nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
126
BLOG

Czy religia jest atrakcyjna?

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Polityka Obserwuj notkę 16

Drogi w państwach wstających z kolan katolicyzm ma dwie. Albo opresja i przymus, albo właśnie atrakcyjność. W dobie błyskawicznej informacji rynek idei, mimo niezwykle przecież szeroko zakrojonych działań w celu zmonopolizowania go, wymyka się jednak politykom z rąk, stąd też to nasilenie zarówno tendencji autokratycznych, jak i anarchistycznych, które od światopoglądowej wolności różni w gruncie rzeczy naprawdę niewiele. Religia, jako sposób zarządzania społeczeństwem, staje się procedurą coraz mniej skuteczną. Im mniejsza ludzka trwoga, tym większy zgryz i tym bardziej bezpardonowe starania inżynierów dusz. Lecz atrakcyjności w tym akurat tyle, co w wyprawach krzyżowych. Czyli atrakcyjne jest to ewentualnie dla opresantów. 

Stąd właśnie cała ta rzekomo konieczna rechrystianizacja, rzekome prześladowanie katolików i et cetera. Polska się rozwija, katolicyzm się zwija. Choć oczywiście bardzo nie chce, w efekcie czego swymi Jędraszewskimi i Kempami pluje, wyje i złorzeczy. 

No dobrze. Piszę poniekąd bardziej o metodyce niż o przedmiocie, metodyka sprzedawania religii nie jest de facto samą religią. Tylko poniekąd nie jest. Religia bez jej dystrybuowania i egzekwowania będzie co najwyżej jakimś tam buddyzmem. Czyli hobbystyczną fiksacją jakichś nieszkodliwych dziwaków.

Opresyjność więc poważna religia ma już w swoim DNA. Opresyjność w religii jest tym, czym krew w organizmie. Rzecz jasna opresyjność ta ma swój głęboki cel, ma czynić ofiary opresji lepszymi, jeśli nie idealnymi. Przypadkowo zgrabnie i atrakcyjnie zjawisko to ilustruje człowiek w skali jeden do jednego posługujący się aż tak dalece uproszczonym widzeniem świata. Niejaki Zbigniew Ziobro. Katolik prawie że wzorcowy, prokurator też niczym ten z Judei. Człowiek sam z siebie nie potrzebujący żadnych kodeksów karnych czy też jakiegokolwiek systemu sądownictwa. Starcza mu wredny z oblicza a wredny i oślizły z charakteru Kalyta, czy egzotycznie akcentujący polskie wyrazy nienachalnie lotny Waaaarchół, waa aa aaa. Ale ilustracja ta w ramach bardziej ciekawostki. Może innym razem o tym omnibusie i jego magistrach. W cyklu o atrakcyjnych katolikach.

Wychodzi na to, że atrakcyjność dla religii jest niczym kamień u szyi. Gdyby przypadkowo stawałaby się atrakcyjna dla traktowanych nią, automatycznie traciłaby walor naprawiania tych traktowanych. Bez funkcji naprawiania okazywałaby się bezużyteczna, a więc przestawałaby być atrakcyjna również i dla socjotechnicznych macherów. Inna więc niż nieatrakcyjna, religia być po prostu nie może.

A opresyjna i przemocowa z kolei też dla suwerena atrakcyjna nieubłaganie być przestaje. Koło się zamyka. Trzeba jeszcze wydatniej rechrystianizować. A zarazem przed taką chrystianizacją zwyczajnie się bronić

Czy religia jest więc atrakcyjna? Atrakcyjna jak cholera. Dlatego wstawanie z kolan - i o dziwo...! też w intencji bycia o lepszym - jest jednak atrakcyjniejsze.

Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka