wiesława wiesława
2055
BLOG

Krótka historia walki prezydenta Ferenca o Pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej w Rzeszowie

wiesława wiesława Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

W nocy z 3 na 4 stycznia 1944 Armia Czerwona przekroczyła granicę II Rzeczpospolitej i rozpoczęła swój marsz „przez trupa Polski” na Berlin. Tereny położone na wschód od linii Curzona i zagarnięte w wyniku agresji 17 września 1939 r., zgodnie z traktatem Ribbentrop – Mołotow, były przez Stalina traktowane jako integralna część Związku Sowieckiego. Dlatego złożona następnego dnia deklaracja polskiego rządu, w której wyrażono nadzieję, że „Związek Sowiecki uszanuje prawa i interesy Rzecz-pospolitej Polskiej i jej obywateli” nie miała dla Stalina żadnego znaczenia. 11 stycznia 1944 roku agencja TASS opublikowała komunikat polskiego rządu, gdyż zawiera ona „błędne stwierdzenia dotyczące granicy polsko –sowieckiej”. Ta granica powinna bowiem przebiegać wzdłuż linii Curzona. W tym samym komunikacie stwierdzono, że „emigracyjny rząd polski jest odcięty od swego narodu i nie jest zdolny stworzyć przyjacielskich stosunków ze Związkiem Sowieckim”.  

Po przekroczeniu Bugu przez Armię Czerwoną w lipcu 1944 roku Sowieci zaczęli „wyzwalać” Polskę, czyli rozpoczynali okupację – już nie tylko Kresów, ale całego kraju. Rząd złożony z komunistycznych kolaborantów, wyznaczonych przez Stalina 22 lipca 1944 r. ogłosił „manifest do narodu polskiego”, w którym lekką ręką oddał polskie Kresy Sowietom i oświadczył, że są „jedynym legalnym źródłem władzy w Polsce”.

Kilka tygodni po zdobyciu Berlina, na terytorium Polski przystąpiono do stawiania specjalnie zaprojektowanych pomników wdzięczności i urządzania cmentarzy czerwonoarmistów w najważniejszych, najbardziej eksponowanych placach polskich miast i miasteczek. Było to działanie zgodne z zasadą sformułowaną 1894 r. przez Święty Synod Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego w związku z budową soboru Aleksandra Newskiego na placu Saskim w Warszawie:

Swoją obecnością rosyjski sobór obwieszcza światu i niespokojnym Polakom, ze na zachodnich nadwiślańskich kresach nieodwołalnie utwierdziło się potężne prawosławne mocarstwo. Podobny do wojskowej chorągwi powinien wznosić się wprowadzając swobodna pewność, ze tam gdzie wzniesiony jest prawosławny rosyjski sobór, rosyjska władza i naród nie ustąpią ani maleńkiej piędzi ziemi.

Analogiczny efekt propagandowy zamierzały uzyskać władze sowieckie, narzucając Polakom upa-miętnianie czerwonoarmistów pomnikami.

Realizowanie akcji budowy pomników wdzięczności w skali ogólnopolskiej zainicjował w sierpniu 1945 roku szef Misji Wojskowej Związku Sowieckiego w Polsce, generał Siergiej Szatiłow. Wystosował on pismo do Ministerstwa Administracji Publicznej, w którym postulował powołanie specjalnej komisji nadzorującej i kontrolującej budowe pomnikow wdzięczności Armii Czerwonej w całej Polsce.

Implikacją tej inicjatywy gen. Szatiłowa było niemal 500 pomników „wdzięczności” Armii Czerwonej, stojących w miejscach publicznych, nie kryjących pod sobą szczątków poległych żołnierzy.

W 2016 roku wśród Polacy uznali, że nadszedł czas ukazania prawdy o tym, kto bronił Ojczyzny, a kto strzelał do obrońców. Że nadszedł czas, by upamiętnić bohaterów, a znieść obeliski katów i morderców.

2 września 2016 r. weszła w życie ustawa o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych gminy, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz pomniki (Dz. U. z 2018 r. poz. 1103). Zgodnie z przepisami ustawy, nazwy nadawane przez jednostki samorządu terytorialnego nie mogą upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny ani w inny sposób takiego ustroju propagować. Za propagujące komunizm ustawa uważa także nazwy odwołujące się do osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących represyjny, autorytarny i niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1944-1989. Pierwotnie ustawa dotyczyła komunistycznych nazw dróg, ulic, mostów i placów, ale w połowie 2017 r. Sejm przyjął nowelizację, rozszerzając dekomunizację na m.in. pomniki, obeliski, rzeźby, posągi, kamienie i tablice pamiątkowe. Na ich usunięcie samorządy miały czas do końca marca 2018 r. Później demontażem mieli zająć się wojewodowie.

Czas mija, a w wielu polskich miastach i miejscowościach nadal stoją relikty komunizmu. Mało tego – cały czas są wymyślane nowe powody opóźniające a nawet uniemożliwiające dekomunizację przestrzeni publicznej. Taka sytuacja ma miejsce m.in. w Rzeszowie.

W 1950 roku w Rzeszowie władze komunistyczne wystawiły pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej, w kształcie kolumny zwieńczonej figurą żołnierza ze sztandarem. W dolnej części znajdują się płaskorzeźby przedstawiające walkę oraz „braterstwo broni”. Pomnik usytuowany jest w śródmieściu Rzeszowa, na Placu Ofiar Getta.

Po 1989 r., lewicowe środowiska polityczne w Rzeszowie postanowiły kultywować cześć dla tego pomnika. Rzeszowscy działacze i sympatycy lewicy mają zwyczaj zbierać w dniu 1 maja, oraz w inne PRL-owskie święta, na placu Ofiar Getta pod pomnikiem Wdzięczności Armii Radzieckiej. Po przemówieniach i złożeniu kwiatów uczestnicy maszerują w pochodzie pod drugi relikt komunizmu stojący w centrum Rzeszowa i górujący nad miastem - Pomnik Czynu Rewolucyjnego. Ten pomnik też powinien zniknąć do marca 2018 r., z uwagi na komunistyczne konotacje (znajdują się na nim postaci chłopa, żołnierza i robotnika ze sztandarem rewolucji).

W uroczystościach tych, w trakcie których gloryfikuje się m.in. były system komunistyczny w Polsce, biorą m.in. udział obecne władze Miasta Rzeszowa z Prezydentem na czele. Ambasada Federacji Rosyjskiej przyjmuje to z zadowoleniem.

W dniu 16 lipca 2018 r., Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego działając z upoważnienia Wojewody, zwrócił się do Prezesa IPN - Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, na podstawie art. 5b ust. 2 ustawy, o wydanie opinii czy pomnik "wdzięczności Armii Radzieckiej", posadowiony na Placu Ofiar Getta w Rzeszowie nie spełnia warunków o których mowa w art. 5a ust. 1 tej ustawy (tj. upamiętnia lub propaguje komunizm). Odpowiadając na ten wniosek Prezes IPN stwierdził, że pomnik upamiętnia armię komunistycznego, totalitarnego państwa - Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich. Jest przykładem działań propagandowych Moskwy w stosunku do Polski Ludowej, mających na celu tworzenie mitu "wdzięczności" Związkowi Socjalistycznych Republik Radzieckich, który w 1939 z Niemcami dokonał nieuprawnionej napaści na Polskę, a po zakończeniu działań wojennych Armia Czerwona była jednym z narzędzi terroru i okupacji Rzeczypospolitej Polskiej. Choć w Polsce Ludowej był konsekwentnie utrzymywany mit "wyzwolenia", to obecnie jest znana skala zbrodni żołnierzy Armii Czerwonej, którzy współdziałali z organami bezpieczeństwa ZSRS w eksterminacji żołnierzy Armii Krajowej i innych formacji niepodległościowych. 

Z tą opinią nie zgodził się prezydent Rzeszowa i zwrócił się do IPN o ponowne rozpatrzenie sprawy. W odwołaniu wskazał, że w latach 60. u podstaw pomnika złożono urny z ziemią pochodzącą z miejsc walk narodowo-wyzwoleńczych Rzeszowszczyzny oraz zamontowano tablicę pamiątkową, której treść zawiera hołd dla żołnierzy walczących o wyzwolenie Państwa Polskiego, co według ratusza spowodowało, że pomnik ma zdecydowanie szerszą wymowę. Podniósł także, że bibliografia przedstawiona przez instytut w zaskarżonym postanowieniu traktuje ogólnie o zjawisku wznoszenia pomników dedykowanych Armii Radzieckiej na terenie Polski w latach 50. XX wieku, natomiast nie odnosi się bezpośrednio do pomnika z rzeszowskiego placu Ofiar Getta. Władze miasta argumentowały, że skoro na obelisku nie ma żadnych napisów mówiących o upamiętnieniu Armii Czerwonej, to obiekt ten nie symbolizuje komunizmu. Nie ma więc przesłanek do jego usunięcia.

W październiku 2018 r. IPN podtrzymał swoja opinie z sierpnia argumentując, że nazwa mówiąca o upamiętnieniu Armii Czerwonej oraz ikonografia pomnika utrzymana w ramach realizmu socjalistycznego, pokazująca żołnierza na tle sztandaru oraz płaskorzeźby symbolizujące „braterstwo broni” oraz „sojusz robotniczo-chłopski” sprawia, że monument przedstawia Armię Czerwoną jako wyzwolicielkę narodu polskiego. W konkluzji IPN domagał się rozbiórki pomnika.

Prezydent Ferenc zdecydował się złożyć w tej sprawie skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, powtarzając swoje argumenty dotyczące symboliki dodanej mu w trakcie jego istnienia. Podał też inne powody, dlaczego pomnik powinien pozostać na placu Ofiar Getta - powołał się na opinię miejskiego konserwatora zabytków: „Pomnik stoi w obrębie zespołu staromiejskiego miasta, który jest wpisany do rejestru zabytków. Znajduje się też na terenie cmentarza żydowskiego, co powinno wyłączać pomnik z przepisów ustawy dekomunizacyjnej.”

Prezes IPN w odpowiedzi na skargę wniósł o jej oddalenie, uzasadniając, że intencja towarzysząca powstaniu pomnika była jasna, zaś okoliczności, na które powołuje się strona skarżąca nie świadczą o zmianie wymowy pomnika.

Po rozprawie, na której długo dyskutowano jak zinterpretować ten czy inny detal na pomniku, Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie 2 kwietnia 2019 roku przychylił się do argumentów prezydenta Rzeszowa. Pierwszym aspektem wskazanym w wyroku uchylającym opinię IPN jest sprawa umiejscowienia pomnika. Według przepisów prawa, ustawa dekomunizacyjna nie dotyczy monumentów znajdujących się na terenie cmentarzy lub innych miejsc spoczynku. Ponadto WSA zaznaczył, że IPN niedostatecznie rozważył i ocenił kwestie zmian z lat 60-tych polegających na dodaniu pomnikowi nowego przesłania.

Prezydent Ferenc przyjął decyzję warszawskiego WSA z ukontentowaniem i na konferencji prasowej oświadczył „Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego jest dla nas korzystny i z jego orzeczenia wynika, że obelisk nie symbolizuje komunizmu. Monument powinien pozostać jako świadectwo historii miasta".

IPN miał możliwość złożenia skargi kasacyjnej do NSA, co uczynił w połowie czerwca 2019 r.

Zdaniem prezydenta Ferenca pomnik na Placu Ofiar Getta jest „świadectwem historii miasta”. Warto przyjrzeć się tej historii.

Przed II wojny światowej w Rzeszowie mieszkało 42 tysiące osób. Ludność żydowska, która stanowiła około 30%  ogólnej liczby mieszkańców, zamieszkiwała głównie rejony między historycznymi ulicami Grunwaldzka a Gałęzowskiego. Tam też znajdowały się dwie synagogi. Pierwszy cmentarz żydowski w Rzeszowie powstał w pobliżu starej synagogi. Nie znamy daty jego założenia, jednak znajdujący się tu przed drugą wojną światową nagrobek z 1553 r. wskazuje, że pochówków dokonywano w tym miejscu przynajmniej od połowy XVI w. Po najeździe Tatarów w 1624 r., przez teren nekropolii przeprowadzono wał obronny, którego zbocza z czasem wykorzystano do celów grzebalnych. Od połowy XVIII w. w miejscu najstarszego cmentarza chowano już tylko rabinów i osoby zasłużone dla miejscowej społeczności.

W XVII wieku napływ ludności żydowskiej do Rzeszowa zmusił miejscowy kahał do organizacji nowego miejsca pochówku, położonego w pobliżu starego cmentarza. Ulokowany w miejscu obecnego skweru przy placu Ofiar Getta, był przedzielony na dwie części ulicą Sobieskiego. Cmentarz funkcjonował do końca XIX wieku (jeszcze w okresie pierwszej wojny światowej odbyło się tu kilka pogrzebów). Cmentarz został całkowicie zdewastowany podczas drugiej wojny światowej. Na polecenie niemieckich władz okupacyjnych najpierw zniszczono mur otaczający cmentarz, następnie wycięto drzewa, potem przystąpiono do usuwania tysięcy zabytkowych macew, które wykorzystano do utwardzania dróg (m.in. ul. Chopina i ul. Asnyka). W 1942 r. ogołocony z nagrobków plac cmentarny służył jako miejsce zbiórki mieszkańców rzeszowskiego getta przed wywózką do obozu zagłady w Bełżcu oraz lasów głogowskich.

Przystępując w 1950 r., z inicjatywy Wojewódzkiego Komitetu Budowy Pomnika Wdzięczności do budowy monumentu, ówczesne władze Rzeszowa uznały, że ten zdewastowany cmentarz żydowski będzie dla niego właściwym miejscem. Znajdujących się tam grobów nie zlikwidowano, dlatego jeszcze przez wiele lat w okolicach pomnika odkrywano kości i fragmenty nagrobków. W 1990 r. przez cmentarz przeprowadzono magistralę ciepłowniczą. Dokonano wtedy głębokiego wykopu, dewastując liczne groby i odsłaniając kości.

Dopiero w 2005 r. na terenie parku, urządzonego na miejscu cmentarza, umieszczono głaz z tablicą z napisem w języku polskim i hebrajskim o treści: "W tym miejscu znajduje się XVII-wieczny cmentarz żydowski zniszczony w czasie drugiej wojny światowej przez hitlerowskiego okupanta. W lecie 1942 roku gromadzono tutaj Żydów przed wywiezieniem do obozów zagłady".

Powoływanie się na fakt, że lokalizacja pomnika na cmentarzu powinna wyłączać ów pomnik z przepisów ustawy dekomunizacyjnej, jest, w opisanej sytuacji, świadectwem wyjątkowego cynizmu.  

***

17 czerwca 1946 roku na ,,rynku giełdowym’’ w Rzeszowie (obecnie Plac Ofiar Getta), niedaleko miejsca gdzie dzisiaj stoi Pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej, ustawiono szubienicę. O godzinie 14:25 powieszono w publicznej egzekucji dwóch żołnierzy Armii Krajowej: Józefa Koszelę ps. „Sowa” i Bronisława Stęgę ps. „Kolejarz”.

Bronisław Stęga wstąpił do AK w marcu 1943 r., przyjął pseudonim ,,Kolejarz’’ i został żołnierzem III plutonu AK Krasne z Placówki Słocina. W listopadzie 1943 r. został wytypowany wraz z kilkoma inny-mi żołnierzami AK do specjalnego, dyspozycyjnego patrolu dywersyjnego Obwodu AK Rzeszów. W grudniu 1943 roku brał udział w akcji ,,Wrzód’’, to jest w likwidowaniu przez AK band rabunkowych w Obwodzie Rzeszów.

Był też wykonawcą zadań egzekucyjnych na terenie placówki słocińskiej, np. 9 kwietnia 1944 r. w ramach akcji ,,Kośba’’ uczestniczył w wykonaniu wydanego przez podziemny Wojskowy Sąd Specjalny wyroku śmierci na niemieckiego konfidenta Stanisława Leckiego, komunistę, członka komunistycznej Armii Ludowej, wypuszczonego po dwutygodniowym pobycie w gestapo, który zadenuncjował jedenastu Polaków. Uczestniczył również w dwóch akcjach egzekucyjnych na terenie Obwodu AK Przemyśl. Podczas akowskiej akcji ,,Kośba’’ był także w składzie skompletowanej spośród żołnierzy Placówki AK Słocina – sześcioosobowego oddziału wyznaczonego do przeprowadzenia zamachu na rzeszowskich funkcjonariuszy gestapo: Friedricha Potteubauma i Hansa Flaschke. Ubezpieczał trzyosobową grupę bezpośrednich wykonawców tego zadania. Na przełomie lipca i sierpnia 1944 roku, kiedy rozgrywała się ,,Burza’’, brał udział w niszczeniu niemieckich linii kolejowych na odcinku Rzeszów-Łańcut. 30 września 1944 r. po zakończeniu okupacji hitlerowskiej na Rzeszowszczyźnie, w godzinach rannych do jego domu w Krasnem przybyli funkcjonariusze Smiersza (kontrwywiadu wojskowego) I Frontu Ukraińskiego. Został przewieziony do więzienia na Zamku w Rzeszowie. Nocą z 23 na 24 listopada 1944 r. znalazł się w transporcie 1252 internowanych Polaków i 15 jeńców niemieckich, zsyłanych do łagru nr 270 w Borowiczach (obłast nowogrodzka). Z tego transportu udało mu się uciec, wraz z 15 innymi Polakami. Po ucieczce ukrywał się w miejscowości Krasne. W sierpniu 1945 roku skontaktował się z Józefem Bojdą, dowódcą oddziału AK w rejonie Krasne, który przekazał mu rozkaz likwidacji żołnierzy sowieckich. W październiku 1945 roku wraz z Józefem Koszelą ps. ,,Sowa’’ i Kazimierzem Ziemińskim ps. ,,Karnawek’’ zlikwidowali na kwaterze u Józefa Woźniaka dwóch żołnierzy sowieckich. W listopadzie 1945 roku, jadąc wraz z ,,Karnawkiem’’ pociągiem towarowym, koło stacji Załęże zlikwidował żołnierza sowieckiego. 15 grudnia 1945 r. funkcjonariusze Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Rzeszowie ujęli ,,Kolejarza’’ w pobliżu domu. Został osadzony w areszcie WUBP przy ul. Jagiellońskiej. Zatrzymani zostali również jego podkomendni: Józef Koszela, Kazimierz Ziemiński, jak również Józef Woźniak – przed domem którego zostali zastrzeleni dwaj żołnierze sowieccy.

7 maja 1946 r. odbyła się rozprawa pokazowa Wojskowego Sądu Rejonowego w Rzeszowie w budynku Wojewódzkiego Urzędu Informacji i Propagandy w Rzeszowie. W składzie WSR znaleźli się: jako przewodniczący major Stanisława Mercik, dwóch sędziów tj. kapitan Mieczysław Buczkowski oraz kapitan Bolesława Myrlak-Dąbrowski. W rozprawie brał także udział prokurator Stanisław Węglarz oraz obrońca Kazimierz Sołtysik. Już drugiego dnia przewodniczący składu orzekającego ogłosił wyrok. Bronisław Stęga i Józef Koszela zostali skazany na karę śmierci, pozbawienie praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze, oraz przepadek majątku.

22 maja 1946 r. Najwyższy Sąd Wojskowy pod przewodnictwem ppłk Jana Kaczorowskiego odrzucił skargi rewizyjne obrońców, uzasadniając to m. in. stwierdzeniem, że: ,,Zbrodni zabójstwa 3-ch żołnierzy radzieckich dopuścili się ludzie Stęgi w stosunku do członków armii zaprzyjaźnionego państwa”.

4 czerwca 1946 r. prezes Najwyższego Sądu Wojskowego zawiadomił szefa Wojskowego Sądu Rejonowego w Rzeszowie, że prezydent Krajowej Rady Narodowej Bolesław Bierut decyzją z 29 maja 1946 r. nie skorzystał z prawa łaski. Obowiązywało zatem ,,niezwłoczne wykonanie kary’’.

Bronisław Stęga i Józef Koszela zostali straceni jako zwykli bandyci za strzelanie do sowietów, którzy mordowali i wywozili na Sybir ich towarzyszy broni. Przed egzekucją rozwieszono plakaty z informacją o egzekucji ,,bandytów’’. Rozesłano też do szkół informację z poleceniem doprowadzenia uczniów na miejsce egzekucji. Ta publiczna egzekucja miała wyjątkowo drastyczny przebieg. Katem, który wykonywał egzekucję był plutonowy Sylwester Bizon. Koszela zerwał się ze sznura i został ponownie wciągnięty na szubienicę. Obaj zostali pochowani na cmentarzu na Pobitnie w Rzeszowie.

Od wielu lat rodziny straconych wówczas żołnierzy starają się o unieważnienie wyroku i ich rehabilitację. Od wielu też lat Stowarzyszenie Rodzin Żołnierzy Niezłomnych Podkarpacia apeluje do rzeszowskiego Oddziału IPN o odpowiednie oznaczenie i upamiętnienie miejsca publicznej egzekucji żołnierzy podziemia antykomunistycznego Bronisława Stęgi „Kolejarza” i Józefa Koszeli „Sowy”. Tymczasem dzięki staraniom byłych działaczy PZPR wciąż stoi tutaj pomnik wzniesiony na cześć Armii Czerwonej, przed którym miejscowi postkomuniści cyklicznie urządzają obchody PRL-owskich świąt. Stowarzyszenie Rodzin Żołnierzy Niezłomnych Podkarpacia, nazywa taki stan rzeczy: „profanacją miejsca pamięci”.

***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z następujących publikacji:

1. https://www.rp.pl/Historia/312299960-W-Polsce-wciaz-stoja-komunistyczne-pomniki-Nie-wiadomo-ile.html

2. http://supernowosci24.pl/sad-pomnik-nie-symbolizuje-komunizmu/

3. http://czytajrzeszow.pl/?idd=26&id=4928&poz=mr1&show=-1&pagebda1_mobile=0

4. https://sip.lex.pl/orzeczenia-i-pisma-urzedowe/orzeczenia-sadow/ii-sa-wa-2290-18-wyrok-wojewodzkiego-sadu-522835398

5. http://cmentarze-zydowskie.pl/rzeszow.htm

6. https://tajnahistoriarzeszowa.wordpress.com/2019/02/28/na-miejscu-egzekucji-zolnierzy-ak-w-rzeszowie-stoi-pomnik-ich-oprawcow-z-armii-czerwonej-rodziny-zolnierzy-wciaz-walcza-o-pamiec/


wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka