Informacja o amerykańskiej broni, która niszczy urządzenia elektroniczne, może niektórych mocno zdziwić. Wszak wiele miesięcy śledztwa smoleńskiego prowadzonego wielowątkowo nie uwzględniło jakiejkolwiek możliwości działania bronią, która unicestwiłaby pokładowe urządzenia TU-154.
Teraz gdy istnieje już taka broń zapewne śledztwo objełoby również i te zagadnienie.
Nasi znakomici śledzczy (miller,anodina) przecież nie przepuściliby okazji aby wykluczyć każdy choćby najmniejszy trop.
teraz gÓwNO informuje :
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
O niszczących elektronikę "e-bombach" mówi się od dekad - ale do tej pory broń taka nie została prawie nigdzie zastosowana.
<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
Zastosowane w powyższym zdaniuprawie nigdzie daje powód do zamyślenia naszym dzielnym śledczym - zapewne wznowią działania aby sprawę doprowadzić do końca.
David Hambling
19.03.2009 18:00

Fot. US Army/Wired News
poniżej informacja sprzed 10.04. z wp konflikty.wp.pl/kat,1020223,title,USA-wyprobowaly-nowa-bron,wid,11969602,wiadomosc.html
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
USA wypróbowały nową broń
PAP | dodane 2010-02-12 (17:58)
Zamontowany w samolocie amerykański wysokoenergetyczny laser antyrakietowy przeszedł pomyślnie pierwszą próbę bojową, niszcząc nadlatujący pocisk balistyczny - poinformowała podległa Pentagonowi Agencja Obrony Przeciwrakietowej (MDA).
Według agencji, unicestwienie celu nastąpiło o godzinie 20.44 w czwartek czasu lokalnego (5.44 rano w piątek czasu polskiego) nad morskim poligonem Point Mugu u wybrzeża środkowej Kalifornii.
"Agencja Obrony Przeciwrakietowej zademonstrowała potencjalne użycie ukierunkowanej energii do obrony przed pociskami balistycznymi, gdy Doświadczalny Laser Samolotowy (Airborne Laser Testbed - ALTB) pomyślnie zniszczył nadlatujący pocisk balistyczny. Była to pierwsza demonstracja unieszkodliwienia pocisku balistycznego na paliwo ciekłe ukierunkowaną energią z platformy samolotowej" - głosi oficjalny komunikat.
ALTB opracowują wspólnie koncern Boeing jako generalny wykonawca oraz Agencja Obrony Przeciwrakietowej. Boeing dostarcza platformę nośną w postaci zmodyfikowanego jumbo-jeta, producentem wysokoenergetycznego lasera jest Northrop Grumman, zaś zaprojektowanie systemów śledzenia celów i kierowania ogniem powierzono firmie Lockheed Martin.
- Rewolucyjne użycie ukierunkowanej energii jest bardzo atrakcyjne dla obrony przeciwrakietowej, dysponując potencjałem atakowania licznych celów z prędkością światła, na odległość setek kilometrów i przy niskich kosztach każdej próby przechwycenia w porównaniu z obecnymi technologiami - zaznaczyła MDA. <<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
a poniżej njus z gw z lutego 2009 r.
technologie.gazeta.pl/technologie/1,86564,6402625,Nowa_amerykanska_bron_usmazy_elektronike__i_ludzi_.html
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Nowa amerykańska broń usmaży elektronikę (i ludzi)
David Hambling
19.03.2009 18:00
O niszczących elektronikę "e-bombach" mówi się od dekad - ale do tej pory broń taka nie została prawie nigdzie zastosowana. Wojskowym nawet podoba się pomysł bomby unicestwiającej sprzęt elektroniczny za pomocą promieniowania elektromagnetycznego, jednak na razie wolą oni bardziej tradycyjną metodę niszczenia wrogiego sprzętu: bezpośrednie trafienie, najlepiej czymś eksplodującym.
Teraz amerykańska armia tworzy technologię, która ma robić naraz i jedno, i drugie. To hybrydowe pociski, które mają wyposażyć klasyczne głowice bojowe w dodatkową funkcję, dzięki której możliwe będzie "niszczenie lub dezaktywowanie systemów elektronicznych oraz ich operatorów". Kluczem jest tu zastosowanie magnesu, który wybucha i rozmagnetyzowuje się, tworząc pojedynczy impuls energetyczny. I są jeszcze anteny zrobione z ognia - szerzej opisuję to w tekście opublikowanym w Defense Technology International.
W projektach wcześniejszych podstawą był strumień indukcji magnetycznej, generowany podczas eksplozji (wykorzystywano do tego ciasno upakowane spirale, przez które płynął prąd - podczas eksplozji były one gwałtownie ściskane). Nowa technologia jest bardziej kompaktowa - wykorzystano w niej wiedzę z doświadczeń, które wykazały, że niektóre magnesy gwałtownie się rozmagnesowują - generując tym samym silny impuls energii - gdy trafi w nie odpowiednio mocna fala uderzeniowa. Naukowy termin to "magnetyczna przemiana fazowa".
Wojskowi potwierdzili powyższą zasadę wysadzając magnesy neodymowe (takie same, jak te stosowane w słuchawkach) w Aviation and Missile Research Development and Engineering Center (Amrdec). Wyniki doświadczeń sprawiły, że zainteresowano się magnesami piezoceramicznymi PZT (lead zirconate titanate). Dzięki temu powstało aktualny cud techniki - w pełni eksplozywny, ultrakompaktowy wysokonapięciowy nanosekundowy system generowania impulsów, którego objętość to ok. 1/5 cala sześciennego.
Ale wciąż pozostają pewne kwestie do rozwiązania. Żeby taka broń mogła zadziałać, potrzebna jest antena, która zmieści się do głowicy bojowej, ale jednocześnie będzie odpowiednio duża, by prawidłowo zadziałać. Problem polega na tym, że rozmiar jest ściśle związany z siłą impulsu elektromagnetycznego, jaki chcemy uzyskać. Rozwiązaniem mogłaby być antena składana. Ale armia idzie o krok dalej - wojskowi chcą wykorzystać antenę zrobioną z... ognia. Precyzyjniej rzecz ujmując: Allen Stults z Amrdec chce, by rolę anteny pełnił strumień plazmy, powstającego podczas eksplozji.
Od wieków wiadomo, że płomienie przewodzą prąd - czasami nawet wykorzystuje się tę właściwość ognia (np. w płomiennych głośnikach). A to oznacza, że anteną może być strumień gazu, a nie tylko kawałek metalu. Odpowiednio modyfikując skład chemiczny głowicy, Stults tworzy "antenę plazmową", której zadaniem jest skierowanie impulsu elektromagnetycznego w cel. Przypomina to wszystko świetlny miecz - to po prostu świecący strumień ognia, który powinien być zabójczy dla urządzeń elektronicznych.
Takie wielofunkcyjne głowice mogą trafić do wielu różnych typów broni - np. pocisków TOW, 70-milimetrowych rakiet wykorzystywanych w śmigłowcach, a nawet pocisków artyleryjskich. Efekty działania e-bomb starego typu są zwykle trudne do przewidzenia. Wiele zależy od tego, jakiego typu jest to elektronika oraz tego, jak dokładnie jest trafienie. Nowa broń ma dwie podstawowe zalety w porównaniu ze starymi "bombami elektronicznymi" - pociski są zdecydowanie mniejsze i na pewno nie będą przypadkiem niszczyły przyjaznych obiektów zlokalizowanych o kilkaset metrów od celu. A ponieważ dodatkowo będą tradycyjnie wybuchać i siać odłamkami, to dowódcy nie będą musieli się martwić, że zabierają ze sobą bezużyteczną w normalnym starciu amunicję.
Kilka tygodni temu pułkownik Laurie Buckhout z Electronic Warfare Division przyznał w trakcie spotkania z blogerami, że armia ma już gotowe e-bomby wielkości standardowych granatów ręcznych. "Ale nigdy nie wiedziałem takich urządzeń na własne oczy" - zastrzegł Buckhout. Taka broń może mieć wiele taktycznych zastosowań. Ale trzeba pamiętać o jednym - jeśli ebomby staną się popularne, to najwięcej może na tym stracić właśnie amerykańska armia, która intensywnie korzysta z najróżniejszych urządzeń elektronicznych.
<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
A na koniec gorący news z TVN24 z 24.09.2011r. teraz po tej właśnie informacji wszyscy już mają pewność, że połączone komisje millerowo-anodinowe wznowią pracę i odkryją całą prawdę
AMERYKANIE TESTUJĄ NOWĄ RAKIETĘ "ELEKTROMAGNETYCZNĄ"
Nie wybuchnie, ale spali elektronikę w okolicy
Fot. BoeingNie udostępniono zdjęć CHAMP-a, prawdopodobnie jest podobny do rakiety cruise (tutaj SLAM ER)
Nikt nie zauważy, jak wybucha, ale wszyscy odczują tego skutki. Amerykanie testują nową broń, która ma unieszkodliwiać cały sprzęt elektroniczny w zaatakowanym obszarze. Boeing właśnie pochwalił się udanym eksperymentem swojej rakiety CHAMP.
Ludzkość jest obecnie uzależniona od sprzętu elektronicznego. Podobnie wszystkie liczące się armie świata. Bez komputerów, radarów i radia siły zbrojne staną się ślepe, głuche i niezdolne do sprawnego działania. W oczywisty sposób wojskowi są bardzo zainteresowani unieszkodliwianiem tego rodzaju sprzętu u przeciwnika.

Eksplozja termojądrowa w atmosferze. Amerykański test "Bluegill" (US DoD) Kosztowny atak
Dotychczas jedynym sposobem na "zdalne" zniszczenie elektroniki w posiadaniu wojska była broń termojądrowa. Głowica zdetonowana wysoko w atmosferze wytwarza bowiem silny impuls elektromagnetyczny, który "przepala" całą elektronikę w okolicy. Wojsko USA i ZSRR przeprowadziło testy tego rodzaju broni w latach 60. XX wieku. Powstająca w wyniku eksplozji broni termojądrowej radiacja czyni jednak tego rodzaju atak nie do pomyślenia w sytuacji innej niż globalna wojna jądrowa. Na dodatek impuls elektromagnetyczny wywoływany przez taki atak niszczy elektronikę na znacznym obszarze, w tym satelitów.
Wojskowi odłożyli więc atak elektromagnetyczny za pomocą bomb jądrowych ad acta i na ewentualność III Wojny Światowej. W zamian poszukiwano innego sposobu na niszczenie elektroniki. Jednak przez kolejne dekady nie udało się znaleźć sposobu na wytworzenie silnego impulsu elektromagnetycznego, którego źródło dałoby się zamontować na przykład na rakiecie.
Broń marzeń USA. Uderzy wszędzie w 60 minut
W środę miał się odbyć drugi test tajemniczego amerykańskiego... czytaj więcej »Obecnie wydaje się, że amerykański kompleks zbrojeniowy pokonał problemy i zmierza w kierunku dostarczenia wojsku tak pożądanej broni elektromagnetycznej.
Nowe narzędzie Pentagonu
Od 2009 Boeing Skunk Works (oddział zajmujący się tajnymi i specjalnymi projektami dla wojska) buduje prototypy pocisku CHAMP za 38 milionów dolarów. Kilka dni temu koncern podał, że przeprowadzono pierwszy udany test w locie.
Nie ujawniono jednak zdjęć, ani szczegółów działania pocisku. Wiadomo tylko, że CHAMP jest dość duża rakietą podobną do na przykład znanych Tomahawków, który zamiast głowicy wybuchowej, ma silny emiter mikrofali. "Wystrzelona" z rakiety wiązka wycelowana na przykład we wrogi radar ma całkowicie niszczyć jego elektronikę.
- Podczas tego testu zbliżyliśmy się do realnego ataku, jak to tylko było możliwe - oświadczył Keith Coleman, szef programu CHAMP w Boeingu. - Ten test jest zwiastunem nowej kategorii broni. Niezwykle skutecznej, ale nie zabijającej - dodał.
mk\mtom
Publikacja: 10:53 24.09.2011 / tvn24.pl
© TVN24
Inne tematy w dziale Technologie