wiesława wiesława
341
BLOG

Stale aktualne słowa Marszałka Piłsudskiego

wiesława wiesława Nowoczesna Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Wczoraj na sali obrad plenarnych sejmu pojawiła się pani poseł Kornelia Wróblewska (Nowoczesna) z niemowlakiem przy piersi. Niestety, ku szczeremu żalowi obecnych tam panów, nie było pokazu karmienia niemowlaka piersią, ale naród uzyskał nowy temat do dyskusji, a ściśle rzecz biorąc do obrzucania się wyzwiskami i epitetami.

Wczorajszy wyczyn pani poseł Wróblewskiej to typowe zachowanie pour épater la bourgeoisie (aby zadziwić  mieszczan). Skąd jednak biorą się takie pomysły u reprezentantów narodu?

Sądzę, że dobrze będzie przypomnieć napisane niemal 90 lat temu słowa Marszałka Piłsudskiego. Do napisania tych pełnych goryczy słów doprowadziło Marszałka utrzymywanie przez kilka lat bezpośrednich kontaktów z ówczesną "reprezentacją narodu". W artykule zatytułowanym „Dno oka, czyli wrażenia człowieka chorego z sesji budżetowej w Sejmie” Marszałek napisał

[…] I gdy pomyślę co może prowadzić ludzi do tego rodzaju znikczemnienia, to nie mogę nie powiedzieć, że usprawiedliwić i wyjaśnić to znikczemnienie może jedynie przyzwyczajenie do w ogóle nikczemności zwyczajów i obyczajów sejmu w Polsce. W tych zwyczajach i obyczajach leży wychowanie posła w sposób najbardziej nieprzyzwoity, najbardziej hultajski, jaki sobie wyobrazić można, gdyż główna myśl i główne staranie tych panów jest zawsze o utrzymanie zupełnej bezkarności posła za wszystkie jego czynności, chociażby najbardziej nieprzyzwoite i najbardziej sprzeczne z najelementarniejszym poczuciem honoru. […]

W tej amoralnej atmosferze, w tej atmosferze moral insanity, słabe głowy tak przesiąkają swoją niczym nie usprawiedliwioną wielkością, że staje się dość niemożliwym obcowanie z takimi ludźmi, tak jak powiedzmy, jak dość trudnym jest obcowanie, nawet dla lubiących bardzo dzieci, z dziećmi z zakładów poprawczych. Ci panowie, konkurujący wiecznie z jedynym suwerenem państwa, gdyż sami czują się suwerenami, dochodzą w swoim postępowaniu – powtarzam, przy bardzo słabych często głowach – do mniemania, ze jeżeli go brzuch zaboli jest z tego powodu w złym humorze, to jest to najważniejszy wypadek dla całego państwa. A gdy się taki pan zafajda,to każdy podziwiać musi jego zafajdana bieliznę [….]

W sposobie zachowania się wychowanych w moral insanity panach jest coś takiego bezczelnego i tak ściemniałego pod względem umysłu, gdyż nawet idiotyzm jest bezkarny – nieszczęsna Polska i to szanować musi – że każdy cokolwiek rozumny z trudem wytrzymuje to towarzystwo, gdy wymagają od niego, żeby szanował głupstwa, choćby pluł sobie potem w oczy, że milczał kiedy go obrażają, i lizał ich zafajdane ubranie.

Do tego doprowadziło to gwałtowne staranie o bezkarność za wszelką zbrodnię, do tego doprowadziło czynienie z sejmu związku zawodowego ludzi chorych na fajdanitis poslinis. I trzeba nie mieć wstydu, zatracić go zupełnie, żeby w tym fajdanitis poslinim widzieć główny prestigee sejmu.

Każdy z posłów ma prawo wrzeszczeć, krzyczeć, ma prawo rzucać obelgi, ma prawo oszczercze pisać interpelacje, dotykające honoru innych, ma prawo i przywilej zachowywać się jak świnia i łajdak, natomiast ci, co tak ciężko pracują, jak to jest z ministrami, pobierając za szaloną pracę jakieś głupie grosze, muszą zewnętrznie okazywać nadzwyczajny dla tej sali szacunek.

[…] Toteż nigdy nie zapomnę określenia jednego z najinteligentniejszych naszych ministrów, że po rozmowie musowej dla niego z panami posłami ma on wrażenie, że wyszedł z menażerii, zapełnionej złosliwymi małpami, załatwiającymi wszystkie swoje potrzeby publicznie i nie starającymi się nawet być podobnymi do ludzi. I, doprawdy, nigdy nie rozumiem, jak w takim fajdanitis poslinis szukać jakiegoś prestige’u sejmu, kiedy to tylko obniżenie człowieczeństwa. 

[...]

Naturalnie zdarzają się takie przypadki, ze wielki Stwórca świata komuś zapomni zawiesić w głowie latarnię. I co na to poradzisz? Czyż można Panu Bogu zaglądać w jego kuchnię ludzką? A może wielki Stwórca w swym miłosierdzi nad naszą biedną i skołataną ojczyzną chciał z tego durnego hebesa stworzyć ilustrację bodaj najjaskrawszą, jak fajdanitatis poslinis jest nie tylko nikczemnym, ale idiotycznym. Niewątpliwie wielkie przysłowie polskie twierdzi, że lepiej z rozumnym przegrać, niż z durniem wygrać. Przysłowie słuszne i dlatego fajdanitatis poslinis jest nie tylko piekielnie głupim, jest najbardziej wstrętnym i obrzydliwym.[…]


Cóż można dodać do tych słów Marszałka?

Jedynie tylko apel – ludzie, patrzcie uważnie na kogo oddajecie głos w wyborach. Najwyższy czas, aby wyeliminować z polskiego parlamentu osoby, których jedynym motywem ubiegania się o mandat jest chęć zyskania nieźle płatnej posady, nie wymagającej żadnych kwalifikacji (ani intelektualnych, ani moralnych), żadnego doświadczenia (ani zawodowego, ani życiowego). A przede wszystkim chodzi o wyeliminowanie osób, przeświadczonych, że sejm to miejsce urządzania wesołych happeningów, sesja sejmowa to commedia delle'arte, a parlamentarzysta to aktor, dobrze opłacany i zwolniony z obowiązku samokontroli wypowiadanych słów. 

***

Cytowany fragment artykułu podano za:

 Józef Piłsudski, DNO OKA czyli wrażenia człowieka chorego z sesji budżetowej w Sejmie (5 kwietnia 1929) [w] Wybór Pism, Ossolineum, Wrocław 1999 r., str. 288 – 295)

http://www.jpilsudski.org/artykuly-historyczne-pilsudski/jozefa-pilsudskiego-pisma-zebrane/item/2312-jozef-pilsudski-dno-oka-czyli-wrazenia-chorego-czlowieka-ze-sesji-budzetowej-w-sejmie

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka