Jan Herman Jan Herman
943
BLOG

Amunicja hybrydowa

Jan Herman Jan Herman Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Jest dobrym zwyczajem politycznym, że tereny kościołów, klasztorów, uczelni wyższych, budynków parlamentarnych i rządowych – stanowią tabu. Polega owo tabu na tym, że ani chuliganeria, ani policja nie zachowują się tam jak na „zwykłej” ulicy. Protestujący studenci – owszem, mogą sobie pozwalać na „nietakt” wobec władz uczelnianych, ale osoby z zewnątrz – nie. Policja – owszem, może wtargnąć do kościoła, ale tylko w pogoni za szczególnie niebezpiecznym przestępcą (ostatnio w pewnym kraju policjanci dali szansę księdzu wygłosić kazanie – i dopiero wtedy go grzecznie i taktownie ujęli).  

Uczelnie i kościoły rzadko (nawet w Polsce) dopuszczają prowadzenie innej niż statutowa działalności na swoim terenie, na przykład podnajmując budynki, korytarze, pojedyncze pomieszczenia. Rządówka – właściwie nigdy nikomu niczego nie podnajmuje.

Zdarzyło się właśnie, że aktywna grupa młodzieży zorganizowała blokadę wejścia do siedziby organu państwowego, jakim jest KRS. Gdyby ta instytucja miała lokalizację w „zwykłym” miejscu – policja robiłaby swoje, a sam byłem świadkiem, jak delikatnie obchodziła się z ludźmi tego samego „rytu”, kiedy oflagowali pro-ukraińskimi banerami ambasadę rosyjską.

Tu jednak nałożyło się kilka sprzecznych okoliczności i racji:

1. KRS wynajmuje na swoje potrzeby pomieszczenia od jednej z uczelni;

2. Osoby spoza uczelni zapragnęły protestować przed KRS, blokując dostęp do wynajmowanych pomieszczeń;

3. W trosce o płynność swojej pracy KRS (zapewne) interweniowała do policji i do administracji uczelni;

4. Policja (zapewne) zwróciła się z zapytaniem do władz uczelni, czy może robić porządki nie związane z wydarzeniami na uczelni, tylko z wydarzeniami u najemcy;

5. Odruchowo (a może z sympatii politycznej – popełniając błąd) rektor zgodził się na interwencję, opierając się (zapewne) na domniemaniu „poza-akademickości” wydarzenia;

No, i zaczęła się chryja medialna.

W moim przekonaniu organizacja firmująca ten protest-blokadę ostatnio się rozzuchwaliła, uznając, że stała się „rzecznikiem” oburzenia Polaków na wątpliwej urody ceregiele rządzących z Konstytucją. Przy tym działa ta organizacja inaczej niż KOD: zamiast protestów symbolicznych (marsze, wiece, śpiewy, transparenty) – wykonuje „akcje bezpośrednie” żądląc boleśnie czułe punkty (czułe – czyli mało gruboskórne).

Komentatorzy dzielą się na tych, którzy chcieliby osobliwy „immunitet akademicki” (zwyczajowy) przenieść-rozciągnąć na wszystko co nie-akademickie, ale przyklejone do akademickości choćby przez wynajem pomieszczeń – i na tych, którzy takiego ukradzionego immunitetu nie uznają.

Całość przypomina mi słynną skargę Jana Marii Rokity, którego dyscyplinowano w samolocie, a on zareagował egzaltacją w stylu „ratunku, Niemcy mnie biją”. Niemieckość „oprawców” uznał ów polityk za wystarczający powód, by ich oskarżyć o naruszenie jego praw, choć sam to naruszenie sprowokował. Podobnie komentatorzy opisanego zdarzenia dziejącego się „pod adresem” uczelnia-KRS uznają, że policja nie miała prawa postępować „normalnie” w budynku wynajmowanym przez KRS (wyłączonym z „akademickości”), bo tak-czy-siak właścicielem jest uczelnia, a gospodarzem rektor.

Najlepszym dowodem na „eksterytorialność” KRS wobec uczelni jest oczywisty „zakaz wstępu” akademistów do pomieszczeń KRS. Pewnie nawet ekipy sprzątające i ochroniarskie są inne.

* * *

Właściwie mamy świetny materiał na doktorat z prawa, bo to i koniunkcja (albo alternatywa) porządków obyczajowo-prawnych, i sytuacja quasi-immunitetu, i blokowanie działań organu przez obywatelską „akcję bezpośrednią”. Pamiętacie wóz Drzymały? Skoro nie zezwalano mu się budować na własnym gruncie – to zastosował pojazd do celów mieszkalnych i kpił z prawodawców udając, że jeździ swoim mieszkaniem po działce.

W tych właśnie kategoriach rozpatruję całe zdarzenie: wy nas „sposobem” – to my na to swoje „sposoby” mamy. Nikt tu nie jest czysty i każdy ma jakąś Dużą Literę dla obrony swojej naciąganej racji. Chyba że ktoś szybciutko ten doktorat sporządzi…


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo