nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
106
BLOG

P. Ziobro contra p. Szmydt. Pojedynek na odwagę

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Polityka Obserwuj notkę 2

W węgierskiej wycieczce Zbigniewa Ziobro najfajniejsze jest to, że daje publice darmową zabawę. Ludziska uwielbiają niespodzianki. Czy Ziobro okaże się jeszcze większym tchórzem, czy tylko takim jakim go znamy, wszyscy teraz spekulują. Jak pokażę, że nie wracając jednak mógłbym być większym niż jestem, to wracając pokażę, że jestem prawdziwym bohaterem - spekuluje z kolei on. I już słyszy te oklaski. Kto wie, może faktycznie zaserwuje trzymanym w niepewności to swoje bohaterstwo. 

A przecież ma się za prawnika wręcz wybitnego. Dobrałby dwóch tak samo wybitnych i naprzód, hajda miażdżyć jakoby miałkie i bezpodstawne zarzuty. Dodatkowo zarzuty polityczne, więc zwyczajnie dęte. Widocznie jest to za proste, zbyt trywialne, poniżej jego prawniczego kunsztu. Za mało spektakularne, więc de facto tylko skrywające jego kunszt. 

Z tym dobieraniem pomocników jest jednak problem, albowiem nadzwyczaj łatwo się wykruszają. Gremialnie emigrują przed rzekomą niesprawiedliwością, niesprawiedliwości tej nie dając się wszakże uzewnętrznić. 

Niesprawiedliwość wywąchują jakimś nadprogramowym zmysłem. Z góry już wiedzą, że zostanie dokonany na nich bezprzykładny gwałt. Choć na prostą logikę, to tylko zaniechują swojej szansy obnażenia bezpodstawności wysuwanych im zarzutów. Nie dopuszczają do popełnienia przez napastników błędu, czyli skazaniu ich niewinnych. De facto łotrów ochraniają, uniemożliwiając im popełnienie jakiegoś haniebnego czynu. Znaczy rzekomo bezpodstawnego zapuszkowania. Agresor dotąd przecież zaledwie tupnął, a ci już się z krzykiem rozpierzchli.  

Ale to już kwestia nie tylko klasy politycznej i cywilnej odwagi, ale w pierwszym rzędzie realizmu i zdrowego rozsądku. Nie lękają się nieść piętna żałosnych trzęsidup, bo mają świadomość wagi ponoszonej odpowiedzialności.  

Herszt kasty, w odróżnieniu od np. sędziego Szmydta akurat może wrócić, bo w zanadrzu ma przecież przyczajone reminiscencje tego swojego guza, którym brawurowo kilka razy już zagrał. Bo w obiegowej opinii cierpiący bohater, to przecież jeszcze większy bohater. Sprawa turystycznego bohaterstwa pana Ziobro może się więc skomplikować np. wtedy, gdy po guzie przypadkowo nie ma już najmniejszego śladu. 

Sędzia Szmydt, jeden z najwyrazistszych bez wątpienia pomocników pana Ziobro, wspomagającego przywiązanie do ojczyzny raka niestety nie ma, więc rozsądek (zapewne nie tylko własny) podpowiedział mu dożywotnią z niej ucieczkę. I paradoksalnie, był to jak dotąd najodważniejszy jak dotąd ruch członka kasty pana Ziobro. Miał przynajmniej tyle odwagi, by nad wyraz czytelnie pokazać, że towarzystwu w tej jego zabawie wcale nie chodziło o żadną tam praworządność. Jak też o żadną ojczyznę. 

Niezależnie jednak, który z tułaczy czułby się wygranym tej ich turystycznej rywalizacji, który Szmidta czy Ziobro jeszcze przebije, to król szczurów i tak może być tylko jeden. 




Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka