Wojciech Mucha Wojciech Mucha
940
BLOG

Jak się kreci lody. W nazwiazaniu do red. Warzechy.

Wojciech Mucha Wojciech Mucha Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Czytajać wzburzonego red. Warzechę nie mogłem się oprzeć pokusie, i nie opisac tych przypadków, które i mnie spotkały w Zachodniopomorskim nieco ponad tydzień temu.

Wraz z Drugą Połową wybraliśmy się na studencki wyjazd pod namioty do Dźwirzyna. Jeszcze przed wyjazdem komentarze na internetowych forach zapalały lamkę ostrzegawaczą, wiekszośc z nich mówiła bowiem że "nic tam nie ma". Pocieszył nas troszke Onet, który dzwirzynską plażę plasuje na 14 miejscu w Polsce.

Jak się okazało na miejscu, samo miasteczko to dwie równoległe do siebie ulice, przecięte kilkoma kolejnymi. Główna z nich nosi oczywiście nazwę Wyzwolenia, (co dobrze komponuje się z pomnikiem  bohaterskich żołnierzy Armii Radzieckiej, który mieliśmy okazję podziwiac w oddalonym o 12 km Kołobrzegu). Oprócz tego ul. Hanki Sawickiej, Janka Krasickiego oraz kilka "niezaangażowanych": Słoneczna, Plażowa, Kwiatowa, etc.  Dwójka dzielnych piewców 17 Republiki plus wyzwolenie. Dekomunizacji nie było. Nikogo to tu zresztą nie interesuje. Shit happens.

Ul. Wyzwolenia jest typowym przykładem opisanej przez red. Warzechę "promenady kiczu". Prócz henny, koszulek w stylu "kto nie ma brzucha, ten kiepsko rucha", można dostać takie przysmaki jak watę cukrową o smaku gumy do życia, lody kręcone ( tych bardzo dużo - różne rodzaje - zrozumiałe w kontekście matecznika PO). Jest też oczywisciwe elektroniczny cymbergaj i karaoke, w którym mój kolega ku zdziwieniu gawiedzi wykonywał utwór Talkin Heads, a ja RHCP. Pamiętam błagalne oczy panienki prowadzącej przybytek, która prosiła nas byśmy jeszcze zostali pośpiewać, bo w kolejce czekała już playlista wszystkich płyt Dody i Feel'a. Wiedziała co ją czeka.

Gastronomia to osobny rozdział. Jestem, przyzwyczajony do różnego rodzaju fast foodów, nie ukrywam, że zdarza mi się oporządzić zapiekankę czy zestaw w MC Donaldzie. Koneserem nie jestem, ale wiem mniej więcej jak powinien wyglądać dobry kebab. Dzwirzyno jednak zakoczyło. Widok olbrzymich kebabów wypełnionych paletą swiezych sałatek, z jakimi odchodzili od budki kolejni zgłodniali pobudził nasze soki trawienne. Jak sie jednak okazało na sałatkach się konczyło. Pan kebabiarz umiejętnym gestem obracał się plecami i  markował nakładanie mięsa, które wcześniej pieczołowicie na naszych oczach skrawał. Poza kilkoma kawałkami na wierzchu, otrzymywało się zestaw różnych kapuch i bułę. Cena 10 zł.

Inny fortel stosują własciciele smażalni. W każdej z nich arsenał rybiego menu przedstawia się mniej więcej tak

Flądra        - 5.50
Halibut       - 8.20
Morszczuk - 7.40

itd.

Cena za 100 g.
 

Jeden z moich znajomych nieświadomy podstepu, zamówił dla siebie i dziewczyny dwie porcje rybki. Zdziwony stwierdził, że rachunek opiewa na 94 zł. Okazało się bowiem, że jedna porcja ważyła 300, druga 450 g. Ryby są ważone w momencie podania, razem z cytryną i tacką. Mało który klient wykaże się przecież asertywnością, i narobi afery w momencie gdy za nogawkę ciągnie go głodny dzieciak,  znudzona żonka czeka przy stoliku, a za plecami tłum zgłodniałych opalonych czeka na swoją kolej do paśnika.
Takie fortele stosuje się nawet do frytek. Aż dziw,  że zamawiając 200 ml barszczu nie dostaję się wiadra zupy. Ważonej oczywiście razem z wiadrem.

Swoją drogą trudno mi sobie wyobrazić, że zamawiająć w Krakowie pizzę, która w menu ma 36 cm i kosztuje 16 zł, dostałbym placek o średnicy 2 m i rachunek na kilkaset  zł, a przecież zasada jest taka sama. Dobry pomysł na biznes.

Dobrym pomysłem jest również sprzedawanie znaczków TYLKO z  widokówkami zakupionymi w tym samym punkcie. Tak genialną inicjatywą wykazała się pani kioskarka z dworca w Kolobrzegu. Argument że chcę przykleić je na kartki z Dzwirzyna, bo jestem tylko przejazdem w Kołobrzegu, wcale jej nie przekonał. Równie kreatywny był pan z kiosku na peronie, który do znaczków pocztowych naliczał własną marżę. Proszę mnie poprawić jeśli się mylę, ale chyba obie praktyki sa nielegalne. W przeciwnym razie prowadząc kiosk mógłbym bilet mpk (2.5 zł ) sprzedawać tylko w komplecie z ołówkiem za 16 zł. Nie chcesz - nie kupuj. Jak cię złapią kanary,  zapłacisz 100 zł.

I tak ze wszystkim. Towarz przywieziony z Kołobrzegu do Dzwirzyna drożeje natychmiast o 40 %. Wyjątkiem były warzywa sprzedawane po normalnych cenach przez miłą starszą panią, a tak - zapiekanka 9 zł, hot dog 6, kręcone lody od 5 w górę. Cena na półce niezgodna z ceną przy kasie. Ustawowa kaucja na butelkę większa o 15 gr.  Jestem zwolennikiem wolnego rynku, ale jestem również zwolennikiem przyzwoitości w biznesie. Nad morzem zdecydowanie jej brak. Można zacisnąć zęby i tłumaczyc sobie że "tak już jest nad morzem". Ale na takiej zasadzie można funkcjonowac cały rok , bo przecież "tak juz jest" w przychodni, w urzędzie, w sklepie i w pracy.

Co do konsumentów: Rafał Ziemkiewicz w swojej książce "Polactwo" opisał chorobę toczącą nasz naród. Gdy patrzy się na wysyp pijanych ojców targających za rączki swoich "Alanów", matki wrzeszczące na "Olivierów", które gdy tylko ich uspią idą wić się we fluoroscencyjnych ciuchach do disco polo, trudno nie dostac traumy, i nie przyznać ze smutkiem racji RAZ-owi.

Z jednej strony kompromitujący postkolonializm, ciągota do wszystkiego co "obce" (bo czymże jest nadawanie dzieciom imion z telenoweli, jeśli nie profilaktycznym zabiegiem by nie byly od urodzenia skażone polskością?).
Z drugiej strony filharmonia bezguścia, festiwal kiczu i połacie chamstwa bez żadnych praktycznie enklaw. Dopiero nad morzem dotarło do mnie że średniowieczne kamienice w Krakowie zdają się w naszych rodakach tłumić to, co wyzwala się  na nadmorskich  promenadach.

Oczywiscie nie brakuje tu wypoczywających rodzin, psów goniących ptaki, i uroczych dzieciaczków budujących zamki z piasku. Pyszny barszcz czerwony domowej roboty można kupić już za 1,5 zł, a smakowity pasztecik za 3 zł.  Nocą wino na plaży smakuje najlepiej,  o poranku zabawne ślady mewich łapek  sąsiadują  wyrzuconymi przez fale muszelkami.  Zachody słońca są piękne, wschody piękniejsze, Polki najpiekniejsze. Ale to właśnie te enklawy, których trzeba samemu sobie szukać.

 

WAU_classic('dy6ytciq3xmz')

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Rozmaitości