Jan Herman Jan Herman
1475
BLOG

Jakeśmy od-KOD-owani

Jan Herman Jan Herman Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 44

Czytelniku: poniższa notka tylko pozornie trzyma się KOD: równie dobrze mógłbym ją adresować do takich środowisk jak Ordynacka, Razem, centrale związkowe, a także do – szukającej kropli dżdżu – PPS czy jeszcze bardziej będącej w potrzebie Zmiany. 

* * *

Człowiek dobrze mi znajomy i mający we mnie „życzliwego”, mający duże wzięcie na FB, ekonomista-informatyk (czyli mający szare komórki spolaryzowane na racjonalność i roztropność), napisał:

„Rok temu w obronie sądów KOD zmobilizował ok. 800 tys. osób. Dzisiaj, w Warszawie, pod Sądem Najwyższym było nie więcej niż 500 (na placu zmieści się dziesięć razy tyle), zaś w całym kraju, w kilkudziesięciu miejscach, będzie w sumie zapewne 20, może 30 tysięcy. Leją nas po twarzy, uwlaszczają się na publicznym majątku, traktują z najwyższą pogardą, a my siedzimy na tyłkach przed telewizorami lub przy kawiarnianych stolikach, mając wszystko w nosie. Za niecały miesiąc, jeśli dewastacji nie powstrzyma Europejski Trybunał Sprawiedliwości, domknie się ciąg technologiczny i już nikt i nic nas nie obroni przed przemocą państwa. Największe bezprawie i najbardziej bezczelną niesprawiedliwość posłuszni sędziowie ubiorą w szatki prawa, a my będziemy się temu bezradnie przyglądać. Siedźmy więc dalej przed telewizorami”.

To ja muszę coś mu powiedzieć z pogranicza polityki i przyzwoitości. Moja wypowiedź oparta jest na założeniu (i tu można mnie obalać do woli), że polityka i przyzwoitość rzadko krzyżują się tam, gdzie interesy polityczne stają się tożsame z ekonomicznymi.

Politykę można rozumieć jako sztukę (i w ogóle przestrzeń) ugrywania racji społecznych z użyciem racji ideowych. Objaśniam, choć to podobno oczywiste:

1. Ludzie „schodzą” się w rozmaite konstelacje (rodzina, sąsiedztwo, wspólnota, organizacja, środowisko, firma, związek), a te konstelacje postępują jak samorząd, czyli samo-sterują się wedle uśrednionej lub wyższej racji;

2. Niektóre racje (a ślad za nimi konstelacje) reagują „odruchem Pawłowa” (bezrefleksyjnie) na zawołania-klucze, i wtedy gotowe są podążać w stronę niekoniecznie zgodną z własną tożsamością (np. Solidarność poparła zawołania rynkowo-demokratyczne);

3. Istnieją ośrodki-lobby zajmujące się polityką z wyrachowania, cynicznie, które wykorzystują ludzką-konstelacyjną skłonność do „odruchów Pawłowa” i w ten sposób montują „ugrupowania”, na których czele ustawiają kamaryle;

KOD był od samego początku pomyślany (nie odmawiam dużej roli przypadku, spontaniczności) jako serce ugrupowania, które gra „odruchami Pawłowa” (do znudzenia eksploatuję książkę „Raport gęgaczy”), a za pomocą zawołań-kluczy takich jak „brońmy demokracji” czy „murem za władzą sądowniczą” albo „Konstytucję nam (z)łamią” – niedwuznacznie dążył do zablokowania konkretnego (wrażego) ugrupowania w jego marszu po legitymizację (przed wyborami 2015)i w marszu pod hasłem Teraz K…a My (po wyborach).

Okazało się, że blokowanie formacji obejmującej rządy w Polsce w 2015 roku nie wpisuje się „bez reszty” w oczekiwania „elektoratu”. Mam nadzieję, że autor cytatu powyższego właściwie pojmie słowo, którego teraz użyję: SEKCIARSTWO.

KOD uzyskałby więcej niż tylko „odruchy” (nad wyraz silne, jeśli mierzyć początkową frekwencją), gdyby od samego początku zagrał na nucie „demokracja i rynek TAK, wypaczenia NIE”. Podstawowym błędem KOD było nie tyle potępianie w czambuł formacji która objęła rządy w 2015 roku, ile bezkrytyczna ocena formacji odsuniętej wtedy od władzy. A było zbyt wiele poważnych wobec niej zarzutów, i to najwyższego kalibru (państwa w państwie, lawina wykluczeń), były te mniejszej wagi (niezrozumiała dla „elektoratu” rejterada urzędującego Premiera, wcześniejszy kult „miłego wodza”, symboliczna przemoc na rzecz jedynomyślności).

Mówiąc dosadniej: należało przejąć język Kukiza (który ostatecznie stał się twarzą „wyzwolenia od tuskowitów”), odstąpić od narracji „nie oddamy żadnego guzika”, zaproponować projekt głębokiego „od-wykluczenia”, odżegnać się od „państwa teoretycznego” kapitulanckiego wobec „państw-w-państwie”. Nawet kosztem (przecież pozornym) „najprawdziwszej prawdy” zawartej w statystykach-słupkach-tabelkach-wskaźnikach opisujących „jeden wielki sukces” 8-letniej odsłony „tuskowickiej”.

Stało się inaczej: KOD dość szybko musiał bronić się przed zarzutem, że dąży do przywrócenia obalonego porządku w całości, co nie dało się obronić wobec fali „indignados”, jaką przechwycił, a potem roztrwonił Kukiz. Bo zawołania-klucze „oburzonych” miały (nadal mają) silną podstawę, wstrzeliwują się w racje większości (zdecydowanej większości) konstelacji polskich.

Kampania obecna (zostawmy szczegóły, nazwijmy ją samorządową) – to była (już nie jest) znakomita okazja do zredagowania zawołania już wyżej przedstawionego: „demokracja i rynek TAK, wypaczenia NIE”. Przestrzeń domyślna tego zawołania jest pojemna, zwłaszcza że rządząca formacja omija szerokim łukiem 90% wypaczeń „tuskowickich”, dokładając do niej te związane z inkwizycją-opryczniną-maccartyzmem, czyli zwyczajnym zajobem hunwejbińskim. Nie da się tego skutecznie przykryć ani bieda-projektami dla wykluczonych (opatrywanymi partykułą „+”), ani lojalnościowymi projektami dla biznesu Nano-Mikro-Mini-Middle, obiektywnie nastawionymi na budowę nowego lobby prorządowego.

* * *

Malejący entuzjazm dla KOD nie oznacza masowego odstąpienia-zniechęcenia konstelacji polskich w stosunku do demokracji-rynku-ładu, którym nadal przypisuje się właściwość „euro” (w domyśle: helleńską). Nie oznacza też akceptacji dla formuł „rzymskich” (legiony rządzą senatem), kapitulacji wobec rozwydrzonego „suwerena”. Po prostu „odruch Pawłowa” wygasł i spoza zawołań-kluczy konstelacje starają się dostrzec cokolwiek, co wpisuje się w trzeźwe, bliższe ciału racje.

I nie widzi nic. Bo KOD „abdykował samorządowo”. I bo ciąży na nim nie do końca wytłumaczona „obrona 8-letniego dorobku”. Nie dającego się obronić wobec oczywistości, choćby tych warszawskich. Bo nie da się poprawek budżetowo-gospodarczych wytłumaczyć „echem tuskowickim”, nawet jeśli MM okazuje się bardziej lobbystą światowej finansjery niż demokratycznym przywódcą żywiołu pamiętającego jeszcze „racje nad racjami” Solidarności.


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo