Stało się. 14-latka o medialnej ksywie Agata dokonała aborcji w ostatnim dniu dopuszczalności zabiegu. Teraz oczywiście można zacząć mówić o przegranych i zwycięzcach. Problem w tym, że przegrali prawie wszyscy, a wygrała może tylko córka i matka, bo w końcu zostawiono je w spokoju. Ale też nie do końca...
Każdy z nas chyba wie, że aborcja jest pewną ostatecznością, natomiast zanim dojdziemy do niej powinno zapewnić się maksymalną swobodę w poszukiwaniu alternatyw. Nie istnieją w Polsce grupy 'proaborcjonistów' i niezależnie od gier słownych grupie pro-choice zależy właśnie na wyborze. Tylko i wyłącznie na wyborze.
W wyniku ekwilibrystyki słownej próbuje się wmówić, jakoby Wanda Nowicka, FEDERA, Gazeta Wyborcza i tym podobni nakłaniali publicznie Agatę do dokonania aborcji. Takiej sytuacji nigdy nie było, choć niewątpliwie doszło do zaostrzenia konfliktu między dwoma grupami. W wyniku logicznych różnic w dążeniach obu grup oraz zmiany dramatu jednostki w walkę o rację wybór zamieniono w spór ideologiczno-prawny. Wybór za zatrzymaniem dziecko byłby ukłonem w stronę grupy pro-life i ich zwycięstwem, choć absurdalnie rzecz biorąc grupy pro-choice wcale nie zależało na aborcji, ale na prawie do wolnego wyboru. Tym niemniej w wyniku konfliktu zepchnięto pro-choice'owców do miejsca, gdzie jedyną możliwością 'wyjścia zwycięsko' było dokonanie przez dziewczynki aborcji.
Ale obóz pro-choice mimo to odniósł porażkę postawiony w sytuacji bez moralnego wyjścia. Nie zrealizowano podstawowy postulat tego obozu, czyli prawa do możliwie świadomego wyboru. Nie udostępniono dziewczynie i matce porad psychologa, aby upewnić się, czy aborcja jest rzeczywiście optymalną drogą wyjścia z sytuacji. W dodatku nakreślono fałszywy obraz grupy pro-choice jako zwolenników śmierci płodu.
Porażka pro-life jest ewidentna, ale ich przegrana może stać się coraz bardziej ewidentna, kiedy w nadchodzących tygodniach prokuratury w kraju zaczną pociągać do odpowiedzialności sądowej m.in. lekarzy i ordynatorów, zwolenników pro-life, portal Fronda i tak dalej. Pro-life wpadł w sidła własnego fanatyzmu i wbrew sobie praktycznie doprowadzili dziecko do sytuacji bez wyboru. Próba skonfliktowania dziecka z matką i kreowania matki na wstrętną i wredną manipulatorkę mogła zakończyć się tylko w jeden sposób: Solidarnością dziecka z matką. Zagonili dziecko w kozi róg i wbrew naukom Kościoła próbowali nakłonić dziecka do złamania czwartego przykazania. Obronną ręką zdaje się wychodzi ksiądz, który najprawdopodobniej nie przekroczył cienkiej linii między napaścią psychiczną, a nakłanianiem. Tym niemniej autorytet Kościoła niewątpliwie na tym ucierpiał, a konflikt między dwoma obozami stał się na tyle wyraźny, że chwilowo nie ma mowy o kompromisie.
Największym przegranym jest państwo, któremu zajmuje 2 tygodnie dojście do czegoś, co przypomina standardy państwa prawa. Od nielegalnej decyzji ordynatora szpitala o udostępnienie danych osobowych i złamanie tajemnicy lekarskiej; po odmowie dokonania aborcji przez szpital bez wskazania alternatywy; po wożenie ciężarnego dziecka bez pożywienia przez policję; po ciche przyzwolenie policji na prześladowanie nieletniej przez pro-lifeowców; po bezprawne odebranie córki matce i przeniesienie do pogotowia opiekuńczego...
Szereg decyzji podjętych przez osoby zatrudnione przez administrację publiczną nie znajduje wytłumaczenia. Kompromitacja rzekomo bezstronnych i bezwyznaniowych pracowników administracji państwowej to największa porażka tego całego wydarzenia. Niestety nie wygląda na to, aby ktokolwiek nauczył się czegokolwiek po tym całym galimatiasie...
A Agata? Zgwałcona przez prawicę, zgwałcona przez prasę, zgwałcona przez ideologię: Czy ma jeszcze życia w Lublinie? Czy przypadkiem efektem tej całej nagonki rozpoczętej przez prawicę nie będzie emigracja wewnętrzna i zewnętrzna? Nie wyobrażam sobie powrotu Agaty do szkoły w Lublinie... 15 minut sławy Agaty to nielada problem dla rodziców, którzy teraz właściwie pozostawieni są pod ścianą niemocy.
Dla prasy historia się zakończyła. Dla Agaty i jej matki życie trwa.
Porażkę poniosły też media od lewej do prawej. Chyba nie było czasopisma, który by zrelacjonował sprawę bez narzutu ideologicznego. Gazeta Wyborcza sprawę zaatakowało w iście sensacyjny sposób. Natomiast Dziennik i Rzeczpospolita wykorzystała sprawę do nie zawsze udanego ataku na swojego konkurenta prasowego. W pewnym momencie doszło do sytuacji, że w zależności od światopoglądu czasopisma próbowano dostosować naprawdziwszą wersję prawdy do tej prawdziwej ideologicznie. I wbrew twierdzeniom np. Kataryny do gry włączyli się także publicyści i dziennikarze z prawej strony politycznej mapy Polski. Najbardziej wiarygodny z całej sprawy wyszedł chyba Newsweek, który w miarę bezstronny sposób zrelacjonawał opinie samych zainteresowanych.
"Without a winking smiley or other blatant display of humour, it is impossible to create a parody of fundamentalism that someone won't mistake for the real thing." - Nathan Poe. Z dedykacją dla denialistów.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka