Oglądam progam "Tomasz Lis na żywo" po wielomiesięcznej przerwie. Widzę, że nic się nie zmieniło: te same problemy z dźwiękiem, jednych nie słychać niemal wcale, a głosy innych aż ogłuszają.
Pierwsze pytanie redaktora prowadzącego dotyczy tego, że oni - politycy z różnych partii - się tak naprawdę od siebie nie róźnią, prosi o powiedzenie w kilku słowach, dlaczego Polacy mają na nich głosować?
Sławomir Nowak mówi, że rząd PIS był okresem marnowania polskich szans. Twierdzi, że Polska się świetnie rozwija, a Polakom wiedzie się znakomicie. Straszy, że "oni to zmarnują". (od autora: znowu to samo, co za nuda!).
SLD to jest ochrona praw i wolności dla każdego obywatela. Lista obywateli. Polska przyszłość bez obaw. (od Mieszczucha: czyli nic, żadnej oferty, zero!)
PSL: energia zmarnowana na wojnę polsko-polską powinna być przeznaczona na rozwiązywanie problemów. Takiej koalicji jak PO-PSL Polsce potrzeba. Dokładnie takiej. (od Mieszczucha: jasne, żeby niektórym zwłaszcza rodzinie i kochankom żyło się lepiej?)
Nowak opowiada o atmosferze nieufności tamtej, PIS-owskiej Polski. Potem porównuje nieporównywalne, czyli liczbę kilometrów "wybudowanych" przez ministra Grabarczyka i ministra Polaczka. PO podwyższła o kilkadziesiąt procent pensje nauczycielom i sędziom (od M: tym to się powodzi! bogacze!). Odziedziczyli (od M: bohaterowie z PO, ratujący ojczyznę z tarapatów!) budżet państwa, który był feralny.
Dlaczego młodzi teraz angażują się raczej po stronie Prawa i Sprawiedliwości? Bo, wg. Nowaka, zapomnieli oni, jak to było strasznie, gdy PIS rządził, poza tym - skłonność młodych ludzi do radykalizmu! (do M: czyli to nie wina PO, to wina PIS-u!).
Jaka będzie reakcja PIS na próbę uczynienia z wyborów referendum nad Jarosławem Kaczyńskim? Rzeczywiście, to powinno być referendum nad rządem PO, mówi Hoffman i wymienia problemy życia codziennego Polaków. Nie dziwi się, że PO straszy PIS-em, bo nie mają się czym chwalić. Hoffman pojechał tekstem z "Kabaretu moralnego niepokoju" i wszyscy się uchachali!
Kalisz jako nieformalny koalicjant PO powtarza jak mantrę, że PIS jest partią antysystemową, bo w latach 2005-2007 PIS był przeciwko obywatelom, bo powołuje tzw. korpus mężów zaufania do komisji wyborczych. Dalej Kalisz reklamuje dokumenty programowe PIS, zaprasza do czytania nawet przemówień prezesa Kaczyńskiego z 2003 r. Bo nie wszyscy obywatele mają prawo czuć się godnie w Polsce - tak cytuje Kaczyńskiego poseł Kalisz. Bo Polacy zasługują na więcej - odrzuca Hoffman.
Żelichowski tłumaczy, że wizje państw wg PIS nie pasują do PSL-owskich, nie chce bronić ministra Nowaka, ale jest przeciw dwubiegunowej polityce, np. w sprawach międzynarodowych, bo ... PIS przedstawiała swoje opinie w tym zakresie na konferencjach prasowych. Rzeczywiście, ironicznie, replikuje Hoffman: ZBRODNIA!
Hoffman w sprawie owego korpusu mężów zaufania zwraca się do wszystkich obywateli, by dbali o jakość tych wyborów, bo to jest w interesie nas wszystkich. Wbrew Lisowi twierdzi, że "komisarze" tacy są w USA i Wielkiej Brytanii, a nie tylko na Białorusi.
Na to Nowak go obraża, twierdząc, że to oczywisty banał, że wybory muszą być uczciwe, że ludzie inteligentni takich rzeczy nie mówią, że Hoffman jest za młody by pamiętać pewne rzeczy itd. Że PKW nie zasługuje na zaufanie PIS, że PIS chce alternatywnego państwa? Hoffman w odpowiedzi bezpośrednio atakuje ten system, że dziecko rodzi się od razu z potężnym długiem na koncie, że narzucany jest innym pewien światopogląd, lewackość, Nergal w telewizji publicznej. Kalisz na poważnie powołuje się na orzeczenie sądu w sprawie Nergala i zarzuca PIS nieszanowanie wyroków sądowych. (od M: to było bez robienia sobie jaj!).
Żelichowski powtarza wielokrotnie prostowany jako kłamliwy zarzut, że premier Kaczyński rzekomo chciał finansować armię europejską zamiast rolnictwa, a Hoffman replikuje, ale PSL-owiec nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego głosował przeciwko uchwale PIS, by uznać sprawy wsi za priorytet polskiej prezydencji?
Po chwili Hoffman gasi Kalisza, że ten poczytuje sobie za chwałę obronę publicznego darcia Biblii.
Czy wybory są referendum nad tym rządem - pyta po raz kolejny Lis - co konkretnie załatwiła PO? Konkretnie i od A do Z ? Nowak odpowiada, że otworzyli drzwi i okna, by przewietrzyć kraj z duchoty pozostawionej przez PIS. Widownia chichocze. Nowak przypomina litościwość Tuska w sprawie postawienia Kaczyńskiego i Ziobro przed Trybunałem Stanu za sprawę śmierci śp. Barbary Blidy. Tu kasuje go sam Lis uwagą, że - z całym szacunkiem - ale to otwarcie drzwi i okien zostało dokonane przez wyborców. A minister Nowak dalej ucieka w Kaczyńskich, w cytowanie niemieckiego brukowca o kartoflach, zamiast mówić o dokonaniach rządu. Dobra, sukces - polska polityka zagraniczna znalazła się w dobrych rękach i Nowak przytacza listę wysokich stanowisk unijnych zajmowanych przez Polaków (od M: tu akurat sporo jest powodów do obiektywnej krytyki, że PO nie umiało wynegocjować stanowisk w unijnej dyplomacji dla Polski). Nowak dalej przytacza jako sukces program budowy dróg i autostrad, a widownia ryje, więc kontynuje, że ponad 1,5 tysiąca km dróg, ponad 2,5 tysiąca km dróg lokalnych (od M: więc w końcu nie wiem, ile?). Widownia wybucha radosnym śmiechem! Nowak pyta, czy jest Polska w budowie? Hoffman rzuca, że jest, ale w bałaganie. Będzie S5 na Euro2012? - pyta twardo Hoffman. Nie będzie!Połączenie Warszawy z innymi miastami ze stadionami? Nie będzie!
Lis do Kalisza: Skąd weźmiecie kasę na wasze obietnice, przecież to jest totalna fikcja? - Wpiszcie powszechną szczęśliwość w programie! - podsumowuje Lis. Bo Kalisz opowiada, że SLD zapewni równe zarobki dla Polaków, takie same jak w innych państwach Unii. Dalej przypomnienie tzw. dziury Bauca (od M: dobrze, że Kalisz nie nawiązał do Adama i Ewy....). Nowak mówi o bombie budżetowej, pozostawionej w budżecie rzekomo przez PIS. Hoffman cytuje z głowy pochwały doradcy Tuska, Jana Krzysztofa Bieleckiego, pod adresem profesor Gilowskiej, w odpowiedzi na zarzuty o to, że rzekomo PIS miałby doprowadzić do katastrofy finansowej i postulował drukowanie pieniędzy. (od M: widzowie muszą być zdezorientowani?).
Kalisz opowiada o jedności i zasypaniu podziałów na lewicy, co pozostaje bez reakcji redaktora Lisa (od M: stary beton z Urbanem odnalazł się u Palikota, Borowski z Rosatim przytulają dupki do PO, Kwaśniewski popiera europejczyka - Olejniczaka, a Napieralskiego sam Kalisz nie uznaje za lidera, więc rozsypka i kupa śmiechu!). Redaktor prowadzący przerzuca się na wygodniejszy temat: wspierania kibiców przez PIS, niegdyś walczącego z bandziorami, teraz wstawiające się za "Staruchem", chodzi o poręczenie udzielone przez posłankę Beatę Kempę... Lis macha rękami, robi dramatyczne miny. Hoffman odpowiada, że PIS broni kibiców, którzy są krzywdzeni za słuszną krytykę rządu, a poręczenie dla "Starucha" przez posłankę Kempę jest jej sprawą i ryzykiem. Kalisz się wtrąca, przytacza kodeks postępowania karnego, który wymaga by poręczający znal osobę za którą poręcza, a Kempa przyznała, że nie znała Starucha wcześniej, więc to był akt czysto polityczny i PIS musi się z niego wytłumaczyć. Hoffman nie daje się Kaliszowi i akcentuje, że mamy problem w wolności w Polsce, że stadiony są zamykane, a kibice są szykanowani za krytykę rządu. Nowak kłóci się z Hoffmanem o to, czyja ustawa zaostrzyła sankcje wobec chuligaństwa stadionowego. Lis przerywa migawkami z Palikotem i Poncyliuszem
Druga część programu i to samo pytanie: dlaczego wyborcy mieliby na was głosować?
Palikot wskazuje, że jego partia jest jedyną szansą dla Polaków, którzy nie mają na kogo zagłosować. Jako cnotę przedstawia to, że u niego nie ma polityków (od M: ale są "Fakty i Mity"!). Ma wielce zatroskaną minę, zmarszczone czoło filozofa. Lis mu przypomina jego zapowiedzi wielkich transferów, których potem nie było. Palikot cieszy się, że u niego nie było Arłukowiczów i Kluzik-Rostkowskich, bo tacy ludzie niczego nie zmienią, mogą się tylko "zmieniać" fotelami.
Poncyliusz mówi, że oddanie głosu na jakąkolwiek inną partię niż PJN to strata głosu. PJN to jedyna prawicowo-konserwatywno-liberalna gospodarczo partia (od M: chyba faktycznie nie ma w przyrodzie drugiego tak bogato umaszczonego zwierza?). Obiecanki PO i PIS, dotyczące polityki rodzinnej, likwidacji PIT czy upraszczania podatków przedstawia on jako ucieczkę do przodu, gdy tym wielkim partiom pali się grunt pod nogami. Lis zauważa, że PJN tez się pali pod nogami! Poncyliusz poddaje w wątpliwość sondaże, które nie dają im szans w tych wyborach.
Lis puentuje: obaj, Palikot i Poncyliusz, mieli po roku na działanie, a ich wskaźniki nie pokazują, by Polacy chcieli im zaufać. Poncyliusz znów ze zużytym tekstem o okładaniu się maczugami przez Kaczyńskiego i Tuska, niestety... Lis zauważa wiele ciekawych pozycji programowych u PJN i Palikota (od M: sorry, co, te zapożyczone na prawo i lewo?).
Poncyliusz się uśmiecha cwaniakowato, gdy Lis przypiera trochę Palikota. Palikot twierdzi, że ma 40 tysięcy członków, tyle co PO po 10 latach pobierania kasy z budżetu państwa (M: czy się przysłyszałem?). Palikot mówi, że realnie ma 6-8% poparcia! W jego pogłębionych badaniach PJN ma 4,5 % i on cieszyłby się, gdyby im udało się wejść do Sejmu (od M: świetne zagranie, pokerowe!). Dalej składa on obietnice, a Lis podważa wiarygodność tych obietnic, więc on twierdzi, że jednak zasługuje na wiarygodność, bo - uwaga! - jest facetem, który nie brał kasy za posłowanie i odszedł z PO w momencie, gdy Tusk miał wysokie sondaże. Tak uwiarygodniony (od M: swobodą finansową zbudowaną na państwowym Polmosie i nokautem, porażką w targach wewnątrzpartyjnych z Tuskiem? Jasne!) Palikot obiecuje, że jeśli ktokolwiek z jego członków objąłby fotel ministerialny, to on rezygnuje z mandatu, bo oni nie idą do wyborów po stanowiska! Oni chcą powołać rząd fachowców, którzy będą realizować ich program! Oryginalne, jak na polityka. Po chwili przyznaje jednak Lisowi, że faktycznie idą po władzę, będą urzędnikami, posłami...!
Poncyliusz wymienia nazwiska kandydatów na poszczególne stanowiska ministerialne (od M: znane nam już z przeszłości, nic świeżego przecież) i atakuje, że Palikot nie ma kadr, poza pełnomocnikiem do spraw homoseksualistów. (M: Bęcki?) Przekonuje dalej, że oni mają ekipę gotową do podjęcia budowania dróg, odpowiedzialności za opiekę zdrowotną itd. A skarży się, że nie wie, kto z PIS zostanie ministrem finansów (od M: czy już PIS jest po wyborach i buduje rząd, czy coś przegapiłem?). Poncyliusz kreuje się na męczennika, który poniósł ogromną cenę za odwagę mówienia prawdy w PIS. (od M: no, niech się zdecyduje, albo nowe siły, albo ciężko doświadczeni męczennicy?)
Czyli mamy głosować na tych facetów, którzy nie umieli przebić się w swoich partiach? - prowokuje Lis. Poncyliusz wszedł w krzyk, atakuje Palikota za happening polityczny. (od M: przyganiał kocioł garnkowi!)
Lis pyta Poncyliusza o to, jak to możliwe, że w kampanii prezydenckiej namawiał do głosowania na Kaczyńskiego, a teraz staje przeciwko niemu, gdzie jego wiarygodność? Palikot atakuje ostro. Poncyliusz skarży się, że został potraktowany jako "ładna buzia" i odtrącony, chociaż wierzył w Kaczyńskiego. Obraził się na to, że Kaczyński preferował Macierewicza!
Do Palikota pytanie o granice przyzwoitości, antyklerykalizm, jego wypowiedź porównującą śp. Lecha Kaczyńskiego do mordercy księdza Popiełuszki. Palikot nie wstydzi się, potwierdza na zimno, że "Jarosław Kaczyński odpowiada za tę tragedię smoleńską", że wszyscy w Polsce to wiedzą (od M: widownia i sam Lis protestują, dzięki Bogu!), że bez niego śp. Lech Kaczyński nie zdecydowałby się na ten lot, że ten, kto wierzy, że mogło być inaczej, to jest na poziomie Poncyliusza (od M: to znaczy jakim? debila?). Odpowiada dalej filarami i modelem francuskim, odpisy od podatków na Kościół albo na partie, coś dla matek, coś dla dzieci, kasa na to ma być z likwidacji powiatów, Senatu, wszystkiego... Państwo przyjazne, państwo świeckie! Poncyliusz wróży, że za chwilę "będziecie w koalicji w rządzie z Donaldem Tuskiem". Dziekuję bardzo. - kończy Lis.
Podsumowanie od M: pierwszą rundę wygrał zdecydowanie wyluzowany, z refleksem i uśmiechem, solidnie przygotowany Hoffman, drugą - Palikot, niestety, bo na poziomie języka jest wyrazisty, dociera bezpośrednio, a nawet prowokuje wymioty. Lis nie pokazywał tak znowu ostentacyjnie sympatii do wybranego gościa, chociaż bez sensu w pewnym momencie zaczął dramatyzować, przy Staruchu, co zresztą mu Hoffman świetnie wypunktował... To mój osąd. Czy słuszny, zobaczymy już za 27 dni.
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka