Jan Herman Jan Herman
138
BLOG

Na czym polega areszt (rzecz o motylach)

Jan Herman Jan Herman Policja Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Potocznym słowem „areszt” określamy między innymi tzw. środek zapobiegawczy, stosowany przez sądy (na wniosek oskarżyciela) wobec osób, przeciw którym toczy się postępowanie w sprawach karnych. 

Polega ów areszt przede wszystkim na odizolowaniu podejrzanego-oskarżonego od kontaktów z potencjalnymi dowodami i świadkami, aby zapobiec jego udziałowi w zmianie dowodów i w zmianie zeznań świadków. Odizolowanie polega na:

1. Cenzurowaniu lub ograniczaniu – do czasu zakończenia postępowania – korespondencji i rozmów (np. telefonicznych, albo ograniczeniu odwiedzin);

2. Pozbawieniu swobody poruszania się poprzez przymusowe umieszczenie podejrzanego-oskarżonego w specjalnym miejscu odosobnienia;

W tym miejscu kończy się lista dolegliwości, na które wyrażam zgodę jako obywatel. Nie wyrażam zaś zgody na:

3. Umieszczanie podejrzanego-oskarżonego w budynkach więziennych (z ich subkulturą);

4. Narzucanie mu „towarzystwa w celi” bez prawa do wyboru;

5. Ograniczanie dostępu do konsumpcji uznanej w społeczeństwie za typową: żywność, ubiór, rozrywki, media (dopuszczam wyłączenie interaktywności), leczenie;

6. Stosowanie wobec podejrzanego-oskarżonego procedur więziennych;

7. Znęcanie się (na setki – czasem subtelnych – sposobów), tym bardziej naruszanie godności i nietykalności osobistej;

Mam wrażenie, że zapewnienie aresztowanemu ochrony przez szykanami zawartymi powyżej w punktach 3-4-5-6-7 wyszłoby Państwu dużo taniej, niż wypłacanie odszkodowań po przegranych procesach, a i samym niewinnie podejrzanym-oskarżonym wyszłoby na zdrowie.

Pedia cytuje jedną z posłanek: „W 2004 r. do sądów wpłynęło 38200 wniosków o zastosowanie tymczasowego aresztowania, z czego uwzględniono około 90%! Ponadto, jak wskazują szacunkowe dane, niemal 20% osób tymczasowo aresztowanych przebywa w więziennej celi ponad dwa lata. Nierzadko tak długi areszt jest efektem niekompetencji prokuratorów oraz automatycznego przedłużania aresztu przez sądy, bez wnikania w meritum sprawy”.

* * *

Dziś odbędzie się – po 26 miesiącach – pierwsza „regularna” rozprawa sądowa, w której oskarżonym (zaledwie od kilkunastu tygodni) jest Dr Mateusz Piskorski, kandydat-in-spe na funkcję Prezydenta Warszawy (https://publications.webnode.com/news/kandydat-nie-idealny/ ).

W okresie od 18 maja 2016 roku Dr Mateusz Piskorski doświadcza wszystkiego, co zawarto powyżej w punktach 3-4-5-6-7. Gdyby tak traktowano bydło – ekolodzy mieliby używanie. Ale…

Dla ludzi lewicy jest Mateusz „podejrzany” o konszachty z „narodowcami”. Dla prawicy jest Mateusz podejrzany jako „komuch”. Dla aparatczyków państwowych jest on proputinowsko-prokremlowski. Tymczasem jest on patriotą i socjalistą.

Dla ONZ-towskiej Grupy Roboczej zajmującej się „arbitralnymi aresztowaniami” jest on ofiarą niedopuszczalnych w cywilizowanym świecie działań przestępczych podjętych przez Państwo przeciw Obywatelowi, czemu dała ona wyraz w specjalnym raporcie, w którym domaga się nie tylko zaprzestania represji wobec niego, ale też rozliczenia służb i organów odpowiedzialnych za to.

* * *

W świetle prawa obowiązującego w Polsce – Dr Mateusz Piskorski jest niewinny. Z tego co wiadomo (postępowanie jest utajnione) – jest on oskarżony o szpiegostwo na rzecz dwóch obcych państw. Absurdalność tego oskarżenia polega na tym, że w 99% przypadków szpiegostwo jest „udowodnione” zanim człowiek zostanie pojmany. Tu zaś mamy do czynienia z kuriozum: przez 26 miesięcy po jego zatrzymaniu szukano dopiero JAKICHKOLWIEK dowodów oskarżenia.

Stanęło na tym, że tylko radykalne rozszerzenie dotychczas stosowanej – od pokoleń – wykładni tego przestępstwa (zbrodni?) – pozwoli „przypisać” je Drowi Mateuszowi Piskorskiemu. A i tak pozostaje wątpliwość: nawet jeśli „poprzez kontakty z dziennikarzami i politykami szerzył on poparcie dla obcych rządów” – to nowsza, poszerzona wykładnia wejdzie w życie „post factum”, czyli będzie odnosiła się do „następców” Dra Mateusza Piskorskiego, na przykład tych, którzy brylując między żurnalistami i politykami lobbują na rzecz USA, Izraela, Indii, Niemiec, Japonii, Tajwanu, itd., itp.

* * *

Tu zaś mamy z sytuacją jeszcze bardziej kuriozalną: Dr Mateusz Piskorski wyraził pisemnie zamiar kandydowania do funkcji Prezydenta Warszawy. Jest to jego obywatelskie prawo, niezbywalne do czasu prawomocnego wyroku.

To oznacza, że z chwilą ogłoszenia wyborów Dr Mateusz Piskorski będzie pozbawiony ważnego prawa, czyli kandydowania: wiąże się to bowiem z konferencją prasową, spotkaniami z wyborcami, regularną korespondencją, odwiedzinami w mediach, itd. itp. W warunkach aresztu jest to utrudnione, ale zrozumiałe. Ale jeśli dołożymy do tego utajnienie postępowania – jakakolwiek kampania wyborcza Dra Mateusza Piskorskiego staje się drwiną z prawa wyborczego.

Kilkanaście instytucji-urzędów-organów RP zostało przeze mnie uprzedzonych o zbliżającym się PRZESTĘPSTWIE PRZECIW WYBOROM. Państwowa Komisja Wyborcza najpierw zakpiła, a po monicie napisała, że nie ma z tym nic wspólnego i nie jest ona adresatem takiej korespondencji. Pogadamy, kiedy zostaną postawieni pod oskarżeniem o pomocnictwo-współudział poszczególni sędziowie PKW oraz cała PKW jako organ.

* * *

Wielcem ciekaw, jakie sztuczki zastosuje dziś Sąd, aby „nie dało się” mu patrzeć na ręce. Jak dotąd arsenał sztuczek jest imponujący.

Przy okazji apel do tych, którzy uważają Dra Mateusza Piskorskiego za niegodnego kandydowania: nie ma przymusu, by na niego głosować i jakkolwiek go wspierać. Natomiast jest przymus poszanowania Go jako kandydata, z wszystkimi konsekwencjami związanymi z prawem wyborczym obowiązującym w Polsce. Szczególnie przestrzegam wszystkich, aby przedwcześnie nie oskarżali Go – tak jak to czyni polski „wymiar” – o działania, na które do dziś ów „wymiar” nie zebrał dowodów, i będzie musiał stosować nieznane dotąd w świecie wykładnie, by Go przyszpilić.

Jak motyla…


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo