Szczelina między odstającą obudową a ekranem laptopa Zbigniewa Ziobry jest bardzo wąska. Niewątpliwie utrudnia ona zwykłym śmiertelnikom pełen ogląd rzeczy. Ktoś zobaczy fragment uciętego palca dzierżony przez cieszących się wolnością gangsterów, ktoś inny kawałeczek gazowej rury prowadzonej przez J&S, a ktoś jeszcze rąbek pielęgniarskiego fartucha. Ale to są tylko skrawki rzeczywistości. Przez tak małą szparę więcej nie da się ujrzeć.
Jednak minister Ćwiąkalski, słusznie uznawany za specjalistę od prawa karnego, reguły dziedziny kryminalistyki zwanej mechanoskopią ma w jednym palcu. Nauka ta pozwala z dużą dokładnością odtworzyć wszelkie cechy narzędzia użytego do popełnienia przestępstwa: jego ciężar, wymiary a nawet skład chemiczny. Ponieważ minister Ćwiąkalski, jak wspomniałem, jest wybitnym specjalistą, to informacje te ustalił bez pomocy odczynników i mikroskopu, czyli na oko. I wyszło mu, że szczelina między obudową a ekranem spowodowana została intencjonalnym uderzaniem w komputer młotkiem. W celu wiadomym.
Ten rodzaj mechanoskopii, jaki wprowadza nowa władza bardzo mi się podoba. Wszak po cóż skupiać się na zaciemniających obraz detalach, skoro przestępstwo widoczne jest prima facie? Mechanoskopia polityczna powinna pomóc w odkryciu, kto i jakim narzędziem uderzył w rurę z ropą, tak że echo odbiło się nawet na Cyprze, gdzie siedzibę ma spółka dwóch ukraińskich muzyków zasilająca polskie domostwa w pozytywną energię ze wschodu. Pół miliarda piechotą nie chodzi, więc premier Pawlak na oko ocenił, że przy nakładaniu kary takiej wartości jakiś urzędas popełnił "błąd formalny". Patrzcież jaki purysta! Nawet jeśli "materia" jest w porządku, to "forma" mu wadzi.
Ocenianie na oko, mechanistyczne, albo i nawet machinalne (tych naukowców, którzy spędzili pół życia próbując objaśnić te terminy, z góry przepraszam za nonszalancję w ich używaniu), zdaje w polityce egzamin. Na oko oceniono, że Kamiński Mariusz, szef "policji politycznej IV RP" był "przestępcą" od którego "generał Kiszczak mógłby się uczyć", zaś Antoni Macierewicz został zdiagnozowany jako chory psychicznie, podobnie zresztą jak Jarosław Kaczyński. I tak dalej i tak dalej.
Ale myli się ten, kto twierdzi, że mechanoskopia polityczna służy jeno wykrywaniu bezeceństw i bezecników. Dziedzinę tę bowiem zastosowano do pokazywania wzorców pozytywnych. Na oko uznano, że Wałęsa donosicielstwem się nie skalał, mimo że sam się do tego przyznał. Na oko profesor Geremek i premier Mazowiecki, uznani zostali za antykomunistów, mimo że byli komunistami. Prima facie rozpoznano i orzeczono szlachetność dziesiątek autorytetów: magister lub licealista na oko wygląda na bardziej wykształconego niż profesor, profesor z kolei wygląda na uczciwszego niż inżynier.
To wnioskowanie ma jedną zasadniczą cechę. Jest tak genialnie proste, że nikomu nie przychodzi do głowy jego kwestionowanie.
Inne tematy w dziale Polityka