W notkach „Inflację wielką racz nam dać panie” oraz „Zegar długu – kto na to dał kasę ?”między wierszami starałem się przemycić myśl, że tak naprawdę, jakby przyszło „co do czego”, to tej Polski nie miał by kto żałować.
Podstawą każdej państwowości jest silnie rozbudowana klasa średnia a tej najzupełniej w naszym kraju brak.
Tych 4-5 mln ludzi, którzy osiągnęli „zachodnią siłę nabywcza” , mieszkają przeważnie w Warszawie i najwięcej skorzystali na przemianie ustrojowej, możemy zaliczyć do kosmopolitycznych obywateli świata i Polska interesuje ich na tyle, na ile dostarcza wewnętrznej koloni 10 km od „krajówki” skąd czerpią trybut w postaci marży handlowej i odsetek bankowych.
Cała reszta oddaje się pod opiekę swoich duszpasterzy, którzy codziennie im tłumaczą, że mają prawo jedynie do „chleba naszego powszedniego DZISIAJ”. Myślenie o jutrze jest świętokradztwem. Zatem instytucja „ubijająca obywateli na mamałygę” jest bardzo potrzebna, gdyż stabilizuje system państwowy. Dobrze o tym wie zarówno Komorowski, jak i Tusk, jak i Pawlak, jak i Napieralski.
Kto zorganizował krzyż? – właśnie oni, ci żyjący w cyklu: pożyczyć oddać modlić się i pościć.
Czy zatem Palikot ma jakiś program budowy klasy średniej? - nie słyszałem. Kadencyjność szefów partyjnych, JOW to przesyłka pod zły adres. Przepędzanie ludzi z kościołów – chyba także. Tych aspirujących do klasy średniej raczej tam tłumnie nie uświadczysz.
Jest sporo „tanich” głosów wyborczych. Może je dać nadzieja na życie pozwalające coś odłożyć z miesiąca na miesiąc. To ponad 80% naszego społeczeństwa. Dlatego twierdzę, że ruch Palikota nie ma najmniejszych szans w starciu z Partią Blogerów Internetowych. Chyba, że pożyczy sobie programu.
Jeśli w kościele będzie się modliło o to, aby inflacja nie zżarła naszego wdowiego grosza (który będziemy mieć!) i nie doszło do kolejnego RESETU finansów państwa, to „czarne” nie będzie chyba nikomu przeszkadzało.
Inne tematy w dziale Gospodarka
