Chodzi o to, że gdy min. Kamiński sugerował gwałcenie krów przez uchodźców, to robił to po pisowsku przez ogródek, a Kurski po pisowsku bez ogródek. Dlatego PiS ma pretensje do Kurwizji, że ta kłamie. Zdumiewające.
Lecz jeszcze bardziej zdumiewający jest czas, jaki musiał upłynąć od zarówno prezentacji gwałconej klaczy, jak i błyskawicznie wysmażonego materiału w TVPiS. Bite pięć dni Kamiński i spółka przemyśliwali sprawę i nagle odkryli, że coś tu nie pasuje. Dzisiaj MSWiA nieoficjalnie - acz stanowczo - odcina się od swojego poniedziałkowego przekazu.
Zdecydowanie będę bronić Kurskiego. I złośliwie podam tylko fakty, by nieudacznicy rządzący krajem mieli łatwiej skupić się tylko na swoim nieudacznictwie.
1. TVPiS, czyli Kurski, opatrzyli łajdacki wyskok Kamińskiego i spółki ewidentnym znakiem zapytania.
2. TVPiS, czyli Kurski, zamieścił całe wystąpienie sztabu antyzgwałceniowego na oficjalnej stronie. Zrobił to w formie video.
3. Kamiński i Błaszczak nie zastrzegli w trakcie swojej prezentacji, że prezentują wygrzebany w sieci film porno tylko poglądowo.
4. Przez pięć dni żaden z happenerów nie dementował, iż w filmie występuje zad klaczy a nie krowy.
5. Kamiński i Błaszczak dalej nie dementują, że w ich manewrach występuje klacz.
Kurskiemu oczywiście nie współczuję, bo zrobił nie tylko dokładnie to, czego od niego oczekiwali, ale i zrobił jak na niego wyjątkowo rzetelnie. Rachunek, jaki teraz bez szemrania Kurski płaci, był już na niego wystawiony przed pornograficznymi manewrami tej parki Kaczyńskiego. Odczytał przekaz tak jak PiS kazał, jak odczytała go Polska, jak odczytał go niestety cały świat. Jedynymi, którzy nagle tego przekazu nie potrafią odczytać, okazali się Błaszczak i Kamiński, jego autorzy. Chociaż przez pięć dni znakomicie odczytywali...
