nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
255
BLOG

A czy Ty już leczysz swoją nerwicę eklezjogenną?

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Społeczeństwo Obserwuj notkę 47

Pytanie jest poważnie, choć defensywnie inspirowane intencjonalną złośliwością głównych jego adresatów. Niby wyśmiewają dolegliwość, ale tylko u zajmującego się nią terapeuty. W myśl, że nerwicowe natręctwo religijne to tylko wymysł. Czyli wyśmiewają de facto swój problem, jeśli faktycznie istnieje. Zwykła reakcja samoobronna.

Pytanie zatem brzmi, czy w ogóle istnieje coś takiego, jak nieadekwatna do okoliczności manifestacja religijności. Czy występuje takie utożsamienie się z wyznawanym światopoglądem, które znacząco wykracza nie tylko poza osobiste potrzeby, ale i poza umożliwiające jakikolwiek sensowny dialog społeczne ramy. Utożsamienie, które przez swój ewentualny nadmiar wpływa negatywnie na jakość życia zarówno manifestanta, jak i jego otoczenia. Gdy religijność staje się już nie tylko karykaturalna, ale i destrukcyjna. Odpowiedź brzmi, że oczywiście. I nie chodzi tu akurat o stygmatyzujący osobę sam już tylko fanatyzm, bo rzecz właśnie w lekceważeniu nerwicy religijnej. Fanatyzm z czegoś przecież wypływa.

To prawda, że zawodowo zajmujących się religijnymi nerwicami prawie nie ma. Nie znaczy to jednak, że ich nie potrzeba. Skoro nie ma wśród nas twierdzących, że fanatyzm religijny nie istnieje, nie może też być twierdzących, że osobom dotkniętym psychozami religijnymi nie przydałaby się fachowa pomoc. I oczywiście własna wola. Bo nikt za nas się tym niestety nie zajmie.

W motcie bloga lata temu umieściłem wpis, że religia jest poważną chorobą społeczną. Nikt z tym nigdy nie próbował dyskutować i samo to już jest wymowne. Wszyscy bowiem oczywiście wiemy, że cukier jest smaczny i krzepi, ale już jego nadmiar wywołuje poważne choroby. Cukier w naturalnej postaci i wystarczającej ilości występuje w tylu produktach natury, że tego rafinowanego nie potrzeba wcale. Dlatego kawy i herbaty od kilku lat nie słodzę, a głowę od religijnego ograniczenia uwolniłem lat temu kilkadziesiąt. 

I przez te kilkadziesiąt już lat bacznie obserwuję toksyczność zjawiska. Jak destruktywnie wpływa zarówno na społeczeństwo, jak i na jednostki. Mam tym samym pełną świadomość, jak trudno wyrwać się ze szponów tej nomen omen jezuickiej ideologii. Inaczej, niż przez gruntowne przepracowanie tematu, przez to nie przejdziemy... 

Wasza nerwica elezjogenna


image




Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (47)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo