Dla ścisłości dodam, że chodzi o politykę zagraniczną.
Jakie widzę podobieństwa między polską polityką zagraniczną, a kobietą uprawiającą najstarszy zawód świata?
Otóż jak powiedział Henry John Temple bardziej znany jako Palmerston „Wielka Brytania nie ma wiecznych sojuszników, ani wiecznych wrogów; wieczne są tylko interesy Wielkiej Brytanii i obowiązek ich ochrony”.
Jak to wygląda w przypadku Polski? Przynajmniej od 200 lat tak samo. Najpierw dymali nas Habsburgowie, a potem w ’39 Brytyjczycy i Francuzi, a teraz oddajemy swoje wdzięki Jankesowi.
Nasz błąd polega w głównej mierze na tym, że Polska kieruje się w swoich wyborach, tak jak kobieta, uczuciami i emocjami, a nie rozsądkiem i swoimi interesami, i nie jest to zarzut tylko do obecnego rządu, ale przynamniej do ostatnich 200 lat.
Wystarczy, że jakieś mocarstwo obieca na coś, albo powie jak ważni jesteśmy w jego strategii międzynarodowej, co przypomina relacje kobiety, która oddaje się facetowi po tym jak ten zapewni ją o tym, jak ona jest ważna w jego życiu, a nie opiera się na konkretach.
Obama dziś mówi, jak to Polska jest ważnym przykładem dla innych krajów, przez co niby stajemy się ważni dla Ameryki. Z całym szacunkiem, ale ja nie zamierzam przewodzić i być liderem dla Białorusi, Kuby, Korei Północnej i Zimbabwe, bo to nie jest mój punkt odniesienia. Moim punktem odniesienia jest londyńskie City, Dolina Krzemowa i norweskie złoża gazu.
Polska na słowo swojego kochanka wysyła wojska do Iraku i Afganistanu, a dopiero potem pyta go o zapłatę. Tymczasem kochanek ma wiele takich kochanek i skoro ta zgodziła się mu oddać za darmo to nie zamierza za nic płacić. Mógłby zapłacić jakby kochanka się na tyle ceniła i przed oddaniem się wyceniła swoje wdzięki. Wtedy skuszony jej wdziękami kochanek sięgnąłby do portfela. Ale jak wiemy po zaliczeniu kobiety raczej niewielu jest chętnych do płacenia.
I teraz kochanka ma wielkie pretensje, że ten ją wykorzystał i zostawił....bo nawet wiz nie zniósł.
Ogólnie moje zdanie na temat polskiej polityki zagranicznej jest tragiczne. Ale nie dziwie się temu, skoro np Sylwester Chęciński dyżurny ekspert TVP Info do spraw międzynarodowych w jednym zdaniu potrafi powiedzieć, że my mamy interesy z USA taki, żeby oni nam dawali technologie i wybudowali Dolinę Krzemową (niby dlaczego mają nam coś dawać? Typowe myślenie prowincjusza, ktoś ma nam coś dać. Nie ma nic za darmo w świecie) i w tym samym zdaniu podaje przykład (jak rozumiem Doliny Krzemowej) call center. Rzeczywiście call center, które wymaga Internetu i znajomości angielskiego to są nowoczesne technologie rodem z Doliny Krzemowej. Koń by się uśmiał.