...To był spokojny żołnierz pochodzący z dobrej rodziny, który nie sprawiał kłopotu w wojsku. Miał bardzo dobrą opinię, nie był karany...
Falandyzację od falangizacji głównie różni to, że pierwsze jest taktyką stricte obronną, drugie natomiast ideą zaczepną obronną. Pierwsze polega na naciąganiu faktów w intencji obrony swojego osobistego tyłka. Drugie zaś ma na celu kopać wyłącznie cudze tyłki, by bronić szeroko pojętej osobistej ciasnoty. Umysłowej, narodowej, religijno światopoglądowej, czy też własnego zwykłego inwalidztwa społecznego. Moja chata z kraja, a inni to samo zło.
Żołnierstwo zasadniczo dzieli się na ochotnicze i z poboru, który obecnie jest w Polsce uchylony, ale w każdej chwili może zostać odwieszony, bo ojczyzna sama się przecież nie obroni. A jednemu Bąkiewiczowi jego militarnego zapału i moralnych kwalifikacji co najwyżej do obrony schodów pojedynczego kościoła przed kobietami wystarczy. W przypadku wojny brać trzeba będzie to, co na rynku.
Dzisiejsze żołnierstwo dzieli się więc na chcących głównie zarabiać na szlachetnym tym rzemiośle, i na ideowców pragnących głównie służyć. Wydaje się, że chcący przede wszystkim zarabiać bardziej będą zdyscyplinowani, bo bardziej im powinno zależeć na samej pracy, niż na aktualnej doktrynie militarnej (obronnej) państwa. Pierwsi będą zabijać tylko tych, których im wskaże dowództwo, drudzy mogą być doktrynalnie nadgorliwi. Ponadnormatywnie agresywni krótko mówiąc. A takim jak wiadomo alkohol dobrze nie robi.
Nasuwać się więc może pytanie, czy osąd mordującego bez rozkazu pijanego szweja powinien uwzględniać tylko jego światopogląd, czy też tylko jego trunkowość. Falandyzacja, czy falangizacja, czyli taki niby mundurek, w który już od przedwojnia stroi się polski faszyzm.
I dlaczego to drugie niejako automatycznie przekłada się na poszukiwanie aż choroby psychicznej, skoro pozornie wydaje się, że u podstaw leży wyłącznie ciasnota umysłowo światopoglądowa?
Bo tym właśnie kieruje się obrona uzbrojonego przez państwo mordercy. Jest on wg powołanych na wniosek swojego obrońcy biegłych niepoczytalny. Czyli niewinny. Winna tylko ideologia w jego głowie. Słyszy w niej głosy. Napoleonów czy też innych prezesów.
Warto więc może przed przyjęciem do pracy, w pierwszym rzędzie badać poczytalność przyszłych szwejów? Wszystkich niepoczytalnych się oczywiście nie wyłapie, ale tych z ewidentnym odchyłem faszystowskim spokojnie można.
Inne tematy w dziale Polityka