Palestrina2005 Palestrina2005
287
BLOG

Papież i prezerwatywy

Palestrina2005 Palestrina2005 Polityka Obserwuj notkę 10

 

Wśród tzw. „środowisk oświeconych” (szczególnie lewicy) wielkie oburzenie wywołała ostatnia wypowiedź papieża Benedykta XVI na temat stosunku Kościoła do kwestii używania prezerwatywy jako sposobu na przeciwdziałanie rozprzestrzeniania się AIDS.
Papież powiedział, że Kościół nie popiera tej formy walki z AIDS i że najlepszą receptą, która zapobiega rozprzestrzenianiu się wirusa HIV jest po prostu wierność małżeńska.
 
Po tej wypowiedzi na Papieża posypały się gromy. Słyszałem nawet skrajne wypowiedzi, iż „Papież jest odpowiedzialny za śmierć milionów ludzi w Afryce na AIDS”. Postanowiłem więc sprostować te bezsensowne wypowiedzi.
 
Żeby było jasne. Sam nie mam nic przeciwko używaniu prezerwatyw. Nie mam też nic do ludzi, którzy używają ich jako formy zabezpieczenia przed AIDS podczas „ryzykownych kontaktów” Ich sprawa.
 
Jednak wkurzają mnie slogany typu „Prezerwatywa chroni przed AIDS” i uważam je za szkodliwe uproszczenia.
 
Oczywistym jest, że prezerwatywa jedynie ogranicza ryzyko zarażenia AIDS, a nie „chroni przed AIDS”. To duża różnica. Jeśli wgłębić się w literaturę na temat AIDS okazuje się, że niektóre formy kontaktów seksualnych nawet z użyciem prezerwatywy są bardzo ryzykowne.
 
Ktoś powie – „ale jednak prezerwatywa zmniejsza ryzyko zarażenia się HIV – więc promowanie takiego podejścia jest OK.”. Niezupełnie.
Jako analogię można przytoczyć przykład pasów bezpieczeństwa w samochodach. W USA zauważono, że po wprowadzeniu do samochodów pasów bezpieczeństwa wzrosła liczba ryzykownych zachowań na drogach. Po prostu ludzie czuli się bezpieczniej. Czuli, że pasy mogą ich uratować. I to skłaniało ich do szybszej jazdy.
 
A więc pasy bezpieczeństwa generalnie zwiększają bezpieczeństwo bierne. Ale przy okazji powodują zwiększenie złudnego poczucia bezpieczeństwa kierowcy i zwiększają jego motywację do ryzykownych zachowań na drodze. Tak samo jak ABSy, poduszki powietrzne czy generalnie nowe samochody. Przykładowo – mieliśmy stary samochód i jeździliśmy nim po mieści 50 km/h. Kupujemy nowy – czujemy się bezpiecznie bo mamy ABS, poduszki i inne bajery – i jeździmy po mieście 100 km/h. Pytanie – w którym z samochodów jesteśmy bezpieczniejsi (nie mówiąc już o bezpieczeństwie osób trzecich np. pieszych)?
 
Teraz dam już przykład ściśle związany z prezerwatywami.
Wyobraźmy sobie Pana Henryka. Ma żonę i dwoje dzieci. Żona już mu się trochę znudziła. Ale słyszał o AIDS i strach przed tą chorobą powoduje, że jest jej wierny. Biorąc pod uwagę, że żona także go nie zdradza – ryzyko zarażenia HIV jest prawie zerowe.
Po roku w telewizji ukazała się kampania „Prezerwatywa chroni przed AIDS”. Pan Henryk pomyślał „Super!!! Nie ma już zagrożenia AIDS”. Od tego czasu dwa razy w tygodniu odwiedzał agencje towarzyskie. Przez rok miał 100 partnerek, a po roku stwierdzono, że jest zarażony HIV…
A więc w opisanym hipotetycznym przypadku, prezerwatywa dała Panu Henrykowi złudne poczucie bezpieczeństwa motywując go do ryzykownych zachowań.
 
Czy więc możemy zarzucać Kościołowi, że promuje inną, skuteczniejszą metodę walki z AIDS – wierność?
Oczywiście można się spierać czy bycie przeciw promowaniu prezerwatyw w Afryce jest dobre czy złe. Ale tolerancja i wolność słowa wymagają aby uszanować pogląd Papieża na ten temat. A właściwie nie tylko tolerancja – ale także zdrowy rozsądek to nakazują – bo tak naprawdę widać, że samo rozdawanie prezerwatyw, jeśli nie idzie za tym promowanie „bezpiecznych zachowań” niewiele daje w walce z AIDS.
                                                                                                                                    
A już zupełnym absurdem jest oskarżanie Kościoła o plagę AIDS w Afryce. Twierdzenie to jest zupełnie pozbawione logiki.
 
Mówienie, że słowa Papieża przeciw prezerwatywom, zwiększą plagę AIDS w Afryce jest pozbawione sensu ponieważ:
  1. Albo ktoś słucha nauk Papieża albo nie. Jeśli ktoś słucha to jest wierny swojemu małżonkowi. A więc małżeństwo stosujące się do nauk Koscioła ogranicza ryzyko zakażenia HIV do minimum.
  2. Jest absurdem twierdzenie, że Afrykanie w jednej sprawie (wierność) będą zupełnie ignorować to co mówi Papież, a w innej (prezerwatywy) słuchać Papieża. Albo posłuchają Papieża w obydwu tych sprawach albo w żadnej.
  3. Tak naprawdę Afrykanie nie używają prezerwatyw głównie z powodu swoich zakorzenionych poglądów na ten temat. Przypadek Simona Mola opisywany w prasie rzucił trochę światła na te poglądy. Po pierwsze Afrykanie uważają, że prezerwatywy są niemęskie, że wstyd ich używać itd. Po drugie w części społeczeństwa Afrykańskiego zakorzeniony jest pogląd, że AIDS można się pozbyć przenosząc go na inną osobę.
  4. W krajach muzułmańskich północnej Afryki i Bliskiego Wschodu także powszechnie nie używa się prezerwatyw – mamy tam ortodoksję religijną – a jednak epidemii AIDS tam nie ma (są chorzy ale odsetek jest drastycznie niższy niż w krajach środkowej i południowej Afryki). Wytłumaczenie jest proste – mimo wielożeństwa, są tam silniejsze więzy rodzinne, mniej zdrad, mniej przypadkowego seksu. I głównie te czynniki powodują słabe rozprzestrzenianie się AIDS w tych krajach.
  5. Głównym powodem szerzenia się AIDS w środkowej i południowej Afryce jest podejście mieszkańców tych krajów do spraw seksu i kobiet a nie kwestia prezerwatyw. Pamiętajmy że np. RPA to kraj z największą liczbą gwałtów na świecie. W innych krajach tego regionu na porządku dziennym jest porywanie „przyszłych żon” i gwałcenie ich. Zdrada jest także czymś normalnym, na porządku dziennym… A więc to raczej uwarunkowania kulturowe + bieda + złe warunki sanitarne w szpitalach (brudne igły itd.) są przyczyną epidemii AIDS w tych krajach.
  6. gdyby nauki Kościoła były szkodliwe w walce z AIDS to Polska jako najbardziej katolicki kraj w Europie powinna mieć największy odsetek chorych na AIDS – jest odwrotnie – mamy jeden z najniższych wskaźników. Bijemy takie kraje jak Hiszpania czy W. Brytania
  7. Akcje rozdawania prezerwatyw i edukacji seksualnej w W. Brytanii spaliły na panewce. Okazuje się, że bez edukacji seksualnej w szkołach „polski ciemnogród” lepiej potrafi się zabezpieczyć przed AIDS niż obywatele W. Brytanii.
 
Podsumowując, główną przyczyną AIDS w Afryce są uwarunkowania kulturowe i bieda.
Pytanie – jak walczyć z AIDS w tych krajach.
Możliwości są dwie:
- mówimy Afrykanom – żyjcie jak żyliście – zdradzajcie mężów i żony, gwałćcie, „bądźcie wyluzowani” – używajcie prezerwatyw one pomogą Wam uniknąć AIDS (pomysł lewicy)
- mówimy Afrykanom – zmieńcie swoje zachowania – bądźcie bardziej odpowiedzialni i wierni (pomysł Papieża).
 
Cóż, obydwa w/w pomysły powinny nieco ograniczyć epidemię AIDS w Afryce. Który jest skuteczniejszy – trudno powiedzieć. Tak naprawdę opór kulturowy w Afryce jest zarówno do używania prezerwatyw jak i do wierności.
 
Jednak śmieszne jest mówienie, że pomysły Kościoła na walkę z AIDS są absurdalne. Są może nie lepsze ale także i nie gorsze od pomysłów „oświeconej lewicy”. Zachęcenie Afrykańczyków do prezerwatyw jest tak samo utopijne jak zachęcenie ich do wierności. Obydwa pomysły natrafiają na mur kulturowych przekonań, przesądów i przyzwyczajeń.
 
Dlatego też, spójrzmy z tolerancją na poglądy Papieża w tej sprawie. Może nie jest to idealny pomysł na walkę z AIDS – ale dotychczasowe przykłady z Afryki czy W. Brytanii pokazują, że inne sposoby są nie lepsze. Po prostu nie ma tu prostych i łatwych recept.
 

niepoprawny politycznie, miłosnik prawicy i wolności słowa...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka