"Lasek wie, że nie mogą rozmawiać o pogodzie w Smoleńsku, bo – jak sam zauważył – prezydent w tym momencie jeszcze nie ma informacji, że będą kłopoty z lądowaniem."
Lasek nic takiego nie zauważył ponieważ, będąc współautorem raportu, nie mógł "zauważyć".
Najpierw o 8:17:43 pierwszy pilot przekazał szefowej pokładu informację o warunkach meteorologicznych uniemożliwiających lądowanie:
"Basiu ... Jest nieciekawie, wyszła mgła, . nie wiadomo, ... wylądujemy
Potem o 8:21:40 odbyła się rozmowa przez telefon satelitarny
Dopiero o 8:26:18 pierwszy pilot ponownie informował dyrektora protokołu o warunkach pogodowych "Panie dyrektorze, wyszła mgła, w tej chwili..."
"Lasek wie też, o czym rozmawiali, bo nie raz mówił o tym Jarosław Kaczyński: o zdrowiu przebywającej w szpitalu matki." - Niestety Lasek i my wszyscy wiemy, o czym Kaczyński mówił że rozmawiał a nie wiemy, o czym rozmawiał.
Możemy tylko wierzyć, że na rozmowę na podobno dla obu ważny temat wybrał moment tuż przed lądowaniem, czyli taki, w którym w samolotach rejsowych stewardessy zaczynają przygotowywać pokład - między innymi przypominają o zaprzestaniu korzystanie z elektroniki.
wpolityce.pl gdyby chciało chociaż od czasu do czasu udawać uczciwe dziennikarstwo, powinno najpierw wyjaśnić, czy Jarosław Kaczyński zalecał Beacie Szydło pokazanie pazurków. Bo póki co, mamy taką sytuację, ze Karnowcy, Pyza i Wikło łykają bez popitki wszystko, co powie Kaczyński nawet kiedy co kilka dni zaprzecza sobie i każą w to wierzyć ciemnemu ludowi.
Na S24 manipulację przepływem informacji o pogodzie uprawiała 1maud - Putrenicka (jej interesem jest kręcenie lodów w jogurtach i energetyce ) .
Póki co, treść rozmowy zna tylko Jarosław Kaczyński i Stwórca ale niewykluczone, że kiedy zgęstnieją chmury nad osobą prokuratora generalnego, ten wpadnie na pomysł przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego na wykrywaczu prawdy. Ocean nienawiści, w którym Kaczyński utopił Polskę, zasługuje na taki finał.