Kaczystowscy politycy i media i próbują przekonać publiczność, że dla oceny Kamińskiego i Wąsika ma znaczenie ocena wiarygodności agenta Tomka, obecnie oskarżanego o inne przestępstwa. Wystarczy jednak zauważyć, że sensacyjna emuncjacja agenta Tomka nie pojawiła się ot tak ale podczas konfrontacji i jest tylko potwierdzeniem zeznań osób, które poprzednio zaprzeczały zeznaniom gwiazdora CBA. Istotne dla tego ustalenia zdania w tekście TVN24 o audycji wyboldowałem.
"To, co napisał w notatkach, Kaczmarek zeznawał następnie na protokół w toczącym się śledztwie. Opisywane osoby zaprzeczały natomiast w prokuraturze, by miały kiedykolwiek mówić Kaczmarkowi, że Kwaśniewscy są właścicielami willi. Potrzebna była więc konfrontacja. Pierwsza seria konfrontacji Kaczmarka z rozpracowywanymi przez niego osobami, zaczęła się od Andrzeja K. N a korytarzu czekały jego żona i córka. To, co zaczął zeznawać Kaczmarek, zaskoczyło prowadzącego przesłuchania funkcjonariusza CBA. Oto najważniejszy fragment konfrontacji, do której dotarli dziennikarze "Superwizjer". Tomasz Kaczmarek: - Odnosząc się do swoich zeznań, chcę wskazać, że są one wynikiem rozkazów i poleceń, jakie dostałem od Mariusza Kamińskiego oraz Macieja Wąsika. Śledczy: - Przepraszam pana, oczywiście wpiszemy pana oświadczenie, natomiast chciałbym wyjaśnić, na czym polega czynność konfrontacji. Tomasz Kaczmarek: - W porządku, a ja (…) mam prawo do złożenia swobodnej wypowiedzi do protokołu i chcę to zrobić. Śledczy: Ja tylko panu przypominam, że sama czynność konfrontacji polega na… Tomasz Kaczmarek: Rozumiem, ale chcę powiedzieć to, co mówię. A pan powinien to zaprotokołować. Śledczy: Jeśli jest to zgodne z tym, z czym się tutaj spotkaliśmy. Tomasz Kaczmarek.: - Tak, właśnie jest to bardzo zgodne. (…) Są one (zeznania – red.) wynikiem rozkazów i poleceń (…) od Mariusza Kamińskiego (w latach 2006-2009 szef CBA – red.) i Macieja Wąsika (w latach 2006-2009 zastępca szefa CBA – red.) w zakresie prowadzenia przeze mnie czynności operacyjnych oraz sporządzanej przeze mnie dokumentacji, to jest taki sposób, że miałem wytworzyć przeświadczenie, że dom w Kazimierzu Dolnym należy do Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich. Ja osobiście takiego przeświadczenia nigdy nie powziąłem, a moje notatki i złożone zeznania są efektem nacisków ze strony moich byłych przełożonych, a pan, który siedzi obok mnie (Andrzej K. – przyp. red.), przytoczonych słów nie wypowiadał. W tamtym okresie informowałem bezpośrednio o tym Macieja Wąsika, jednakże nakazał mi on, abym w ten sposób zeznawał i sporządzał dokumenty, aby wytworzyć przeświadczenia, że dom w Kazimierzu Dolnym (…) mógłby w jakiś sposób nielegalny należeć do małżeństwa Kwaśniewskich. Pragnę z całą stanowczością potwierdzić, że w trakcie realizacji przeze mnie zadań służbowych nigdy takiego materiału dowodowego nie powziąłem, a były to tylko i wyłącznie insynuacje ze strony Macieja Wąsika."
Zatem do jakich wniosków musieibyśmy dojść, gdy "skruszony" Tomasz - nie obciążając swoich szefów - ograniczył się do powiedznia tego, co wyboldowałem, czyli stwierdzenia że "przeświadczenia i materiału dowodowego i nigdy nie powziął"?
Pierwsza możliwość jaka się nasuwa to iż jest, jak opisał - że konfabulował na polecenia swoich szefów.
Druga, że zmyślił to sam wcale nie stawia szefów w korzystniejszym świetle, bowiem wyłącznie na podstawie w żaden sposób niepotwierdzonych notatek jednego człowieka skonstruowali najpotężniejszą operację podległej im służby przeciw byłemu prezydentowi.
Wcale nie byłby to odosobniony przypadek dokonania przez kaczystów gigantycznego oszustwa w stosunku do najwyższych dostojników. Sprawa "willi Kwaśniewskich" w kilku aspektach jest identyczna z katastrofą smoleńską.
Po pierwsze Kamiński i Kaczmarek zostali "Człowiekiem roku Gazety Polskiej" za swoje dzieła antykorupcyjne a Macierewicz oraz Berczynski, Binienda, Nowaczyk i Szuladziński za dzieła smoleńskie.
Po drugie, w pierwszej sprawie nigdy nie przesłuchano Kwaśniewskich a w drugiej na okoliczność zamachu, Tuska. Oczywiście należało ich przesłuchać bowiem nie można przecież wykluczyć iż w prokuraturze któreś z Kwaśniewskich potwierdziłoby fakt nabycia rzeczonej willi a Tusk przyznałby się do zlecenia zamachu na brata prezesa. W obu przypadkach chodzi więc o zachowanie możliwości ciągłego snucia niedomówień i pomówień w stosunku do Kwaśniewskich i Tuska.
Po trzecie, obie sprawy powierzono amatorom - pierwszą młodemu policjantowi, którego jedynym talentem wydaje się być upodobanie do hulaszczego stylu bycia a do drugiej naboru na "amerykańskich ekspertów" dokonano na S24, skutkiem czego w państwowym organie badającym katastrofę samolotu miejsce znaleźli blogerzy KaNo, Marek Dąbrowski, Geoal, Marcin Gugulski, fotoamator, bbudowniczy i Martynka - żadne bez jakiegokolwiek przygotowania mertytorycznego, bowiem decydowały tylko dwa czynniki - wiara w zamach i tupet.
Po czwarte oba ciała oparły się na tak samo "ważkich" przesłankach - CBA eksploatowało rzucony w czasie libacji żart a podkomisja twórczo rozwijała "dwa wstrząsy", których medialne zaistnienie nieprzypadkowo jest mi nieobce.
W normalnym kraju takie numery ich autorów zaprowadziłyby przed sąd a ich patronów odsunęłyby od władzy więc choć moje przekonanie o normalności Polski słabnie to jednak doradzałbym śledczym afer i zamachów wystąpienie o ułaskawienie na razie mają to pewne a w maju cud normalności tak całkiem wykluczony nie jest. Za komuny mówiło się o dwóch możliwościach jej upadku: cudownego - że komuniści sami sobie pójdą i normalnego - że Archanioł Gabriel ich przegoni.
Bardzo były fizyk teoretyk, do 1982 pracownik naukowy. Autor referatu na I Konferencji Smoleńskiej. Dzisiaj sam zdziwiony, skąd w tym temacie i miejscu się znalazł. Archiwalne notki: http://mjaworski50.blogspot.com/ Odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności ale też podejrzany o przynależność do niedorżniętej watahy współpracowników gestapo.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka