Michał Jaworski Michał Jaworski
371
BLOG

Prawo i prawnicy w stanie wojennym

Michał Jaworski Michał Jaworski Polityka Obserwuj notkę 53

Miałem to szczęście, że mój kontakt z prawem stanu wojennego był raczej aksamitny gdyż ograniczył się do prawa pracy. Zostałem zwolniony z pracy w Uniwersytecie Śląskim. W pierwsej instancji sprawę wygrałem jak i wszycey koledzy. W biurze podawczym koimisji (tak się wtedy nazywała pierwsza instancja sądownictwa pracy) wszyscy byliśmy przyjmowani jak powracający z mundialu (III miejsce po zwycięstwie nad Francją obejrzanym na telewizorze należacym do ZK Zabrze-Zaborze). Miłe panie  zapowiedziały nam, że tu wygramy a przegramy w drugiej instancji. One po prostu znały praktykę, że w drugiej instancji sprawy  powierza nieprzypadkowym sędziom. 

Rozprawa w pierwszej instancji przebiegała monetami zabawnie - świadek prodziekan  "Romanowski" raczył zeznać, że o mojej pracy jako zastępcy opiekuna roku nie może powiedzieć nic dobrego po czym pani sędzia zapytała, co może powiedzieć złego. Do protokołu podyktowała, że prodziekan nic powiedzieć nie może bo na drugie pytanie zamilczał. Kolenego swiadka przesłuchiwano w sądzie karnym, bo ze wzgledu na wagę należało go zaprzysiąc. Inna już sędzia pozwoliła mi go przeczołagać, a kiedy w czasie odczytywania mu jego zeznań poprosił o poprawienie swojego błędu językowego usłyszał, że tak powiedział i w protokole został uwieczniony potworek językowy członka KC PZPR. W drugiej instancji już tak wesoło nie było.

Ja i koledzy mieliśmy opiekę prawną pracowników Wydziału Prawa Uniwersytetu Śląskiego. Warto upamiętnić, że opieka miała wspracie Rady Wydziału oraz wydziałowej organizacji PZPR tegoż wydziału, co niektórym naszym "adwokatom" ułatwiło życie. Dzisiaj bardzo jest mi miło, kiedy na koncertach  NOSPR spotykam animatorkę tego przedsięwzięcia.

Z prwem karnym miałem kontakt jako widz. To był bodaj ostatni proces przed amnestią a znany z tego. że Urban ogłosił wyrok przed jego wydaniem. Proces, jak sporo z tamtego czasu toczył się z oskarżenia o kradzież. Na sali było smutno i nieprzyjemnie bo w większoisci zapełniał ją aktyw wydzielający nieprzyjemny zapach potu, łupieżu i piwa ale trzeba im oddać sprawiedliwość, że spokojnie drzemał.

Casus Iwulski.
Cenckiewicz opublikował skan dokunentu, z króego jasno wynika, że Iwulski odbył szkolenie oficerskie w SOR, co była obowiazkiem wszystkich absolewntów uczelni wyższych. Obdył je w tym samym 1976 roku co ja. Na szkolenie składało  pół roku szkolenia w szkole oficerskej i pół roku praktyki w jednostce, po czym awansowało się na podporucznika. 
Jesienią 1981 roku najprawodpodobniej dostał kartę mobilizacyjną. Kiedy ja taką dostałem pomyślem, że to forma zastraszenia działczy "S". W pierwszych dniach stanu wojennego bałem się nie tego, że przyjdą po mnie smutni, ale że zostanę zmobilizowany 
Iwulskiego zmobilizowano, żeby zwiększyć moce przerobowe sądów wojskowych. którym przybył ogrom spraw z dekretu o stanie wojennym. W trzyosobowym składzie sądu zdanie odrębne jednego sędziego nie zagrazało zamierzanemu przez przewodniczącego wyrokowi a sztuki w składzie orzekjącym się zgadzały. W innej sprawie, w której Iwulski przewodniczył zapadły wyroki z zawieszeniem. Faktycznie w realiach stanu wojennego oznaczało to uniewinnienie. Wyrok nie przewyższjący dotychczasoweg aresztu też był faktycznym uniewinnieniem.  Moża powiedzieć, że dla przestepców pospilitych i teraz tak jest ale wtedy napiętnowanym było się przez sam fakt, że władza uznała kogoś za wartego ścigania. W tym miejscu nie sposób nie przypomnieć, iż Jarosłwa Kaczyńskiego władza nie uznała. Piotrowicz nie okazal się wizjonerem i nawet na parę godzin go nie zatrzymał.  

Casus Cenckiewicz.
Cenckiewicz z radykalnego historyka czasów najnowszych przeistoczył się w szuję o ubeckej mentalności, która mając samemu kaprawe pochodzenie, czuje się lepszy udowadniając, że wszyscy w koło są kaprawi. Skany, które opublikował, dowodzą że nie jest on żadnym naukowcem, bo na naukowcu spoczywałby obowiązek wyjaśnienia, co takie skróty jak SOR kilkadziesiąt lat po ich zniknięciu oznaczają.

Cenckiewicz to nominat Macierewicza i kroczy tą samą drogą - Macierewicz jednego dnia ogłasza zamach przez sprowadzanie na śmierć, drugiego przez wybuch termobaryczny, trzeciego przez mikrowybuchy ale zawsze jest zamach. Tak samo z Iwulskim - jednego dnia miał skazywać opozycjonistów, a kiedy pomówienie zdechło, okazał się kapitanem komunistycznego kontrwywiadu. Zobaczymy, co przyniesie jutro.

Bardzo były fizyk teoretyk, do 1982 pracownik naukowy. Autor referatu na I Konferencji Smoleńskiej. Dzisiaj sam zdziwiony, skąd w tym temacie i miejscu się znalazł. Archiwalne notki: http://mjaworski50.blogspot.com/ Odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności ale też podejrzany o przynależność do niedorżniętej watahy współpracowników gestapo.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka