Mirnal Mirnal
288
BLOG

But

Mirnal Mirnal Gospodarka Obserwuj notkę 1
But, Wiktor But. Wiktor jak zwycięstwo, choć dzisiaj przegrał

Wiktor But; fot. AFP

    Jeden z najbardziej poszukiwanych handlarzy bronią na świecie, Rosjanin Wiktor But, zwany 'handlarzem śmiercią', opuścił dziś terytorium Tajlandii w ramach procedury ekstradycji do Stanów Zjednoczonych" - poinformowały nas media. O tyle był on poszukiwanym najbardziej na świecie, że po raz pierwszy widzę w internecie to, charakterystyczne dla globtroterów, nazwisko. But nie stąpał wprawdzie, ale przewijał się (a właściwie przelatywał) dwa lata temu, kiedy ówczesny prezydent Bush został niecelnie obrzucony obuwiem podczas konferencji prasowej. Pana Buta jednak celnie trafiono i trafił on do azjatyckiego aresztu, skąd właśnie leci do USA. Rosjanie chcieli ekstradycji Buta do siebie, ale to Amerykanie tupnęli obcasem i jednak postawili na swoim, zatem But - chcąc nie chcąc - ruszy z buta na (wymarzone przez wielu) północnoamerykańskie tereny, bowiem - jak widać na agencyjnej fotce - But maszeruje w krótkich spodenkach i z łańcuchem spinającym obie skarpetki nad oboma butami. Obama ucieszy się z przyjazdu Buta, bo to wielki amerykański sukces, także medialny. Buty Buta są owiane tajemnicą (i ich wonią) - zdjęcie wykonano w taki sposób, że ich nie widać. Natomiast widać, jak pan But podtrzymuje na sznurku łańcuch w jego połowie, aby nie hałasował po podłożu.
    Amerykanie zarzucają Butowi, że ośmielił się dostarczać broń stronom, które nie są popierane przez Stany i to jest jego największy błąd, ale każdy szewc tak buty zeluje, jak mu kruponu staje. Gdyby handlował sznurowadłami do... (wiadomo do czego) albo butaprenem do podklejania podeszew omawianego sprzętu, a branżę broni zostawiłby naszym zamorskim przyjaciołom na wyłączność, to nie miałby kłopotów.
    Nasze pejoratywne powiedzonko "głupi jak but" z pewnością straci na powadze, zresztą ostatnio nie cieszyło się jakimś szczególnym wzięciem, natomiast może być wylansowany zmodernizowany slogan - "Mądry jak But", bowiem aby zdobyć taką kasiorę (mimo obecnej wpadki), to nie można być byle jakim trepem, choć złośliwcy mogą go od dzisiaj nazywać... Półbutem.
    Inna sprawa, że Butowi grozi dożywocie i w ogrylowanym warsztaciku mógłby zająć się swoją (nawiązującą do polskojęzycznego rodowodu swojej familii) pasją - szewską - i z nią wykonywać bardziej przyziemne, ale jakże potrzebne, wyroby.
    Wiktor Anatoliewicz But, ur. 1967 niedaleko Duszanbe (Tadżycka SRR w ZSRR). Jest Rosjaninem, zna biegle kilka języków. Współpracował z setkami polityków na całym świecie. Skoro jest nazywany "handlarzem śmiercią", to można zapytać tych polityków, na ile oni czują się jego wspólnikami i jaka część jego ksywki im się także należy?
    Po upadku Związku Radzieckiego miał niespełna 23 lata, ale aż nazbyt wiele międzynarodowych kontaktów, wiedzę i doświadczenie. Interesy prowadził na czterech kontynentach. Wzbogacił się na byłym ZSRR, na Bliskim Wschodzie i na Afryce. Zorganizował olbrzymią prywatną flotę samolotów transportowych. Mówią o nim - "Gdyby handlował legalnymi towarami, zostałby jednym z największych biznesmenów na świecie".
    W świecie znany również jako Victor Bout, Viktor Butt, Viktor Budd, Victor But. But to po angielsku "ale", jednak trudno powiedzieć, czy podczas procesu Buta w USA będą z nim jakiekolwiek "ale". Tam jest pisany jako Butt, co bardziej pasuje do jego działalności, bowiem "butt" to: cel, kolba karabinu, kulochwyt oraz... krupon, czyli grzbietowa ("butt" to również grzbiet, a nawet jego całkiem dolna partia, która zostanie zapewne panu Wiktorowi skrojona odpowiednio na amerykańską miarę przez tamtejszy wymiar sprawiedliwości) skóra (bydlęca lub świńska) używana na... podeszwy. Natomiast "budd", a właściwie "buddy" (mnogo "buddies"), to: przyjaciel, kumpel, jednak w tej branży trudno o kumpli. Polski "but" mógłby fonetycznie i znaczeniowo pograwitować w kierunku angielskiego "boot", ale chyba takie nazwisko uznano by za zbyt obuwnicze. Niemcom "Boot" kojarzyłby się z czymś większym - z łódką a nawet z okrętem podwodnym. Po francusku "but" także nawiązuje do wojskowości: cel, tarcza, zaś "bout" to: koniec, kres i... coś małego, natomiast po angielsku to m.in. atak. Po hiszpańsku nasz "but" to "zapato", zaś "zapatero", to szewc, zatem "zapateryzm" (od hiszpańskiego premiera - José Luis Rodríguez Zapatero) to chyba... szewska pasja .
    Jeśli facet ożeni się, to żona będzie - pani Butowa, zaś ewentualna córka - Butówna, a cała rodzina to państwo Butowie. Zresztą nie trzeba czekać na prorodzinne działania pana Wiktora, bowiem jego rodzice to już przecież Butowie. Może dojść do nieporozumień językowych, ale tylko chyba w naszej mowie - jest zasadnicza różnica pomiędzy zdaniami "żona rzuciła butem" a "żona rzuciła Buta".
    But nie po raz pierwszy jest na czołówkach agencji. Dwa lata temu (jak wspomniano), pewien iracki dziennikarz mierzył, ale nie stopę prezydenta Busha, lecz w niego samego, swoim ulubionym obuwiem, które jednak chybiło celu. Owe zzute i lecące wyroby stały się kanwą pomnika, który powstał i już został... zdemontowany. Od sądu otrzymał wyrok półtora roku za każdy but, zaś podczas aukcji, za owo lotne obuwie, zaproponowano aż po 5 mln dolarów za sztukę.
    Jeśli But będzie miał dostęp do więziennego bankomatu, to nie grozi mu szkorbut oraz nie zostanie pustelniczym marabutem i będzie mógł zmieniać swoje buty co parę miesięcy, inaczej będzie stukać latami w tych samych więziennych amerykańskich (a właściwie zapewne chińskich) drewniakach i może prysnąć jego buta.
    Tak czy owak, śledźmy dalsze pana Butowe losy - z pewnością będą ciekawe pod każdym względem. Interesujące jest także - kto przejmie jego dotychczasowe atrybuty, czyli kontakty, kontrakty i całe to wstrętne bogactwo zdobyte na uzbrojeniu.
 
Mirnal
O mnie Mirnal

przyjazny wobec wszystkich sympatycznych ludzi, krytyczny wobec wielu zjawisk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka