Sprawa próby samobójczej pułkownika Przybyła w czasie konferencji prasowej wywołała szok i lawinę domysłów, przy braku podstawowych informacji, ale powoli możemy zacząć składać tego puzzla:
1) Pułkownik Przybył mówił, że chciał popełnić samobójstwo, tylko przeszkodził mu człowiek, który rzekomo miał wchodzić do pomieszczenia i poprawiać kable. Niczego takiego kamery nie zarejestrowały, żadnego poruszenia kabli.
2) Wątpliwości dodatkowo budzi wypowiedź pułkownika, że chciał on uniknąć rykoszetu i dlatego strzelał w oknie. Niezależnie od tego, czy bał się, że rykoszet może trafić jego, czy inne osoby, uznać trzeba, że działanie to było w pełni zaplanowane, przemyślane. A zatem mało prawdopodobne jest, by strzał w policzek był przypadkowy. Czy prawdą jest, że pułkownik położył się na podłodze zanim strzelił?
3) Pułkownik Przybył twierdził, że czuł się zagrożony, gdyż zabito mu psa, atakowano samochód i dom. Okazuje się, że faktycznie otruto psa, ukradziono rower z niezamkniętego samochodu, brak jest potwierdzenia co do włamamania do domu. Niestety, nalezy to ocenić jako mało poważne.
4) Dziwić musi fakt, że w tej sytuacji pułkownik Przybył nie zająknął się o ewentualnej obawie o życie rodziców, z którymi mieszka, swojej żony i dzieci. Nie wiadomo nic o tym, jak chciał ich chronić, zabezpieczyć na przyszłość na wypadek swojej śmierci, ani nawet, czy napisał do rodziny jakiś list. Nie wiadomo nic, czy ktokolwiek z rodziny odwiedził go po wypadku. Sprawa wygląda tak, jakby rodzina została rozmyślnie od całej sprawy odsunięta.
5) Nie może ujść uwadze, że w odczytanym przez pułkownika oświadczeniu nastąpiła zmiana stanowiska odnośnie do żądania udostępnienia przez operatorów treści SMS-ów dziennikarzy, czemu wcześniej konsekwentnie zaprzeczał. Wbrew jego zapewnieniom oraz późniejszym generała Parulskiego, działanie takie było oczywistym naruszeniem prawa. Nie mówił więc prawdy, kalając honor i mundur oficera.
6) Pułkownik Przybył twierdził, że za planowanym zlikwidowaniem prokuratury wojskowej stoi mafia, odpowiedzialna za wielomilionowe afery gospodarcze, a szczególnie przy zakupach sprzętu wadliwego lub niesprawnego, co skutkowało zagrożeniem życia żołnierzy na misjach. W wojsku faktycznie źle się dzieje, co rusz wybuchają jakieś afery i można mieć podejrzenia wobec niemal każdego przetargu, a nawet być może powiązań z wysokimi funkcjonariuszamni państwa, ale wojskowych prokuratorów nie można porównać do słynnego detektywa Columbo, ani sycylijskiego sędziego Giovanniego Falcone... Może mało wiem, ale nie znam żadnego przypadku wyjaśnienia przez nich jakiejś poważnej afery, a za to znam przypadki zamiecenia pod dywan, choćby legendarnej już sprawy zamówienia skórzanych kurtek pilota (tzw. kurtki Bagsika). Jestem sceptyczny zwłaszcza wobec sposobu wyjaśniania sprawy katastrofy smoleńskiej... Czy prokuraturze wojskowej udało się w ogóle wyjaśnić jakąkolwiek aferę?
7) Pułkownik Przybył dokonał tego aktu w geście obrony prokuratury wojskowej i swego szefa - Parulskiego, a więc w obronie ... własnej skóry! Najwyraźniej niezbyt czystej. Ale po co była aż taka inscenizacja, z odegranym targnięciem się na życie? Jakie brudy się tam jeszcze kryją?
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka