wiesława wiesława
3379
BLOG

Kardynał Dziwisz pod ogniem artyleryjskim oszczerstw

wiesława wiesława Kościół Obserwuj temat Obserwuj notkę 73

„W filmie „Don Stanislao. Druga twarz kardynała Dziwisza”, który miał premierę w internecie na stronie stacji TVN i TVN24, przedstawiono dokumenty, relacje i rozmowy, wskazujące, że kardynał Dziwisz, uczestniczył m.in. w procederze tuszowania nadużyć seksualnych przez księży na całym świecie.” – czytamy w notce https://www.salon24.pl/newsroom/1100467,kard-dziwisz-przebaczam-mojej-ojczyznie 

Emisja filmu miała miejsce kilkanaście tygodni temu. Analizę manipulacji jakich dopuścili się autorzy tego filmu przedstawił Leszek Sosnowski w listopadowym numerze miesięcznika WPIS:

[...] Wydaje się, że ofiara tego wyjątkowo tendencyjnego i napastliwego reportażu to kard. Stanisław Dziwisz, ale sądzę, że wbrew pozorom tak nie jest. […] Tak czy owak, to właśnie ci widzowie, którzy stracą zaufanie i serce do największego z rodu Polaków, jak latami całymi pisano o Karolu Wojtyle, będą prawdziwymi ofiarami tego filmu. O to zresztą nie od dziś chodzi przeróżnym czyścicielom Kościoła, praczom jego brudów, jakże często wyimaginowanych. Idzie o to, by obrzydzić ludziom ulubione postaci Kościoła katolickiego, oderwać ich od autorytetów, a w konsekwencji zachwiać w wierze, siejąc przeróżne zwątpienia. Nie jest żadnym przypadkiem, że w tym samym okresie ruszyła po Polsce olbrzymia akcja zachęcania do apostazji promowana przez mainstreamowe media. Największe portale drukują poradniki jak wystąpić z Kościoła, podsuwają specjalne formularze do wypełnienia, a na manifestacjach typu „Strajk kobiet” rozdawane są masowo stosowne ulotki.

[…]

Sądzono w krakowskiej Kurii tak samo jak i w Episkopacie, że Krzyż w Polsce jest niezagrożony. A trzeba było co najmniej odebrać Tygodnikowi Powszechnemu tytuł „katolicki” – powodów było i jest wystarczająca ilość – przynajmniej byłoby jasne, za co obecna zemsta. Ale przepraszam, co ja mówię, jaka zemsta?! Przecież oni wszyscy tak poprawni politycznie błyszczą szlachetnością i lśnią mądrością; dlatego czyszczą Kościół.

O jakże lśni taki czyściciel jak np. Stanisław Obirek, jeden z bohaterów filmu, dziś profesor Uniwersytetu Warszawskiego, a przed laty ksiądz, jezuita, kształcony na wszelkie sposoby za kościelne pieniądze. Ten słynny pogromca Jana Pawła II nawet tuż po śmierci papieża nie uszanował powagi żałoby i „przywalił” mu w „Le Soir”. Wiele czynił, by go wyrzucono z zakonu, jednak ojcowie jezuici nie chcieli tego zrobić mimo coraz większych ekscesów antypapieskich. W końcu sam zrezygnował, do czego przynagliła go wizja małżeństwa z Shoshaną Ronen, żydowską profesor nauk humanistycznych. Argumentował jednak swoje opuszczenie stanu kapłańskiego tym, że w młodości molestowali go jacyś dwaj księża. Kiedy wstępował do zakonu, to mu to nie przeszkadzało. To jest jeden z autorytetów, którym podpierają się twórcy „Don Stanislao”.

Kto występuje jeszcze w filmie? Głównie zajadli wrogowie Kościoła katolickiego, choć sami tego oczywiście nigdy nie powiedzą, ubrani raz w szaty niewinności, raz w togi prokuratorskie, przekonani święcie o swej doskonałości i tym samym wyższości nad takimi jak Dziwisz, który prezentuje ciemne moce. Oni są z mocy jasnych. I dlatego zapewne udali się na występy przed kamerami zagranicznej stacji telewizyjnej nadającej po polsku, znanej od dawna z antypolskich i antykatolickich wystąpień.

[…]

W filmie królują domniemania. Jest to bardzo groźna broń medialna w naszych czasach, dawniej jakże słusznie potępiana z uwagi na to, że nie może prowadzić do poznania prawdy. W czasach postprawdy świat wartości staje jednak na głowie. Oto mały zestaw sformułowań/zaklęć z filmu, pozwalających ich autorom bezkarnie siać oszczerstwa:

– mówiono o tym…

– według naszych źródeł…

- łatwo sobie wyobrazić…

– powszechnie wiadomo…

– to wszystko wymaga zbadania…

– niewykluczone, że…

– takiej wiedzy nie mam, ale…

– mieli poświadczyć…

– według prasy amerykańskiej…

Tak wygląda argumentacja w kwestii naprawdę niezwykle poważnych zarzutów. Chyba, wydaje mi się, przypuszczam, słyszałem, że… To nazywa się dowodami. Albo, że w ponad 400-stronicowym raporcie nt. McCarricka nazwisko Dziwisza pojawia się 45 razy. To jest zarzut. Jakże jednak nie ma się często pojawiać nazwisko papieskiego sekretarza w tak wielkim raporcie na temat funkcjonowania służb papieskich? Gdyby tego nazwiska nie było wcale lub wystąpiłoby tylko kilka razy, pojawiłby się, rzecz jasna, zarzut o tuszowanie afer. Zresztą ci, którzy mieli już możliwość zapoznania się bezpośrednio z całym raportem twierdzą, że kard. Dziwisz nie jest nigdzie obwiniony.

Tymczasem realizatorzy „Don Stanislao” obarczają Dziwisza sprawą forowania McCarricka stosując tę samą technikę domniemania.

Lektor pyta: Skąd to wiemy?

Odpowiedź: Zostało to doskonale opisane przez prasę amerykańską.

Na insynuację, że McCarrick otrzymał nominację jakoby na wyraźną prośbę Dziwisza, ktoś mówi:

„Nigdy o tym nie słyszałem, ale wiadomo, jak wielkie wpływy miał wtedy Dziwisz. Zwłaszcza, że papież był już wtedy bardzo schorowany. Nietrudno sobie wyobrazić, że Dziwisz wpłynął także na tę decyzję”.

A mnie trudno sobie wyobrazić… Takie wypowiedzi bez twardych dowodów są po prostu karygodne. […]

A przy tym wszystkim film jest tak naprawdę nudny, realizatorzy wałkują w kółko to samo, brak im dowodów, środkami wyrazu filmowego nadrabiają miałkość merytoryczną. Wzięli się za bardzo poważny temat i sobie po prostu nie poradzili. Ratują się montażem, dźwiękiem – na wielu niestety to wystarczy. Skupiam się w tym artykule na stronie formalnej filmu, bowiem to ona ma największy wpływ na jego odbiór. Trzeba tłumaczyć, że to jednak Ziemia kręci się wokół Słońca.

Gdy obrazy i dźwięki są odpowiednio skojarzone, to ludzie wierzą i w domniemania, a przy  powszechnym analfabetyzmie filmowym widzowie nie są w stanie odróżnić na ekranie plew od ziarna, przypuszczenia od prawdy. Przypuszczenia można sobie snuć w jakichś felietonach, skoro natomiast wypuszcza się w świat oskarżenie, to trzeba posługiwać się dowodami i to twardymi. Tych w filmie nie ma.

***

Pod wspomnianą na wstępie notką trwa festiwal pomówień, insynuacji i oskarżeń o najcięższe zbrodnie. Dla większości komentatorów tej notki pedofilia jest niemal istotą praktykowania stanu kapłańskiego, a „Kościół Katolicki zorganizował cały system ukrywania księży pedofilów”.

Komentatorzy używają słowa „pedofilia”, ale tak naprawdę nie wiadomo o jakie zachowania im chodzi. W tradycyjnym rozumieniu jest to zboczenie preferencji płciowej w kierunku osób płciowo niedojrzałych (w zasadzie dzieci). Jak każda preferencja płciowa, pedofilia może objawiać się w sferze przeżyć psychicznych chorego, ale może też prowadzić do zachowań będących czynami zabronionymi przez prawo. W polskim Kodeksie Karnym mowa jest o:

1. zgwałceniu (art. 197 § 3 pkt 2 KK),

2. obcowaniu płciowym [a contrario bez przemocy] lub praktykowaniu innej czynności seksualnej (art. 200 KK),

3. szczególnych formach przygotowania do tychże (art. 200a KK),

4. czy też aktywności pornograficznej (art. 202 § 2, 4 i 4a KK) w odniesieniu do dzieci de facto, tj. małoletnich poniżej lat 15.

Ponadto, do starszych małoletnich odnoszą się typy przestępstw: skłonienia do obcowania lub czynności seksualnych w warunkach wyzysku lub błędu (art. 199 § 2 i 3), „twórczości” pornograficznej z takimi małoletnimi związanej (art. 202 § 3 i 4b), względnie stręczycielstwa wobec takowych (art. 204 § 3).

Większość komentarzy wskazuje, ze ich autorzy utożsamiają pedofilię z praktykami płciowymi osób dorosłych z małoletnimi. Trzeba więc uświadomić tym komentatorom, że wszystkie te czyny (z wyjątkiem zbrodni zgwałcenia nieletniego poniżej lat 15) są w polskim prawie karnym traktowane jako występki. Natomiast w prawie karnym kościelnym, czynności seksualne z małoletnimi popełniane przez duchownego są w Instrukcji Kongregacji Świętego Oficjum z 1962 r. zrównane z crimen pessimum („zbrodnia najgorsza”), a w dokumencie Epistula a Congregatione pro Doctrina Fidei missa ad totius Catholicæ Ecclesiæ Episcopos aliosque Ordinarios et Hierarchas quorum inte-rest: de delictis gravioribus eidem Congregationi pro Doctrina Fidei reservatis (DG) z 2001 r. zostały zaliczone do delictorum graviorium reservatorum,  tj. przestępstw cięższych zastrzeżonych osądowi Kongregacji Nauki Wiary, przy czym granica wieku pokrzywdzonego jest tu podniesiona aż do lat osiemnastu.

W komentarzach często wyrażane jest, nie jest poparte żadnym dowodem, stwierdzenie : „całymi latami odrażające przestępstwa księży były ukrywane przez kościelnych zwierzchników”. Komentatorzy w sposób świadomy posługują się błędem logicznym pars pro toto  - z poszczególnych przypadków wywodzą ogólną zasadę postępowania kościelnych zwierzchników wobec księży. Ze szczególną zaciekłością zarzut o „ukrywaniu pedofilii księży” jest formułowany wobec kard. Dziwisza i Jana Pawła II. Złośliwie sformułowany, a jednocześnie bezprzedmiotowy, zarzut protektoratu nad wszelką działalnością naganną, a wręcz przestępną, obraża cześć osoby i obnaża najgorsze intencje komentatorów.



***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z następujących publikacji:

• https://www.salon24.pl/newsroom/1100467,kard-dziwisz-przebaczam-mojej-ojczyznie

• https://www.salon24.pl/newsroom/1100467,kard-dziwisz-przebaczam-mojej-ojczyzniehttps://bialykruk.pl/wydarzenia/srodki-manipulacji-filmowej-a-nie-twarde-dowody-sa-argumentami-przeciwko-kard-s-dziwiszowi

• Szymon Różycki, Analiza wybranych stanowisk publicystycznych na temat tzw. pedofilii duchownych w świetle oceny prawnej, Łódzkie Studia Teologiczne, http://archidiecezja.lodz.pl/lst/wordpress/?p=342





wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo