Jan Herman Jan Herman
814
BLOG

Efekt gdański. Będę się smażył w piekle

Jan Herman Jan Herman Przestępczość Obserwuj temat Obserwuj notkę 19

Świeże groby zawsze wzruszą, obojętne gdzie kopane. Jak porosną wyjdzie na jaw – kto knuł i co było grane…  

Ta piosenka („Telewizja pokazała”, https://www.youtube.com/watch?v=4j_o-F9Mv7Q) wykonana przez grupę satyryczną „Salon Niezależnych” w roku 1972 – chodzi mi po głowie, bo ja na każdą okazję mam kilka utworów wdrukowanych w mój osobisty repertuar. Dziś np. od rana do przesytu słucham Leszka Wójtowicza „Mojej litanii” https://www.youtube.com/watch?v=7hqMiZbizFo.

Nie pragnę wcale byś była wielka

Zbrojna po zęby od morza do morza

I nie chcę także by cię uważano

Za perłę świata i wybrankę Boga…

Wczoraj wieczorem – w rozmowie telefonicznej z osobą średnio upolitycznioną, nie trzymającą ucha na „co tam panie w polityce” – zacząłem snuć taki oto monolog (a kiedy się uwezmę, mam bardzo przekonujący tembr głosu):

1. Gdyby ktoś wymyślił „wydarzenie gdańskie” – nikt by go nie odegrał lepiej, niż to było odegrane;

2. Miejsce – kolebka Solidarności, matecznik najważniejszego aktywu obu wrażych plemion polskich;

3. Impreza – najszumniejszy event polski, święto egzaltacji i zarazem „różnych spraw mniej smakowitych”;

4. Moment – spazmatyczne, światełkowate, spustowe uwolnienie egzaltacji tłumionej całodniowym trudem zbieraczym;

5. Ofiara – współsprawca Transformacji, stojący u progu sądowych rozrachunków swojej działalności;

6. Napastnik – świeżo wypuszczony garownik o kondycji głupkowatej, z kompleksem Herostratesa;

7. Okoliczności – stupor, publika i ochroniarze dokładnie w tym momencie zajęci uniesieniami orkiestrowymi;

8. Scena: bredzący o swoim losie i polityce, oblizujący się udanym zamachem czubek odgrywa triumfalny taniec z mikrofonem w ręku;

Ostatnio takie właśnie doznania miałem w dniu, kiedy cały świat pokazywał desant amerykańskich terrorystów-kondotierów na dom w pakistańskim kurorcie turystycznym Abbottabad, bez zgody władz, w celu „likwidacji” goszczącego tam przywódcy islamskich dysydentów ładu globalnego kontrolowanego przez USA.

Właściwie to obezwładniła mnie scena, pokazująca, jak Prezydent Najfajniejszej Demokracji Świata wraz ze świtą siedzi przed wielkim ekranem gdzieś daleko od miejsca zdarzenia, niczym w kinie na żywo – i dogląda, jak jego siepacze łamią wszystkie znane konwencje międzynarodowe i zasady demokratyczne (np. prawo do sprawiedliwego procesu). A może po prostu wymierzają sprawiedliwość wielce demokratyczną metodą Old West, Far West, Wild West.

Oglądałem bowiem najczystszej próby akt terrorystyczny, obejmujący „wycieczkę” zbrojna do obcego kraju, napaść na dom z rodziną i bliskimi i zabójstwo głównego lokatora.

Zastanawiałem się wtedy, jak zareaguje amerykańska dyplomacja, kiedy pakistańskie wojsko nieoczekiwanie otoczy „zwycięskich kondotierów” i przyłapie ich „in flagranti” na tym oczywistym zamachu terrorystycznym. Całkiem poważnie się zastanawiałem i całkiem niepotrzebnie: operacja bohaterskich spiskowców udała się ku chwale amerykańskiej demokracji.

Nie, nie bronię Osamy-Usamy. Mam go w nosie, zwłaszcza że jego lojalność i uczciwość ideowa pojemna była jak stodoła. Mam jednak prawo wymagać, by wzorcowa demokracja właśnie w takich chwilach pokazywała swoją wzorcowość, a nie w filmach z salami rozpraw jako scenerią.

* * *

I tej bliskiej mi osobie opowiadałem wymyślony scenariusz, aż sam pomyślałem, że to nie musi być abstrakcja, a cały incydent gdański równie dobrze mógł być „kinem”.

Cui bono…?

• Jednocząca się opozycja zyskała męczennika, który swoją „świeżością” przykrył ofiary Katastrofy 2010.

• Organy zyskały 150 powodów, by po „rzetelnej i wnikliwej analizie” ograniczyć orkiestrowe swawole całokrajowe.

• Czubek niezdolny do życia w stadzie dołącza do listy Herostratesów, pojawiających się w świecie raz na ćwierćwiecze .

• Dyrygent – jak na zamówienie – uruchomił dodatkową koncentrację, pod hasłem „Murem za Owsiakiem”.

• Media zyskały kolejne spazmy oglądalności, i kilka okazji do przegrupowań kadrowo-dziennikarskich;

• Jakiś poprawny symbolicznie rzeźbiarz-architekt dostanie intratne i prestiżowe zlecenie na bryłę w środku miasta;

W życiu nie poprę tezy, która oparta będzie na podejrzeniu spisku gdańskiego. Ale nie jestem sam na tym bożym świecie. Zbyt dużo polityki zostało „wkręcone” w ten wieczór, aby tak poważne „zakłócenie” poradziło sobie poza polityką i cichcem przeszło do kolejnych „punktów programu”.

Słucham porannego przesłuchania, jakich teraz właśnie (między 8 a 9 rano) pełno w każdej rozgłośni. Polityk znany z jastrzębich, szyderczych, napastliwych zachowań publicznych mówi tonem posiniaczonej od przemocy ofiary: na wszystkie pytania, które pan zadaje, przyjdzie czas, by odpowiedzieli ci, którzy odpowiedzieć powinni… Czyli nic nie mówi, ale nadaje temu „niczemu” taką narrację, jakby mówił wszystko.

Najwyraźniej jeszcze niczego znośnego nie wymyślili główni gracze, czyli przywódcy kamaryl w liczbie kilkunastu, którzy na każdą okazję polityczną i legislacyjną mają słowa dyscyplinujące Sejm i elity…


Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo