Jan Herman Jan Herman
283
BLOG

Jak zostać dysydentem

Jan Herman Jan Herman Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Nie będę owijał w bawełnę: zamiast załamywać w egzaltacjach swoje inteligenckie (w pierwszym pokoleniu) ręce nad losem Dra Mateusza Piskorskiego – zastanawiam się dniami i nocami – z przerwą na konsumpcję Hoop-coli – czym i kogo naprawdę wkurzył on na tyle, żeby wywołać w służbach żądzę tępej zemsty politycznej, oczywistej już dla każdego myślącego. 

Przypomnijmy: w swoich latach roześmianych (każdy takie ma), Mateusz wyrastał nie na harcerza, nie na oazowicza, nie na klasowego kujona – tylko na Słowianina, poprzez zabawy neopogańskie. Kiedy dorósł – związał się z Samoobroną, dochodząc w niej do roli posła, rzecznika ugrupowania. Po rozsypaniu się tego osobliwego ruchu „indignados” – zajął się robotą naukową (doktorat, wykłady, think-tank), polityczną (partia Zmiana) i dysydencką (alternatywny dla oficjalnego ryt uczestnictwa w przestrzeni alterglobalistycznej).

Partii mu nie zarejestrowano, używając absurdalnych argumentów. Gdyby był oportunistą – zająłby się rozwijaniem wątków naukowych. Ale on postanowił trwać w opozycji w stosunku do polskiej geopolityki...

Polską – jak wieloma bantustanami – rządzi Państwo Stricte, a nie Adekwatne.

Państwo Stricte obejmuje „sztaby” służb specjalnych, resortów siłowych, dyplomacji, infrastruktury krytycznej, skarbówki. Jego sub-struktura rzadko obejmuje takich funkcjonariuszy jak Premier czy Prezydent, Marszałkowie parlamentarni, szefowie konstytucyjnych organów mających „demokrację” w statucie i obowiązku. Tacy politycy są raczej „pomijani” albo „zbywani byle czym”, chyba że sami – niezależnie od oficjalnej funkcji – są wcześniej zaangażowani w przestrzeń „stricte”.

Państwo Adekwatne – to resorty „merytoryczne”: przemysł, rolnictwo, budownictwo, kultura, edukacja, rekreacja, nauka – z natury rzeczy wpisane w żywioły samorządowe swoich branż. Każdemu „szarakowi” wydaje się, że rządzi Państwo Adekwatne, gdy tymczasem jest ono w sieci podległej (hybrydowo, a jakże) poszczególnym formacjom Państwa Stricte, wszelkie elementy zarządzania merytorycznego nie mają szans bez „konsultacji” z nimi, a bywa, że bez ich „inspiracji”.

Takie rzeczy trzeba rozumieć, nawet jeśli „nie da się ich wiedzieć”. Mówię tu o ludziach znanych jako naukowcy: większość z nich (w naukach społecznych) zadowala się danymi ogólnie dostępnymi, bez uwzględniania „czynnika domyślnego” (odczytywania pod-procesów), co oznacza, że doktoryzują się i habilitują na „prawdzie z przymrużonym okiem”.

Jestem intuicyjnie, bez ostatecznych dowodów, przekonany o tym, że w Europie, USA, Chinach, Indiach, Arabii – racje poszczególnych regionów czy środowisk społecznych są od ładnych kilkudziesięciu pokoleń „pod panowaniem” Państw Stricte, które mają „wtyki” w każdej komórce Państw Adekwatnych i swobodnie „rozprowadzają” politykę wewnętrzną poszczególnych krajów: dokonują reform, są reżyserami „wyborów”, promują lub „uwalają” całe środowiska i warstwy społeczne.

* * *

Dr Mateusz Piskorski „nie przymruża oka”, sięga po takie dane, które zadowalają jego niezależną intuicję co do rzeczywistego rozkładu interesów-sił decydujących o życiu społeczeństw i całych kontynentów. Złośliwcy zauważą, że „donoszę” na Mateusza, bo taka postawa naukowa może oznaczać skłonność do kumania się z dysponentami „prawdziwych danych”, do „sprzedawania się” za dostęp do nie-śmieciowych informacji (te są serwowane mediastom, czyli sprzedajnym żurnalistom służebnym wobec biznesów, polityków, itp.).

Otóż nie sypię Mateusza. Nie uprawia on „nauki śledczej”, ale rozumie, że za fasadą „łatwą prostą i ozdobną” jest świat korników i wszelkiego paskudztwa, i że dopiero poprzez ten świat można dotrzeć do „miąższu” informacyjnego, społecznego.

To dlatego pozostał aktywny w polityce, zakładając partię polityczną. Powie nam to zresztą sam, kiedy jego utajniona przez służby gehenna procesowa się zakończy.

Zauważcie, że właściwa Grupa Robocza ONZ – trudno podejrzewać ją o dyletanctwo w sprawie rzeczywistej roli Państw Stricte – ma pewność, że Dr Mateusz Piskorski nie jest i nie był szpiegiem, a jedynie „dociekał”, dlatego stanowczo oznajmiła, że nie powinien on być w ogóle poddany procedurom, przez które odsiaduje nie istniejący wyrok. To samo zdaje się „wiedzieć” RPO i coraz większa liczba mediastów (powtórzmy: żurnalistów służebnych).

Sprawa Dra Mateusza Piskorskiego już od jakiegoś czasu straciła status „zajoba” grupki jego przyjaciół-podskakiewiczów, a zaczyna być „przypadkiem badawczym”. Pewna mediastka zauważyła (pisałem o tym: https://publications.webnode.com/news/a-z-tym-plaszczem-to-bylo-tak/ ), że – wobec oczywistego braku podstaw do opresji wobec Dra Mateusza Piskorskiego – być może chodzi o to, że na jego „przypadku” władze polskie będą przebudowywać definicje szpiegostwa: że niby nie tylko pozyskiwanie poza legalną drogą informacji zastrzeżonych i oddawania ich „obcym”, ale też sam fakt bycia stronnikiem interesów konkurencyjnych dla rządowych (państwowych „stricte”). Gdyby to była prawda – to ślady inicjatywy gnębienia polskiego polityka i naukowca prowadzą do USA, które wszak dokładnie w ten sposób „ustawia” sobie kraje, gdzie ma swoje „interesy”.

* * *

W moim przekonaniu sprawa jest dużo prostsza: w odróżnieniu od innych polskich „liderów lewicy „ (w tym „narodowej”) – Dr Mateusz Piskorski miał dla ludzkich umysłów konkretną, logiczną koncepcję wyjaśniającą pochyłość równi, z której puszczono Polskę swobodnie po 1989 roku. W tek koncepcji nie da się uniknąć takich nazwisk jak Reagan (republikanie), Wojtyła (Watykan), Gorbaczow (smuta kremlowska).

I nie dość, że miał taką koncepcję – to mógł ją głosić swobodnie w trybie akademickim. Do trybu politycznego nie dopuszczono, właśnie tego byłoby już za wiele…

* * *

Mam naprawdę „intuicyjną pewność”, że sprawa Dra Mateusza Piskorskiego jest „zlecona” polskiemu Państwu Stricte przez odpowiednik zza Wody.

Dlatego gotów jestem obcować w interesie Dra Mateusza Piskorskiego z Tymi polskimi liderami polityki i informacji, o których wiadomo, że „grają” a nie „służą” (Czytelnik wie, o czym mówię): do takich zaliczam np. Jarosława Kaczyńskiego (będąc w wielkiej opozycji wobec jego ostatnich projektów), Janusza Piechocińskiego (mając o jego rządowym epizodzie opinię jak najgorszą), Włodzimierza Czarzastego (choć jego lewicowość jest z jakiegoś księżyca) – a nie zaliczam pogrobowców Tuska.


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka