Zbliżamy się do wyjaśnienia , co naprawdę tam się stało.
Na razie wiadomo , że narracja MAK/Laska jest kłamstwem - była to konfabulacja dla przykrycia rzeczywistego przebiegu tego tragicznego zdarzenia.
Fizyki nie da się oszukać:
-kolejny fragment samolotu wywalony daleko w krzaki
Nie jest fizycznie możliwe, aby przy zderzeniu z podłożem o małej energii, wyhamowywanym przez krzaki i drzewa z konstrukcji samolotu wyrwało ogromny dźwigar i rzuciło daleko od reszty konstrukcji samolotu:
Następuje w takich zdarzeniach łamanie konstrukcji na odcinki, częściowe jej zgniatanie, miażdżenie ale nigdy- wyrywanie z konstrukcji dużych elementów.
Nigdy w historii katastrof lotniczych takie kuriozum nie miało miejsca.
Musiały zadziałać dodatkowe ogromne siły - np.,wybuch, lub inne działania
faktem jest też, że aranżowano wrakowisko przenosząc fragmenty samolotu lub zmieniając ich położenie - tak jak w przypadku tego dźwigara:
10 kwietnia wieczorem dźwigar leży tak :
a 12.04 był oparty o drzewo:
Istotne jest to , że tak ogromny fragment skrzydła nie mógł się wyrwać i polecieć w krzaki wskutek " zderzenia o małej energii" jak akurat słusznie określił je Maciej Lasek - tylko , że on i jego ekipa albo celowo pomijali fakty sprzeczne z narracją MAK albo .... nie potrafili ich zauważyć !!!
( Są i inne dowody, jest ich bardzo wiele- tu wybrałem akurat bardzo charakterystyczne i przemawiające do każdego zdjęcia; nie trzeba mieć specjalnej wiedzy by rozumieć, że takie położenie fragmentów samolotu nie mogło być skutkiem "zderzenia o małej energii.)