Prezes nie znosi konkurencji więc kiedy wydawało się, że eksces Sikorskiego na dłużej pozostanie na najwyższym pudle, odpalił od razu dwa granaty - że pod rządami poprzedników ludzie z głodu okradali dziki z kartofli oraz, że w Smoleńsku był zamach na jego brata.
Dziki w swojej sprawie milczą ale od czasu pokrzywdzenia odstrzelono już kilka pokoleń więc to zrozumiałe, natomiast sprawa zamachu jest jak najbardziej aktualna. Tymczasem ani przed firmami ubezpieczeniowymi nie ustawiają się kolejki krewnych pisowskich rodzin ze zwrotem odszkodowania bo ubezpieczenie nie obejmowała aktu terroru ani minister spraw zagranicznych nie kiwnął palcem, chociaż zdążył podpisać notę będącą efektem raportu nowszego niż raport Macierewicza.
Komentarze