
Szef młodzieżówki i radny PO, niejaki Dolczewski, dał się dzisiaj poznać szerszej publiczności. Zamieścił on na Facebooku video z kandydatkami Prawa i Sprawiedliwości na posłanki do Sejmu z referenem "Hej suczki, my znamy wasze sztuczki" grupy Ascetoholix. Chamskie video zostało z profilu usunięte, a zamiast niego pojawiły się przeprosiny. Czy w tej sytuacji kandydatki PO powinny przyjąć zaproszenie do debaty z młodzieżówką PO? Niech nie dziwi się Sylwia Ługowska, że nie ma i nie będzie w tej sprawie żadnej krytyki, skarcenia przez starszych kolegów z PO, że tym Dolczewskim nikt głowy nie zmyje! Oni biorą tylko przykład z Tuska i Komorowskiego: obrażać, a potem obśmiewać, że ktoś się obraził! To znana metoda!
Jest więc atak, atak frontalny! Najpierw był chyba Morozowski. Zaprosił on do studia jedną z kandydatek PIS z Łodzi i usiłował ją ośmieszyć, przesłuchiwać, egzaminować w wyjątkowo wredny sposób. Ale przecież kandydat na posła nie musi mieć jeszcze wyrobionego zdania na każdy temat, bo on dopiero zaczyna swoją pracę, dopiero zbiera opinie wyborców, których ma reprezentować. Efekt był taki, że dziewczyna się nie dała, wzbudziła w widzach sympatię, a Morozowski wyszedł na tefauenowską "babę-jędzę". Podobnie też redaktor Olejnik pogardliwie cedziła jakieś pytania o "aniołki Kaczyńskiego"...




Strasznie ostrej krytyce damy PO poddają młode i piękne kandydatki Prawa i Sprawiedliwości na posłanki do Sejmu. Rażą je zwłaszcza te promieniujące młodością i energią plakaty PIS. Eurodeputowana z ramienia PO pani profesor Bobińska z wysokości swego piedestału przycięła im strasznie, że są tylko "paprotkami" i dają się wykorzystywać instrumentalnie przez prezesa Kaczyńskiego. Zaniepokoiła się też, co z nimi będzie po wyborach? Słusznie bronił swych koleżanek przed tą napaścią eurodeputowany Czarnecki, że nieładnie by kobieta tak poniżająco traktowała inne, młode kobiety. To, że nie są one jeszcze profesorkami, jak ona, to nie powód by je w taki sposób wrzucać do stereotypowej szowinistycznej szufladki "ładne i głupie"! Ten sposób myślenia peowskiego bardziej już pasował do gęby posła Węgrzyna. Poza tym nie martwiłbym się o przyszłość tych młodych kobiet - polityków, bo to właśnie PIS udowodnił w przeszłości, że potrafi promować kobiety nie tylko na zdjęciach, ale i powierzając im najważniejsze funkcje. Na przykład śp. Grażynka Gęsicka była pierwszą w historii polskiego Sejmu kobietą -szefem klubu parlamentarnego. We władzach i w spotach PO jak zawsze dominują faceci, z lekkimi brzuszkami, trochę łysiejący, podretuszowani...
Iwona Śledzińska-Katarasińska, była posłanka (to taki PRL-owski Dolczewski: dała się zapamiętać za artykuły antysemickie i krytykę wystąpień studenckich 68', przynależność do PZPR, UD, UW, PO), była drugą główną atakującą "młode i ładne" z plakatu Prawa i Sprawiedliwości. Z czego może wynikać jej chorobliwa zajadłość, jeśli nie właśnie z niedoceniania i wykorzystywania jej w PO? W telewizji widać przede wszystkim jej pomarszczoną skórę z plamami jakby łuszczycowymi, zepsute zęby, wstydliwie chowane w krzywym uśmiechu, po prostu pożółkłą, starą kobietę, którą złości, którą piekli uroda i piękno tych młodych dziewcząt.
Magdalena Środa, działaczka feministyczna, także poczuła naturalną niechęć i odrazę do tych "młodych i pięknych" z Prawa i Sprawiedliwości. W felietonie dla "Gazety Wyborczej" kampanię, promocję przyszłych posłanek sprowadziła do gadania o niczym, nazwała ją "polityczną głupotą". Ciekawe, dlaczego nie potraktuje ona raczej jako szczytu politycznej głupoty i bzdury "Tuskobusa"? Albo śniadania premiera z drużyną siatkarzy, którzy ledwo ledwo wywalczyli jakieś trzecie miejsce? Czyżby w tej autopromocji Tuska było jakieś ziarenko merytoryczności?
Prawo i Sprawiedliwość pobiło PO na jego dawnym podwórku: zdobyło mocną przewagę wśród młodych wyborców. To Prawo i Sprawiedliwość stało się partią młodych i pięknych, a PO - starych ciotek rewolucji...

„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka