Polska uchwaliła sobie dziś w sejmie (przy sprzeciwie jedynie ze strony większej części SLD) nowe święto. Tym samym stała się krajem o najwyższej liczbie świąt w Europie. No, samo święto niby nie nowe, bo kiedyś istniało, ale nie w tym rzecz.
Święto dodali, ale nie za darmo.
Zmieniono bowiem jednocześnie przepisy kodeksu pracy tak, aby za święto przypadające w sobotę nie trzeba było oddawać wolnego. Dodano zatem w art. 130 nowy paragraf (szkoda, że nie ustęp, nazwa byłaby bardziej adekwatna do treści):
§ 21. Jeżeli zgodnie z przyjętym rozkładem czasu pracy święto przypada w dniu wolnym od pracy, wynikającym z rozkładu czasu pracy w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy, to nie obniża ono wymiaru czasu pracy.
No to teraz współczuć pracodawcom, bo będą takie jaja przy rozliczaniu pracowników, że czarna rozpacz już ogarnia.
Nowy przepis oznacza ni mniej ni więcej sytuację, w której dwóch pracowników tego samego zakładu będzie miało do przepracowania różną liczbę dni w miesiącu. Bo jeżeli Pan Jan ma wolne soboty i niedziele, a Pan Józef - środy i piątki, a święto przypadnie w sobotę, to Janowi nic się za to należeć nie będzie i swoje 5 dni odpękać musi, ale już Józef będzie miał w stosunku do Jana jeden dzień wolny więcej, no bo środa i piątek, też będa "jego". Czyli Jan przepracuje w tym miesiącu powiedzmy 168 godzin, a Józef 160 za te same co Jan pieniądze.
Dzisiejsze głosowanie nie kończy jak na razie sprawy (chociaż należy się obawiać, że wejdzie niestety w życie). Dziwi mnie jednak, że w ogóle przepis w tym kształcie był głosowany, bo Lewiatan już od roku usiłuje wykazać posłom głupotę tego rozwiązania.
Łatwo sobie można wyobrazić, do jakich manipulacji może dochodzić dzięki takej konstrukcji przepisu. Oto brygadzista może celowo tak ustawić zmiany, żeby albo ulubieni pracownicy mieli w dniu świątecznym "wolne" (gdy są płaceni godzinowo - wtedy mogą popracować 8 godzin więcej niż reszta i dostać za te 8 godzin kasę), albo przeciwnie - żeby święto wypadało im w dniu "pracy" (gdy są płaceni ryczałtem i świątek, piątek różnicy w wypłacie nie robi). NIelubianym pracownikom też można tak ustawić zmiany, żeby tyrali praktycznie w każde święto, za "bezdurno".
Niestety - od dawna posłowie myślą kategoriami pracy od poniedziałku do piątku po 8 godzin, zapominając, że to tylko jeden z licznych systemów czasu pracy.
A żeby nie było, że "Peło nam zafundowało" - wyniki głosowania: http://orka.sejm.gov.pl/SQL.nsf/glosowania?OpenAgent&6&74&11
Komentarze obraźliwe usuwam. Banuję chamów, klony i trolle bez względu na opcję, z której są.
UWAGA
NIE MAM KONT NA FACEBOOKU I NK Jakakolwiek wiadomość stamtąd, rzekomo ode mnie - nie jest ode mnie
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka