„W każdym razie Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych […] do wiosny 1939 r. nigdy nie pracowało nad planem operacyjnym wojny z Polską. Wszystkie przygotowania militarne na Wschodzie podejmowane do tego okresu miały jedynie czysto defensywny charakter”.
E. von Manstein, Stracone zwycięstwa. Wspomnienia 1939-1944, t I, s 12.
Powyższy cytat jest kłamstwem. Zresztą niejedynym głoszonym przez różnych oficerów niemieckich przy okazji spisywania swoich wspomnień. Podobne nieprawdziwe twierdzenie powtarza, chociażby Nikolaus von Vormann. Jak się wydaje, głoszenie tej tezy wynikało z chęci rozgrzeszenia przede wszystkim siebie, a także pośrednio całych Niemiec. Trzeba bowiem pamiętać, że po upadku III Rzeszy wielu członków jej sił zbrojnych, a zwłaszcza wyższych dowódców, mogło się spodziewać ukarania przez zwycięskich Aliantów. W tym sensie ludzie tacy jak Manstein czy Vormann byli osobiście zainteresowani kreowaniem wrażenia, że niemieckie plany, aż do czasu zbliżenie polsko – brytyjskiego miały jedynie defensywny charakter. W domyśle - gdyby nie owo porozumienie wojny by nie było. Niemcy zostały sprowokowane. Nic z tych rzeczy.
Najnowsze badania wskazują, że niemieckie przygotowania do wojny napastniczej z Polską można datować na jesień – zimę 1938 roku, a więc po zajęciu Sudetów, co wyłączyło Czechosłowację z grona państw mogących realnie zagrozić Niemcom. Być może pierwszym dokumentem, który wskazywał, że III Rzesza szykuje się do ataku na Polskę, jest dokument, który miał powstać 1 października 1938 roku, w strukturach niemieckiego wywiadu wojskowego i dotyczył sytuacji w Polsce. Nie został on co prawda jak dotąd odnaleziony, wspomniany jest jednak w innym dokumencie z tego okresu – rozkazie wywiadowczym do wzmożenia infiltracji polskich Okręgów Korpusów, graniczących z Niemcami oraz zwróceniu szczególnej uwagi na polskie struktury wywiadowcze. Rozkaz ten obejmował trzy punkty; 1 - rozpoznanie oddziałów Wojska Polskiego, ich rozmieszczenia i organizacji, do poziomu pułków włącznie, 2 - rozpoznanie linii kolejowych, dróg, lotnisk oraz w punkcie trzecim rozpoznanie personelu polskiego wywiadu i lokalizację jego ośrodków.
Niemieccy wywiadowcy musieli się wykazać tu wyjątkowym darem przewidywania, ponieważ ich plany i rozkazy jeszcze w tym samym miesiącu, 21 października zyskały najwyższą możliwą podbudowę w III Rzeszy tj. decyzję samego Adolfa Hitlera. Tego dnia wydał on dyrektywę, zawierającą trzy punkty. Drugi z nich dotyczył złamania przez Niemcy układu monachijskiego, tzn. przewidywał likwidację resztek Czechosłowacji. Trzeci nakazywał zajęcie Kłajpedy, którą rzekomo chcieli zagarnąć Polacy.
Jest to jednocześnie i potwierdzenie, dotychczasowej polityki III Rzeszy i zarazem wstęp do jej kontynuacji. Wizja tej polityki została wyłożona przez Hitlera wobec najwyższych niemieckich dowódców wojskowych 5 listopada 1937 roku. Kanclerz Niemiec wprost wówczas określił, że jego celem jest zajęcie Austrii, likwidacja Czechosłowacji i pokonanie Francji. Potem natomiast miał nastąpić zwrot na wschód w celu pozyskania głównego celu Hitlera, czyli niemieckiej przestrzeni do życia, Lebensraumu. Nie trzeba szczegółowej znajomości map, aby wiedzieć, że oznaczało to zajęcie Polski, która m.in. zajmowała ową niemiecką przestrzeń życiową. Dlaczego zatem oznaczało to wojnę z Polską? W tym momencie trzeba pamiętać o jednym. Adolf Hitler nie wierzył i nie uznawał „kolonizacji”, czyli w tym wypadku germanizacji, ludzi. W jego wizji tej kolonizacji, a więc i germanizacji mogły podlegać tylko ziemie, tereny. Jeśli były one zajmowane przez inne państwa, narody to należało je opanować, a zamieszkujące je narody zniszczyć. Dlatego też jego zdanie z sierpnia 1939 roku – wiedziałem, że do wojny z Polską dojdzie od początku – jest w jego optyce, równie prawdziwe i w 1939 i w 1919 roku.
Jednym z istotnych elementów niemieckich przygotowań do wojny z Polską były podróże operacyjne Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych. Jest to stara, bo wywodząca się jeszcze z czasów pruskich, metoda przygotowania się do działań wojennych. Podróże te organizowano w celu zapoznania uczestników z głównymi terenami przyszłych walk. W okresie zimy 1938 /1939 zaplanowano dwa takie wydarzenia, których miejscem lokalizacji była miejscowość Bad Salzbrunn, czyli obecnie Szczawno Zdrój, na Dolnym Śląsku. W pierwszej z nich, co do organizacji, której decyzja zapadła 30 stycznia, wzięło udział 32 generałów i 1 pułkownik. Jak dowodzoną późniejsze wydarzenia osoby te były albo w ogóle, albo w minimalnym stopniu związane z likwidacją resztek Czechosłowacji, zatem nie jest słuszne łączenie tej podróży z tą operacją. Natomiast zdecydowaną większość spośród nich spotykamy wśród dowódców biorących udział w napaści na Polskę.
Jednocześnie rozpoczęto gry sztabowe, z których jedna zaplanowana miała być w lutym 1939 roku przez generała Franza Haldera. Jej podstawowym założeniem było wcześniejsze uderzenie armii polskiej na niemiecką część Śląska. Jako podstawę do tej polskiej akcji niemieccy planiści przyjęli tereny Zaolzia. Nie przewidywano jednocześnie czynnego udziału w wojnie Czechosłowacji, która w tej grze jest wręcz podzielona na Czechy, pozostające pod wpływem niemieckim i Słowację, będącą w orbicie wpływów polskich. Założono także neutralność Węgier. Zgodnie z założeniami tej gry wojennej Niemcy po uderzeniu polskim na Śląsk bronią się na linii Odry i dalej na południe, a następnie wykonują kontrofensywę siłami armii rezerwowej z terenu Austrii. Co ważne jednym z założeń tej gry sztabowej była koncentracja i rozmieszczenie głównych sił niemieckich na granicy z Francją. Dowodzi to, że już wtedy niemieccy planiści na poważnie rozważali wariant, w którym ich pierwszym przeciwnikiem będzie Polska, natomiast w dalszej perspektywie Francja.
O ile ta planowana w lutym 1939 roku gra miała zakładać, że Polska uderzy jako pierwsza to już inna gra wojenna, zaplanowana 8 lutego i odbyta na mapie w dniu 16 tegoż miesiąca wprost zakładała wariant wojny ofensywnej przeciwko Polsce przy zachowaniu neutralności przez Francję. Wiele spośród jej założeń jest podobnych do tych przyjętych przez generała Haldera. Są jednak też pewne różnice. Jedną z nich jest rola resztek Czechosłowacji, przy czym o ile i w tym wypadku przewidywano istnienie dwóch niby – państewek, tj. Czech i Słowacji, to założono również, że i ten drugi „twór” będzie w kręgu wpływów III Rzeszy. Miało to swoje odbycie w przebiegu gry. Otóż planowano podczas niej, że przez teren Słowacji zostanie wykonane uderzenie na Polskę 5 Armii niemieckiej, na czele z najbardziej wysuniętym na wschód jej XIV Korpusem, w składzie 13 DP, 29 DP, 1 Dywizji Górskiej oraz 3 Dywizji Lekkiej. Jednocześnie zakładano m. in. walki niemieckiej 4 Armii w rejonie Częstochowy.
Następną fazą przygotowań Niemiec do napaści na Polskę była kolejna podróż taktyczna szefa Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych. Została ona formalnie zaplanowana 8 marca 1939 roku, co oznaczałoby, że przygotowania do niej musiały rozpocząć się w lutym. Co ciekawe początkowo tzn. tuż po wojnie generał Halder nie pamiętał o tym epizodzie wojennych przygotowań i dopiero pamiętnikarska aktywność z lat 50 XX wieku innych niemieckich oficerów przypomniała mu tę sprawę. Na co również warto zwrócić uwagę to, że planowanie tej podróży wyprzedzało podjęcie przez Hitlera decyzji o likwidacji resztek Czechosłowacji (15 marca 1939) i zajęciu Kłajpedy (23 marca 1939). Założenia, które miano rozważać podczas tej podróży, zostały opracowane przez ppłk. Friedricha Sixta z Oddziału Operacyjnego Sztabu Generalnego, a u ich podstaw leżała dyrektywa generała Haldera i jego zastępcy generała Carla von Stulpnagela.
Na potrzeby tej podróży założono, że dniem ataku na Polskę będzie 1 lipca 1939 roku. Atak ten miał być poprzedzony mobilizacją stron, przy czym to strona polska miała być tu bardziej zaawansowana. Uderzenie miało zostać zatem wykonane na przygotowanego przeciwnika. Przewidywano również interwencję Francji i Anglii na korzyść Polski oraz co ciekawe Litwy i ZSRR na dalszym etapie wojny. W działaniach wojennych kluczową rolę miał odegrać Śląsk, gdzie miano skoncentrować główną siłę uderzeniową Wehrmachtu w postaci pięciu dywizji pancernych i dwóch zmotoryzowanych. Siły te będące częścią ćwiczebnej Grupy Armii B miały wykonać „atak całością sił szybkich ze Śląska w głąb czerwonego obszaru na zachód od Wisły w celu zakłócenia mobilizacji rozmieszczonych tam sił czerwonych, a następnie zniszczenie sił polskich w zakolu Wisły w połączeniu z Armią Północną nacierającą na Warszawę przez korytarz i z Prus Wschodnich”. Jako cel ćwiczebny podróży Haldera przyjęto określenie możliwości realizacji wytyczonych zadań przez siły pancerne, rozwiązanie problemu ich zaopatrzenia w trakcie natarcia oraz ich funkcjonowania w warunkach posuwania się w głąb sił polskich w odosobnieniu od własnej piechoty. Dodatkowo planowano rozpatrzyć czas potrzebny na zniszczenie wojsk polskich w zakolu Wisły oraz do jej sforsowania.
Plan tej podróży jest ciekawy także z tego względu, że chyba po raz pierwszy tak wielką wagę przyłożono do uderzenia w rejonie Częstochowy, które miała wykonać swoimi trzema korpusami pancerno – motorowymi tj. XIV, XV i XVI, głównie skoncentrowana tam 10 Armia. Natomiast pozostałe jej związki operacyjne tj. korpusy VIII i XVII miały zabezpieczyć powodzenie sił pancernych. Po osiągnięciu tego celu, co jak zakładano, miało nastąpić trzeciego dnia wojny, główną rolę w uderzeniu w tym rejonie miała przejąć 4 Armia, która miała dojść do Wisły i przejąć kontrolę nad przeprawami w rejonie Dęblina i Puław. Warto zauważyć tu, że o ile wcześniejsza gra wojenna, odbyta 16 lutego 1939 roku, przewidywała niejako statyczne i drugoplanowe walki 4 Armii niemieckiej w rejonie tzw. luki częstochowskiej, to już założenia do podróży przypisywały temu obszarowi i działaniom wspomnianej armii, a także poprzedzającemu je uderzeniu 10 Armii, pierwszorzędne znaczenie.
W tzw. międzyczasie Niemcy złamały układ z Monachium, zajmując 15 marca część resztek Czechosłowacji, tworząc przy tym na Słowacji quasi państwo, całkowicie im podporządkowane. W odpowiedzi na to 31 marca 1939 roku podczas przemówienia w Izbie Gmin premier Zjednoczonego Królestwa Neville Chamberlain, świadom już, chyba że wali się cały system wersalski, zadeklarował pomoc Polsce w wypadku zaatakowania jej przez Niemcy. 3 kwietnia 1939 roku Adolf Hitler podpisał dokument nakazujący rozpoczęcie prac nad Wariantem Białym, czyli planem wojny z Polską. Przez kolejne parę dni niemieccy sztabowcy zbierali w całość szereg dokumentów, które następnie przedłożono do akceptacji kanclerzowi III Rzeszy. Po zapoznaniu się z nimi, 11 kwietnia Hitler podpisał dyrektywę z wytycznymi do planu operacyjnego wojny z Polską, czyli wspomnianego Wariantu Białego (Fall Weiss).
Datę 31 marca 1939 roku i deklarację brytyjskiego premiera niekiedy usiłuje się przedstawić jako wprost wpływającą na decyzję Hitlera, aby rozpocząć przygotowania do wojny z Polską. Jest to o tyle pogląd całkowicie błędny, że należy pamiętać, iż deklaracja ta padła po złamaniu przez Niemcy ustaleń z Monachium. Przy czym o ile złamanie to dokonało się fizycznie 15 marca to zapowiedź tego, oczywiście niejawna padła już 21 października 1938 roku, we wspomnianej już dyrektywie Adolfa Hitlera. Jeśli się przy tym pamięta, że dokument ten powstał zaledwie trzy tygodnie po zawarciu układu w Monachium, staje się oczywiste, że przywódca III Rzeszy nigdy nie zamierzał dotrzymywać tych postanowień. Dobitnym potwierdzeniem tego jest szereg niemieckich planów zbrojeniowych, których realizację wówczas, tj. na jesieni 1938 roku zapowiedziano. Był to np. plan produkcji dla lotnictwa, czy plan rozbudowy marynarki wojennej, tzw. plan Z. Oznaczały one przygotowania do wojny, której jedną z ofiar miała być Polska. I do napaści na którą, niemieccy sztabowcy przygotowywali się długo przed 11 kwietnia 1939 roku. Po prawdzie do napaści tej przygotowywali się od czasu Wersalu. Zatem jednostronne wypowiedzenie przez Niemcy w dniu 28 kwietnia paktu o nieagresji było tylko potwierdzeniem tego, co było oczywiste od momentu dojścia nazistów do władzy.
Wytyczne z 11 kwietnia otworzyły nowy etap w niemieckich przygotowaniach, choćby dlatego, że nastąpiło jak gdyby zespolenie wysiłków politycznych i militarnych, choć błędnym byłoby założenie, że do tej pory panował na tym polu jakiś rozdźwięk. Wyrazem tego nowego otwarcia była dyrektywa OKH z 1 maja 1939 roku, która zawierała ogólny zarys niemieckich działań militarnych, zalecającą jednocześnie przygotowania przez sztaby Grupy Armii Północ i Grupy Armii Południe planów operacyjnych. Pomiędzy 1 a 7 maja powstał wówczas dokument tego drugiego związku operacyjnego, przygotowany przez płk. Gunthera Blumentritta. Oficer ten przewidywał, jak wykazała przyszłość słusznie, że Polacy będą się bronić na granicach, potem podejmą odwrót na linię Sanu, Wisły i Narwi, a następnie jeszcze dalej na wschód w stronę granicy polsko – radzieckiej. Zwrócił przy tym uwagę, że aby uniemożliwić stronie polskiej opór na wschód od Wisły, należy dokonać uderzenia z Prus Wschodnich w kierunku na Lublin. Jednocześnie od południa podobny głęboki manewr powinny wykonać siły niemieckiej 14 Armii. Miało to uniemożliwić armii polskiej wycofanie się na wschód. Zauważył przy tym, że usytuowanie obrony polskiej na granicach, jest uwarunkowane zwłaszcza czynnikami politycznymi tj. oczekiwaniem pomocy ze strony państw zachodnich i presją na uzyskanie tejże. Jednocześnie uważał, że uderzająca w rejonie Częstochowy 10 Armia ma za zadanie „dokonać głębokiego przełamania z zadaniem szybkiego natarcia w kierunku Warszawy, nie martwiąc się o obie flanki”.
Jak widać z powyższego, oficer ten trafnie przewidział przebieg przyszłej kampanii przeciwko Polsce. I rzeczywiście, jeśli chodzi o GA Południe to właściwie nakreślone przez płk. Blumentritta cele i działania pozostały niezmienne aż do wybuchu wojny. Zmieniał się właściwie tylko Ordre de bataille podległych tej Grupie Armii jednostek. Co warto zauważyć to, że 8 maja 1939 roku oficer ten otrzymał z Oddziału Transportowego Sztabu Generalnego instrukcję przemieszczania wojsk drogą lądową i transportem kolejowym. I co tu jest ważne, wykorzystano przy tworzeniu tej instrukcji doświadczenia z zajęcia części Czechosłowacji w październiku 1938 roku. Ale co jeszcze istotniejsze, sam ten dokument dotyczący Polski, powstał 14 stycznia 1939 roku (!), a więc długo wcześniej niż padła deklaracja premiera Chamberlaina i nastąpiło polsko – brytyjskie zbliżenie.
W tym samym czasie swoje plany przygotowywały poszczególne niemieckie armie. I tak np. przewidywany na szefa sztabu 10 Armii, której zakamuflowane dowództwo rozpoczęło wówczas funkcjonowanie, generał Paulus przygotował plan operacyjny dla tego związku. Generalnie powtarzał on założenia pułkownika Blumentritta i podobnie jak założenia gry wojennej generała Haldera, zakładał uderzenie w pierwszym rzucie trzema korpusami pancernymi; XIV, XV i XVI. Zawierał również Ordre de bataille 10 Armii, które podobnie jak w przypadku całej GA Południe ulegało zmianom aż do wybuchu wojny.
Coraz bardziej widoczny stawał się cel niemieckiej operacji, czyli „zniszczenie polskiej armii, zanim będzie ona w pełni zmobilizowana i skoncentrowana na zachód od linii Wisła – Narew”. Aby to osiągnąć, zamierzano „zaatakować silne zgrupowanie Wojska Polskiego spodziewane na zachód od linii Narew – Wisła, koncentrycznie siłami Grupy Armii Północ z Pomorza – Prus Wschodnich i Grupy Armii Południe ze Śląska”. To cytaty z dyrektywy do rozwinięcia dla GA Południe. Są one o tyle ciekawe, że widać w nich dwa zamysły niemieckiego dowództwa. Pierwszy, tzw. małe kleszcze operacyjne, do zniszczenia większości sił polskich na zachód od Wisły. I drugi, tzw. wielkie kleszcze operacyjne, aby wykonać manewr na głębokie tyły armii polskiej poprzez uderzenia z Prus Wschodnich i Słowacji, które miały się zbiec w okolicach Brześcia nad Bugiem. Na tym etapie planowania nie przyznano jeszcze pierwszeństwa któremuś z tych zamysłów, a wariant drugi wręcz rozważano jako pewną alternatywę, gdyby armia polska dokonała odwrotu za Wisłę. Autorem tego drugiego pomysłu miał być dowódca GA Północ generał Fedor von Bock. Tak przynajmniej twierdził w liście z 1955 roku były szef Sztabu Generalnego Franz Halder, który z kolei miał być zwolennikiem małych kleszczy operacyjnych. Kwestia, które kleszcze będą pierwszoplanowe, miała być rozpatrzona, a jednocześnie rozpoczęto pracę nad nową dyrektywą rozwinięcia wojsk lądowych, która została przesłana do wybranych dowódców 15 czerwca i zastąpiła dokument z 1 maja.
Dyrektywa z 15 czerwca 1939 roku nr 4200/39 w zasadzie pozostała aż do wybuchu wojny podstawowym dokumentem określającym niemieckie cele i sposoby ich osiągania w trakcie działań wojennych przeciwko Polsce. Ciekawe w tym dokumencie są przewidywania co do planowania, rozmieszczenia i działań strony polskiej. Choć nie posiadano wiarygodnych informacji na temat polskiego planu operacyjnego, to jednocześnie zakładano, że atakujący Niemcy napotkają poważny opór na zachód od Wisły. Niemniej niemieccy planiści uważali wówczas, że główne siły polskie będą skoncentrowane w głębi kraju. A samych granic będą bronić siły osłonowe, a niekiedy wręcz sama straż graniczna. Takie rozwiązanie dyktowała „logika właściwej organizacji obrony wobec przeważającego przeciwnika”.
Jak wiadomo, strona polska przyjęła inne ugrupowanie obronne, rozmieszczając gros swych sił kordonowo wzdłuż granicy i ułatwiając tym samym działania Niemcom. Ci zaś w pełni to wykorzystali, zarówno w oparciu o swoje innowacje taktyczne, jak i doświadczenia np. z okresu I Wojny Światowej. Marian Porwit w swoich Komentarzach poruszył to zagadnienie i pokusił się o próbę syntezy tych doświadczeń i nowinek. Przede wszystkim, jak pisze pułkownik Porwit, paradoksalnie Niemcy, którzy widzieli jedną z dwóch głównych przyczyn swojej klęski w Wielkiej Wojnie w walce na dwa fronty, z walki tej wyciągnęli brzemienne dla rozwoju ich myśli wojskowej wnioski. I tak np. nauczyli się znaczenia przerzucania sił z frontu na front, sztuki osiągania przewagi materiałowej na wybranych odcinkach, a na ogromnych przestrzeniach frontu wschodniego zasad i doniosłości walki ruchomej i roli manewru w tej walce. Właśnie te doświadczenia legły u podstaw rozwoju niemieckich sił zbrojnych i ich doktryny. Przy czym podstawowym założeniem, które im przyświecało było osiągnięcie przewagi materiałowej na każdym poziomie walki. Kierując się tą zasadą, rozwijali artylerię, lotnictwo i broń pancerną.
Lotnictwu wyznaczyli przy tym trzy główne zadania, na trzech poziomach sztuki wojennej. Na poziomie strategicznym miało ono utrudnić rozwinięcie sił strony przeciwnej, mobilizację jej wojsk i ich transport, koncentrując się na kolei. W skali operacyjnej miało ono zwalczać wielkie jednostki przeciwnika, które nie pozostawały w styczności w ich oddziałami. Natomiast w wymiarze taktycznym miało stanowić niejako przedłużenie artylerii, koncentrując się na niszczeniu jednostek nieprzyjaciela pozostających w kontakcie z oddziałami niemieckimi.
Niemiecka broń pancerna zorganizowana w dywizje miała stanowić siłę przełamującą na słabo, lub w ogóle niebronionych odcinkach frontu. Po dokonaniu przełamania miały koncentrować się na parciu do przodu, niszcząc przy okazji tyłowe jednostki wroga. W działaniach tych miały korzystać ze wsparcia lotnictwa lub też działać bez niego. W zależności od aktualnej sytuacji. Dywizje pancerne miały być wspierane także przez dywizje lekkie i zmotoryzowane.
Piechota była tą formacją, która miała posuwać się z tyłu, wykorzystując powodzenie jednostek pancerno – motorowych, korzystając ze wsparcia silnej artylerii. Istotną innowacją było wprowadzenie do taktyki pojęcia punktu ciężkości danego działania. Dużą wagę przywiązywano przy tym do walki ogniowej, ignorując niemalże walkę wręcz.
Ważnym elementem niemieckiej doktryny był terror wobec ludności cywilnej. Miał on zastraszyć przeciwnika i sparaliżować jego wolę walki. Także na tym polu Niemcy sięgnęli do swoich pierwszowojennych doświadczeń.
Strona polska, a jak dowodzi rozwój wypadków i pozostali ówcześni przeciwnicy Niemiec na tym etapie wojny, nie potrafiła znaleźć właściwej odpowiedzi na niemiecką doktrynę oraz wynikające z niej plany i formy ich realizacji.
Literatura:
M. Porwit, Komentarze do historii polskich działań obronnych 1939 roku, tom I, Warszawa 1983.
D. Koreś, Niemieckie planowanie operacyjne do wojny z Polską 1938-1939 ze szczególnym uwzględnieniem roli Śląska oraz tzw. luki częstochowskiej, Przegląd Historyczno – Wojskowy 3, Wrocław 2024.
P. Kosiński, Wrzesień 1939, Biuletyn IPN 8-9/2009.
Inne tematy w dziale Kultura