martinoff martinoff
2938
BLOG

Czego boi się PiS?

martinoff martinoff PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 174

Uparte trwanie przy wyborach w maju trochę mnie dziwi. Wprawdzie jestem umiarkowanym optymistą i myślę, że jeśli peak pandemii minie 20 kwietnia, to majowe wybory powinny się odbyć. Niemniej jednak należy być przygotowanym na różne warianty. A tymczasem PiS zamiast stwarzać przynajmniej pozory consensusu politycznego, robi coraz to bardziej wariackie warianty. 

Ciężko mi to zrozumieć tym bardziej, że według mnie PiS ma wygrane nie tylko te wybory prezydenckie, ale i te parlamentarne za 3 lata. Czemu? Oto uzasadnienie:

1. Polscy wybory są konserwatywni. Nie tylko w sferze światopoglądowej, ale i zachowań politycznych. Nie zmieniają rządu póki nie jest bardzo źle. SLD, bo Rywin przelał czar goryczy, PO-bo chciała iść zbyt postępowo i sprowadzać imigrantów, choć nie przeszkodziło im wiele afer w tym rządzie. 

2. Ponieważ są konserwatywni, to w czasie wojny nie będą zmieniać władzy, jeśli ta władza będzie sobie dobrze radziła.

Co znaczy słowo dobrze? Oczywiście zdaniem opozycji rząd będzie sobie radził fatalnie. Ale Polscy będą porównywać działania obecnego rządu do działań rządów w innych krajach.I jak naradzie nasz rząd wypada,  jeśli nie na 6, to na 5 z plusem. 

Rozumiem działania opozycji. Liczą na to, że przesunięcie wyborów pozwoli im wypunktować rząd za braki podczas walki z pandemią. Nadzieje te są płonne moim zdaniem. Nie dlatego, że nie będzie za co punktować rządu, tylko dlatego, że w porównaniu z innymi krajami krytykowanie rządu PiS będzie  wyglądało groteskowo. Tak groteskowo jak teraz pohukiwania opozycji na temat stanu demokracji i wolnych sądów. 

3. Do zmian dochodzi wtedy, gdy sytuacji gospodarcza się pogarsza. I w tym też tkwi nadzieja opozycji, że po pandemii gospodarka dostanie takiego kopa w dół, że sfrustrowani Polacy zagłosują przeciwko obecnej władzy. Nadziej te również są płonne moim zdaniem. To jest mit pewien, nie do końca objaśniony, że jak sytuacja materialna społeczeństwa się pogarsza, to ludzie głosują na innych. Bowiem do zmian nie dochodzi wtedy, gdy się pogarsza sytuacja, tylko wtedy, gdy innym zaczyna się wieść lepiej niż nam. Gdy inni szybciej się rozwijają, to wtedy dochodzi do rewolucji.A w Polsce na to się nie zanosi.

Jeśli gospodarka znacząco odczuje skutki pandemii, to nic na razie nie wskazuje, że w Polsce będzie to dużo bardziej tragiczne niż gdzie indziej.

A nawet więcej, można postawić tezę, że po pandemii dogonimy Zachód. Bowiem okaże się, że tam w Hiszpanii i we Włoszech tak spadnie PKB, a u nas spadnie mniej i się zrówna. Wprawdzie nie o takim doganianiu Zachodu nam chodziło, ale wynik będzie taki sam. Dogonimy i zrównamy się. Znikną znaczące różnice  i kto będzie mówił o rewolucji w Polsce skoro Polakom będzie się żyło tak samo jak tym na Zachodzie? Gorzej niż teraz, ale tak samo jak tam.

Dziwi mnie zatem ten lęk PiSu przed odkładaniem wyborów. Wiem, boją się powtórki z Cimoszewicza, gdy ktoś coś palnie w tv na temat pandemii i przez to przegrają. Ale według mnie ten efekt już nie zadziała. Polacy przyzwyczaili się już do różnych wypowiedzi polityków i takie słowa jak Cimoszewicza wtedy nie robią na nich wrażenia. A po drugie, Szumowski, jeśli dalej będzie podążał tym szlakiem co teraz, to za 5 lat ma prezydenturę. Pandemia pokazała bowiem nie tylko siłę tego rządu, ale i miałkość opozycji. I to zarówno tych z lewej jak i prawej strony. Więcej takich Berkowiczów, Mentzów, Bosaków i Konfederacji nie ma.

I to pisze osoba, która chętnie szuka alternatywy dla PiS po prawej stronie. 


martinoff
O mnie martinoff

"Ja, walkę o Wielką Polskę uważam za najważniejszy cel mego życia. Mając szczerą i nieprzymuszoną wolę służyć Ojczyźnie, aż do ostatniej kropli krwi..."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka