Nietrwałość Trumpa.

Wybory lokalne  stanach zdają się potwierdzać trwały spadek poparcia Republikanów o co najmniej 15-20% w społeczeństwie USA. Niedawne wybory w Omaha (bardzo czerwona okolica, gdzie Kamala dostała ostatnio zaledwie 38%) , w których urzędujący Republikanin Jean Stothert przegrał o 14% z Demokratą Johnem Ewingingiem (42.90% do 56.81%) są żywym przykładem na niskie poparcie GOP nawet wśród ich niedawnych zwolenników. Warto tu wspomnieć, że poprzednie wybory Republikanie wygrali tam z przewagą prawie 30%.

Dużo za wcześnie mówić o upadku tej administracji, chociaż według obecnych sondaży Demokraci mieliby dość miejsc w Kongresie, żeby odwołać Trumpa i Vance naraz, i to tym razem skutecznie. Sądy, łącznie z konserwatywnym Sądem Najwyższym, dostarczyły dość wyroków na kilka impeachmentów, zresztą stosowne papiery są już złożone w Izbie Reprezentantów, a Republikanie boją się poddać je pod głosowanie, bo musieliby się imiennie opowiedzieć za lub przeciw.

Ale to kwestia, która pojawi się dopiero za 18 miesięcy, co kiedyś mogłoby wydawać się krótkim terminem, ale w obecnych szybkich czasach zdaje się odległą przyszłością.  Trump jest prezydentem zaledwie 5 miesięcy, a nikt już nie pamięta o aneksji  Grenlandii, cła okazały się nielegalne (sprawa pewnie wyląduje w SCOTUS, ale nawet tam ma małe szanse, pisałem o tym niedawno), wydaleni emigranci, na czele z Kilmarem Ábrego García  wracają do USA.

Trump próbował wprowadzić zmiany poprzez executive orders z pominięciem Kongresu. I te zmiany, poza faktem, że są w sporej części bezprawne, więc niewiążące, mogą być tak samo łatwo uchylone jednym podpisem. Wiele wskazuje na to, że wizja Ameryki Trumpa jest równie trwała, jak poranna rosa na Saharze.

Nic dziwnego, że wybuchła w GOP wojna na górze, czego tylko czubkiem góry lodowej jest publiczna nawalanka Trumpa z Muskiem. Kiedy chaos Trumpa dotknął praktycznie wszystkich jego popleczników, od miliarderów, po tracących nadzieję na reelekcję polityków, zaczęło się szukanie dróg ucieczki i wskazywanie winnych.

Czy Republikanie zdołają się ogarnąć w mniej niż półtora roku do wyborów? Zważywszy na fakt, że od 3 lat nie potrafią nawet uchwalić budżetu i USA jedzie na prowizorium budżetowym odkąd Republikanie przejęli Kongres, a administracja Trumpa już szykuje się na wypłaty z pieniędzy podatników odszkodowań za działania obecnego prezydenta, marne są na to szanse.

Za prezydentury Trumpa USA spadła w kilka miesięcy do ligi dziecięcej na arenie międzynarodowej. W zasadzie każdy poważny kraj widzi, że opieranie swojej polityki na sojuszu z Trumpem to wyjątkowo kiepski pomysł. Ustawianie się obok takich krajów jak El Salvador Bukele, czy Węgry Orbana to nie tylko degradacja, ale także wystawianie się na poważne problemy w niedalekiej przyszłości.