Polscy kierowcy zaczną jeździć zgodnie z prawem pod jednym warunkiem: że to prawo będzie miało sens. Gdy na nowo zaufamy znakom drogowym, gdy w ogóle te znaki pojawią się tam, gdzie są potrzebne, gdy zobaczymy szacunek dla prawa u rządzących, to z pewnością w krótkim czasie masowo staniemy się fanami przestrzegania przepisów.
Są trzy poziomy podporządkowania się:
- strach
- naśladownictwo
- internalizacja
Strach działa najszybciej, ale przynosi najmniej trwały efekt. W sytuacji drogowej wygląda to tak, że ze strachu przed mandatem zwalniam w miejscu, w którym stoi radar. Ale gdy tylko wyczuję, że zagrożenie dla portfela minęło, powracam do niebezpiecznego stylu jazdy. Czyli efekt bezpiecznej jazdy i bezpiecznej prędkości trwa dokładnie tyle, ile strach przed karą.
Naśladownictwo daje trwalszy efekt, oparty na modelowaniu zachowań innych ludzi przez osoby cieszące się autorytetem. W Polsce efekt ten jest nieosiągalny. Nawet członkowie rządu przyznają, że najchętniej jeździliby autami na złamanie karku. Bezkarni posłowie i absurdalna retoryka, lokująca radary w palecie instrumentów do walki z pijakami, dopełniają obrazu upadku.
Internalizacja - czyli uwewnętrznienie zasad. Przyjęcie reguł, jako własne. Jeśli uwierzę, że znaki drogowe są ustawione adekwatnie, jeśli zobaczę, że oprócz mnie w proces bezpiecznego użytkowania dróg zaangażowani są także piesi i rowerzyści, i dzięki spójnym środkom informowania i ostrzegania zrozumiem, że bezpieczna jazda służy nie tylko mojemu portfelowi, to trwale będę stosował się do przepisów - nawet wtedy, gdy będę miał pewność, że nikt mnie nie pilnuje.
Aby osiągnąć ten najtrwalszy, trzeci poziom podporządkowania ze strony kierowców, rząd musiałby:
- przestać obrażać kierowców
- przeciąć haniebny proceder polowania na ludzi
- diametralnie przeorganizować system oznakowania dróg.
Czy arogancki minister transportu jest właściwym człowiekiem do przeprowadzenia takiej misji?
Przyczyną zainicjowania akcji PIEPRZ RADARY była frustracja, wynikająca ze świadomości, że radary, które spotykam na trasach, którymi się przemieszczam, nie mają absolutnie nic wspólnego z bezpieczeństwem. Jeśli jedynym znakiem, który ostrzega mnie o zagrożeniu na danym odcinku, jest znak informacyjny, dotyczący radaru, to z pewnością nie o bezpieczeństwo tu chodzi. Jeśli przy znaku informującym o pomiarze prędkości stoi znak ograniczenia do 70 km/h, a tuż przed radarem stoi drugi znak, ograniczający prędkość do 40 km/h, to wszystkie te znaki postawił albo dyletant, albo złodziej. W wielu miejscach brakuje elementarnego oznakowania, poziomego i pionowego, które ostrzegałoby użytkowników drogi o zagrożeniach innych, niż te, które wynikają z nadmiernej prędkości. Karanie za błędy, to nie jest rola rządzących. Ich rolą powinna być pomoc w unikaniu błędów! A tego radarami się nie osiągnie. W Polsce nigdy nie zaoferowano kierowcom nic, oprócz kiepskich dróg, absurdalnego ich oznakowania i sieci radarów. Nikt nigdy nie próbował w inny sposób kształtować pozytywnych postaw u polskich kierowców. Jeden wyjątek - "czarne punkty". Gdyby to trochę dopracować, to byłoby jedno z rozwiązań, utrzymanych w duchu współpracy z kierowcami.
Polscy kierowcy zaczną jeździć zgodnie z prawem pod jednym warunkiem: że to prawo będzie miało sens. Gdy na nowo zaufamy znakom drogowym, gdy w ogóle te znaki pojawią się tam, gdzie są potrzebne, gdy zobaczymy szacunek dla prawa u rządzących, to z pewnością w krótkim czasie masowo staniemy się fanami przestrzegania przepisów.
Jednak jeśli nadal znaki ograniczenia prędkości będą tożsame z bałaganem u drogowców (bo zakończyli remont, a o usunięciu znaku zapomnieli), albo z pułapkami urządzanymi przez służby uprawnione do wystawiania mandatów, to na zmianę mentalności kierowców nie ma co liczyć. Efekt odpychający wzmacnia naganna postawa piratów z immunitetem: premier (według doniesień "Faktu"), minister transportu, europoseł Kurski, poseł Serafin, generał Połeć. Oni łamią przepisy drogowe w poczuciu pełnej bezkarności. W tej sytuacji pozostają tylko takie akcje, w ramach których będziemy respektować prawo komuś na złość.
__________________________________________________________
__________________________________________________________
Kontynuację bloga znajdziecie Państwo pod tym adresem: http://szmarowski.salon24.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka