, napisał swój wiersz o Powstaniu Warszawskim. Nie wiem, czy powstała również do niego muzyka i czy kiedykolwiek go zaśpiewał. Sam wiersz warto jednak przypomnieć:

    …
Wzywali pomocy,
błagali o broń,


    a nasi sztabowcy 
zatrzymali front.


    Chcieliśmy przez Wisłę
 z marszu, jak się da…


    I płakali wszyscy
 słysząc wciąż:
”Nielzia!”

    Było minęło, lecz do dzisiaj w sercu

    niczym odłamek tamte sprawy tkwią:


    bezsilny szloch naszych krasnoarmiejców


    i ten haniebnie zatrzymany front…


    Czemu stały armie sześćdziesiąt trzy dni,


    patrząc, jak Powstanie 
nurza się we krwi?…

Z kolei Sławomir Popowski tak wspomina Włodzimierza Wysockiego: ""Kiedyś, już jako korespondent w Moskwie, trafiłem do Muzeum Wysockiego, by zrobić wywiad z jego synem z drugiego małżeństwa – Nikitą – a jednocześnie dyrektorem tej placówki. To było niezwykłe spotkanie, bo Nikita był nieomal wierną kopią swego ojca. Nawet głos miał identyczny…

Powiedział mi: System nie tolerował Wysockiego, przemilczał, a nawet zwalczał. Wszystko musieliśmy więc zaczynać od zera. W swoim czasie była nawet powołana specjalna komisja, która miała zająć się opracowaniem tego, co zostawił po sobie mój ojciec. Ludzie z tej komisji zrobili wiele, aby zebrać wszystko co stworzył Wysocki. Było to bardzo trudne. Ojciec najczęściej szkicował swoje piosenki na papierze, ale potem często je zmieniał i dopracowywał już podczas występów. Różnice niekiedy są olbrzymie i teraz trzeba to wszystko uporządkować. W sumie tych piosenek było bardzo dużo. Z nagrań znamy ich około 410, ale przecież były jeszcze szkice, słowa tekstów notowanych na skrawkach papieru…

Losy ojca mogły się ułożyć zupełnie inaczej. Gdyby nie porzucił nauki w Instytucie Budowlanym, równie dobrze mógł zostać inżynierem. A jednak wybrał teatr i Instytut MCHAT-u. Piosenki zaczął pisać mniej więcej w rok po ukończeniu studiów teatralnych, w 1961 r, kiedy praktycznie, jako aktor, był bezrobotny. I kto wie, może gdyby nie było tego okresu zawieszenia, niepewności, gdyby od razu — jak większość — trafił na scenę teatru, być może wszystko potoczyłoby się inaczej i zamiast Wysockiego tępionego przez System, mielibyśmy Wysockiego z tytułem „zasłużony artysta ZSRR”. Dopiero w 1964 r trafił on do Teatru na Tagance… A potem okazało się, że jest on człowiekiem, który potrafi śpiewać i jest słuchany na wypełnionych po brzegi stadionach…""

To prawda, pieśni Wysockiego nie są już tak popularne, jak w końcu lat 80. Przychodzą nowe pokolenia słuchaczy i wykonawców. To normalne. I chyba bardzo dobrze, bo tak naprawdę dopiero ponad 20 lat po swojej śmierci Wysocki przestaje być idolem a staje się Klasykiem. Co więcej, mam wrażenie, że dopiero teraz znalazł on swoje miejsce i swoją publiczność, już nie występując w roli artysty zakazanego, ale jako poeta i pieśniarz.

""— Wie Pan – powiedział Nikita – ojciec tępiony przez System — nigdy nie był dysydentem, ani „antysowietczkiem”. Był sobą — aktorem, poetą i pieśniarzem, który sam pisał swój scenariusz na życie. 

To nie do końca tak, kiedy umierał – opowiadano mi w Moskwie – podobno założono mu kaftan bezpieczeństwa. Sądzono, że to kolejny atak delirium; nikt nie chciał jego słuchać, a to był zwykły zawał serca…""

 

Włodzimierz Wysocki

WĘDRÓWKA DUSZ

Ktoś wierzy w Mahometa, Allacha czy w Jezusa,

Inny w nic nie wierzy i w diabła wątpi też.

Hindusi wymyślili, że krąży każda dusza

I nową wdziewa szatę, gdy przyjdzie ciała kres.

 

Jeżeliś głową w chmurach tkwił – odrodzisz się marzeniem,

Lecz jeśliś zawsze świnią był, toś wybrał sam wcielenie!

 

Gdy podejrzliwie patrzą, choć nic nie masz do ukrycia –

Wytrzymaj, odnajdziesz się w postaci bez tych trosk!

A jeśliś widział wroga śmierć podczas pierwszego życia –

W następnym zapewniony masz sokoli, bystry wzrok!

 

Skromniutko żyj, lecz rozchmurz twarz, niech dumą cię przenika

Fakt, że realną szansę masz się wcielić w Przewodnika.

 

Dziś możesz zwykłym stróżem być, po śmierci czeka awans,

A później z brygadzisty dusz – w  ministry, w wielki świat!

Lecz jeśliś tępy jest jak pniak – zostaniesz baobabem

i będziesz baobabem co najmniej tysiąc lat!

 

Papugą zostać – straszna myśl! – lub gadem jadowitym...

To może lepiej być od dziś człowiekiem przyzwoitym?!

 

Więc kto jest kim i kim kto był, jeśli nikt nie jest nikim?

Od genów i krzyżówek mózg biologowi spuchł.

Może ten wyliniały kot wcześniej był nikczemnikiem,

A  sympatyczny gość – to pies był, wierny druh?

 

Dzięki Hindusom wiem już że, kto się pokusom oprze,

Po śmierci wszystko, czego chce, otrzyma według potrzeb

Tłumaczenie: Marek Różycki jr

Włodzimierz Wysocki zmarł w wieku 42 lat a to znaczy, że żył o 12 lat dłużej niż mój najukochańszy poeta Siergiej Jesienin…

 

Marr jr

 

Zobacz galerię zdjęć:

Włodzimierz Wysocki
Włodzimierz Wysocki

Życie duże i małe         

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura