...Panie generale, pan jest inteligentnym człowiekiem. Wie pan przecież, że kłamstwo smoleńskie to tylko narzędzie polityczne...
Z perspektywy mordercy, nóż którym zamordował jest tylko narzędziem. Z perspektywy skarżącego prokuratora też. W czym więc problem? W zasadzie w niczym. Wolność słowa pozwala ludziom Kaczyńskiego kłamać, racja stanu państwa wymaga przeciwstawienia się działaniu na szkodę państwa, więc szkodzące państwu czyny bez wątpienia zostaną koniec końców właściwie nagrodzone. To, że Kaczyński ma wszystkich innych za idiotów nie oznacza, że sam jak idiota zostanie potraktowany. Jego wszystkie narzędzia zostaną ostatecznie wywleczone. Państwo polskie kłamstwo smoleńskie w końcu zwyczajnie wyrzyga.
Przedsmak tego prezentują nam właśnie osobiste narzędzia polityczne Kaczyńskiego, widowiskowo rozliczające się między sobą. Narzędzie Macierewicz już jest na kursie. Wymiotują jego kłamstwem inne narzędzia Kaczyńskiego. Padają słuszne słowa o działaniu na szkodę państwa.
Kłamstwo smoleńskie było środkiem tylko chwilowo ratującym życie PiS. Właśnie czytamy w wolnych jeszcze mediach, że narzędzia Kaczyńskiego w tym ratowaniu własnych tyłków konsekwentnie idą dalej. Na chybcika pracują nad ustawą o blokowaniu dostępu do informacji publicznej. Znaczy, że nienależne suwerenowi informacje im wyciekają. Z perspektywy demokratycznego państwa mimo wszystko wygląda to nie najgorzej.
Wyjątkowo kiepsko natomiast rokuje to środowisku, które kłamstwem i opresjami usiłuje zarządzać państwem. Bo abstrahując już od głównych bohaterów i okoliczności, pozostaje nam wszystkim konstatacja, że państwo skonstruowane na kłamstwie de facto nie istnieje.
Dlatego "Polska" Kaczyńskiego jest nie tylko kłamstwem, ale i zarazem jego osobistym grobem. Odejdzie wraz z Kaczyńskim i jego kłamstwami. Oraz innymi narzędziami.
