To są dowody fizyczne; fizyki nie da się oszukać.
To są ślady materialne – konkrety.
Tu nie chodzi o zapisy na rejestratorach parametrów, zapisy rozmów czy brak zapisów z rejestratora K3-63 , który zniknął .
Tu chodzi o stan fizyczny tych rejestratorów na wrakowisku – to jest konkretny ślad/ dowód materialny.
Znalazłem kolejny przykład katastrofy, której skutki przeczą narracji MAK/Laska w kwestii rejestratorów;
katastrofa samolotu AN-24 w 1997 roku.
Przykład typu 3 w 1, gdyż dotyczy 3 rejestratorów:
К-3-63, МСРП 12-96 и магнитофон МС-61Б.
- samolot uległ zniszczeniu po odpadnięciu ogona na wysokości ok. 5900 m i następnym opadaniu swobodnym kadłuba i oddzielnie części ogonowej, wskutek zderzenia z ziemią (parametry ostrzejsze niż w Smoleńsku) i pożaru.
По зарегистрированным значениям можно сделать вывод о снижении ВС с высоты Нб~ 6000 м до 1600 м с вертикальными скоростями около 80...90 м/с
http://www.airdisaster.ru/reports.php?id=12
Po pierwsze – jeśli chodzi o rejestrator parametrów lotu , zamocowany w ogonie, podobnie jak w przypadku Tu-154 to po zderzeniu pozostał on oczywiście w miejscu zamocowania; to są nadal zbyt małe siły by wyrwać rejestrator z konstrukcji samolotu. ( Prędkość zderzenia z ziemią mogła być co najmniej rzędu 50 m/s - taką prędkość osiąga spadochroniarz w swobodnym spadku ( hamowanie przez siły oporu powietrza)).
Rejestrator samolotu Tu-154 mógł zostać wyrwany tylko siłą wybuchu lub działaniem osób trzecich a nie wskutek zderzenia z ziemią; rejestrator zamontowany jest w środku konstrukcji i nawet gdy na samą konstrukcją zewnętrzną działałoby nawet i kilkadziesiąt g tak konstrukcja w momencie zderzenia działa jak klatka bezpieczeństwa - pochłania energie zderzenia i w miejscu zamocowania działało by znacznie mniejsze przeciążenie, powiedzmy max. rzędu 20g – to o wiele za mało by oderwać skrzynkę od konstrukcji.
Po drugie - zamontowany w kadłubie rejestrator K3-63 przetrwał - nie uszkodzony- odczytano dane; pomimo tego , że parametry zderzenia były ostrzejsze niż w Smoleńsku.
Po trzecie - magnetofon rejestrujący rozmowy też pozostał w miejscu zamocowania.
Takie są dowody , taka jest prawda:
- narracja MAK jest konfabulacją dla przykrycia rzeczywistego przebiegu zdarzenia- to na pewno nie był CFIT.
Zobacz też:
https://www.salon24.pl/u/niegracz/893150,zagadka-czarnych-skrzynek-tu-154-katastrofa-w-smolensku