Narodowy Obserwator Narodowy Obserwator
164
BLOG

Geopolityczne sny Jarosława Kaczyńskiego.

Narodowy Obserwator Narodowy Obserwator Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

Największym "geopolitycznym" osiągnięciem Kaczyńskiego jest traktowanie połowy społeczeństwa jako siły zewnętrznej i prowadzenie z nią wojny dającej utrzymanie władzy.

Na prawdziwej arenie międzynarodowej Polska jest biernym, niezbyt uważnym i mocno przerażonym obserwatorem.

Całkowicie zaniedbano dialog z najważniejszym partnerem handlowym - Niemcami, dając wyprzedzić się w bilateralnych kontaktach nie tylko Rosji i Chinom, ale także Ukrainie, Litwie, Czechom, Turcji. Polska pozbawiona jest obecnie poważnych politycznych sojuszników. Nie tylko USA nie traktują rządu Kaczyńskiego z należytą uwagą. Nawet mniejsze kraje jak Litwa, Czechy Polskę ignorują, wybierając partnerów z UE.

Słynne granie na Trumpa, polegające głównie na bezładnych (byle drogo) zakupach uzbrojenia, jest modelowym przykładem infantylnej polityki i krótkowzroczności. Trwały dorobek tej "gry" jest właściwie żaden. 

Projekt Trójmorza jest martwy. Brak w nim realnych funduszy, wspólnoty interesów i jakiejkolwiek, choćby szczątkowej, spójności.  Polska, pod presją Trumpa, nie wykorzystała też w najmniejszym stopniu możliwości prowadzenia dialogu z Chinami i płynących stąd potencjalnych korzyści gospodarczych, co zrobiły Niemcy, Węgry, Rumunia, czy Turcja. I nie, nie chodzi o jakiś trwały sojusz, ale po prostu skorzystanie z okazji do zarobku.

Trump nigdy nie traktował Kaczyńskiego jako realnego, poważnego partnera (nigdy chyba nie zamienili słowa), nie zaoferował Polsce niczego poza roztaczaniem miraży i mamieniem wizją roli amerykańskiego lotniskowca w Unii. Najlepszym przykładem na taką postawę Amerykanów nie jest wcale słynna konferencja antyirańska w 2019 roku, którą Amerykanie po prostu kazali ludziom Kaczyńskiego zorganizować; gdzie, przypomnijmy, Polska została sprowadzona do roli szynkarza dla jaśniepaństwa, które pojadło, popiło, bijąc przy tym gospodarza po pysku. Są lepsze np. Fort Trump, czy wspomniane Trójmorze; oba przytoczone tu czysto ilustracyjnie z braku miejsca na wymienianie innych.

Ogłaszane wielokrotnie z wielką pompą "już wkrótce", "już zaklepane" uruchomienie Fort Trump, skończyło się fiaskiem -  zasponsorowanym z kasy polskiego podatnika, marginalnym przesunięciem z Niemiec amerykańskich wojsk, które i tak musiały być stamtąd wycofane ze względu na potrzebę poszukiwania oszczędności w budżecie amerykańskich sił zbrojnych. Niedługo potem Trump ogłosił otwarcie Centrum Kosmicznego NATO w bazie Ramstein w Niemczech - czyli stare czołgi do Polski, technologie kosmiczne do Niemiec.

Z kolei Trójmorze było niczym innym jak mirażem roztoczonym przez administrację Trumpa, którego celem było odciągnięcie Polski od UE i stworzenie strefy buforowej między UE a Rosją, gdzie Polsce przeznaczono rolę kundelka obszczekującego, w miarę doraźnych potrzeb, europejskich partnerów Trumpa. Gwoździem do trumny Trójmorza stało się dopuszczenie przez Trumpa Niemiec do uczestnictwa w roli obserwatora (czytaj: nadzorcy) w tym amorficznym tworze.

Dziś jedynym punktem odniesienia dla drużyny Kaczyńskiego są Węgry. Państwo słabe, biedne, niewielkie, niewiele znaczące. A przede wszystkich spenetrowane przez rosyjskie interesy, rzec można - rosyjski krążownik na unijnych wodach. Przy czym te słabe Węgry i sam Orban o wiele lepiej poruszają się na politycznych salonach niż kaczystowskie elity. Orban jest dobrze wykształcony, ma sieć międzynarodowych kontaktów - jeszcze z czasów wczesnego Fideszu, sponsorowanego przez Sorosa, dobrze mówi po angielsku i potrafi się zachować w kuluarach. Ma wszystko, czego nie ma Kaczyński, zabunkrowany i otoczony przez pochlebców na Nowogrodzkiej.

Kaczyński jest człowiekiem oderwanym od realiów współczesnego świata; nie zna go i nie rozumie. Nic tu nie pomoże roztaczanie rojeń o silnej Polsce z perspektywy łóżeczka w żoliborskim domu, z książką Bartosiaka pod poduszką. Politykę międzynarodową robi się w kuluarach. Trzeba bywać, poklepywać się po plecach, umieć "zagadać", jadać kolacje, pić wino. Orban to robi, Kaczyński nie wychyla nosa poza Żoliborz i Nowogrodzką. Podobnie ludzie otaczający Kaczyńskiego - najzwyczajniej niebywali w świecie. Wielkie odkrycie Kaczyńskiego - Morawiecki, ze swoim bankierskim sznytem, jest jedynym "umytym" chłopcem w tym towarzystwie, który jako tako miał okazję zetknąć się z zagranicznymi partnerami i wydukać coś więcej niż wynika ze skryptów pisanych przez dyplomatów. O Dudzie lepiej nie wspominać, nie jest poważnie traktowany nawet przez Kaczyńskiego.

Reasumując, o ile w okresie prezydentury Trumpa cokolwiek próbowano ugrywać na zasadzie prężenia nieswoich muskułów (co budziło politowanie u Amerykanów, przypominających ustami Mosbacher, gdzie jest nasze miejsce), o tyle obecnie, gdy dynamika międzynarodowych stosunków jest największa od 30 lat, Polska jest łupiną orzecha na falach oceanu, pogrążoną w śnie o byciu lotniskowcem.

Obserwuję i wyciągam wnioski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka