mona mona
168
BLOG

Marszałek i gawiedź

mona mona Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

W różnych środowiskach funkcjonują różne "skróty określające", dotyczące ludzi lub sytuacji. No, na przykład ( może niektórzy czytali...) w rodzinie pana Wańkowicza skądś wzięło się powiedzenie "kuwaka". Tą "kuwaką" można było określić niemal każdego - i niemal wszystko, przypisując jej odpowiednią intonację: "taka...kuwaka..." oznaczało kciuk w dół, a odpowiedni entuzjazm werbalny  - uznanie dla omawianej  "kuwaki". Wiem, powinnam o Smętku i kajaku, ale może innym razem. Niestety, "kuwaka" dla większości będzie niezrozumiała... więc inaczej:


W mojej szczenięcej paczce dla nudziarzy lub kłamców zarezerwowane było powiedzonko "Trzy O" - "ozumny. ozmowny, oztropny".


Kiedy słyszę, a słyszę to z każdej strony barykady - że Marszałek Kuchciński "powinien wytrzymać nerwowo, nie dając pretekstu", mam ochotę napisać takiemu gostkowi z podrodzaju "Trzy O" coś paskudnego.


Ludzie, przesłuchajcie sobie sesję: nie było to posiedzenie Sejmu Rzeczpospolitej, był to  kabaret  dla  gawiedzi w ławach poselskich, zaprojektowany i wystawiany przez samą gawiedź. I tak - tu mi się ciśnie pod klawiaturę ten "gorszy sort", który wprawdzie w oryginale  dotyczył duchowej spuścizny pod folksdojczach i jurgieltnikach, ale w który tak chętnie wpisują się wszystkie # Ciamajdany i celebrytki. To, co widzieliśmy, było wyreżyserowane i wykonane przez ludzi "gorszego sortu" w sensie moralno - obyczajowym. Bo o kulturze, a już -nie daj, Bóg - patriotyzmie chyba nie będziemy mówić.


Kabaret miał na celu nieuchwalenie budżetu, a obiektem ataku był Marszałek Kuchciński - jako najłatwiejszy obiekt do zaatakowania. Chamski rechot sejmowej publisi - z byle powodu lub bez powodu - publisi chyba nieświadomej, iż Marszałek może im przyłożyć - przechodził wszystko, co Sejm widział do tej pory. I każdy, kto ma oczy - doskonale to wie!
Do obowiązków Marszałka należy:
sprawowanie pieczy nad spokojem i porządkiem na całym obszarze należącym do Sejmu oraz wydawanie stosownych zarządzeń porządkowych, w tym o użyciu w razie konieczności Straży Marszałkowskiej.
Marszałek wytrzymywał wszystko: rechot, obelgi, wiechowską "mowę - trawę", każdą  usilną próbę zerwania obrad. Być może - za długo, ponieważ publisia nakręcała się coraz bardziej, w jakimś idiotycznym poczuciu narastającej bezkarności. Rosło oburzenie przed ekranami telewizorów - i jeśli osobiście też mam cień pretensji do Marszałka - to właśnie z powodu przedłużania sytuacji, a nie z powodu wywalenia głupka, znanego głównie z tego, że jest głupkiem.
Oczywiście podejrzewam to, czego jeszcze -jak sądzę z lektury gazet i portali - nie podejrzewają tzw. "wszyscy" - że ten brak reakcji wymyślił jednak ten, którego nazwisko do upojenia wymieniają najbardziej rozwścieczeni: Jarosław Kaczyński. Właśnie po to, aby wyborcy obejrzeli sobie, jak przepięknie zabawiają się ich "wybrańcy" za ich pieniądze, jak wygląda ich praca, za która płacą im także w naturze, płacąc za ich wojaże, turystyczne i romansowe, za ich hotele bądź warszawskie mieszkania, za ich przysłowiowe "ośmiorniczki".
Kto wygrał, kto przegrał - już wiemy, ale wciąż pozostają "ozumni, ozmowni, oztropni", którzy  - w koło, Macieju"-  powtarzają "Marszałek powinien wytrzymać nerwowo". Najbardziej wnerwiają mnie ci, którzy nie powinni mieć na oczach czerwonej mgły nienawiści, przesłaniającej zdrowy rozsądek.
Jasne, powinien poczekać, aż jakiś poseł Meysztowicz przyłoży mu marszałkowskim pastorałem - do czego już było blisko!
I jeśli ktoś jest zdania, że "widziały gały, co brały" - kłamie. Bo tego czegoś żadne gały jeszcze nie widziały.





mona
O mnie mona

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka