Skąd się wziął ten nagły atak na Kościół? - zatelefonował i spytał mnie tydzień temu zszokowany Manifą, a raczej jej telewizyjną relacją, mój znajomy spoza Warszawy... A skąd się wziął nagle ten odgrzany wniosek o Trybunał Stanu dla prezesa Jarosława Kaczyńskiego i posła PE Zbigniewa Ziobro? Skąd nagle pewien minister, będący Polakiem pomimo dziwnie brzmiącego nazwiska, wpadł na pomysł, by poczynić pewne propozycje finansowe nieproszącym o to cichym mniszkom? Prowokacja?!
Oglądając telewizję czy słuchając radia można by pomyśleć, że nie ma w Polsce, ani na świecie, żadnego ważniejszego problemu. Dziennikarzom brakuje czasu antenowego na rzeczową, merytoryczną relację dotyczącą powodów codziennych już manifestacji na ulicach Warszawy. Jakby nic się nie działo! Albo sobie pozwalają na takie tanie tricki na przyklad: w Polsacie podają, że w proteście przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego do 67 roku życia, organizowanym przez PIS, brało udzial od trzech do czterech tysięcy ludzi, a TVN, że od jednego do dwu tysięcy ludzi... A może tam w ogóle to była tylko jakaś żałosna garstka niedobitków? A może nikogo nie było? I zdjęcia głównie w krótkim planie albo już z pustego placu, po przejściu demonstracji. Tak, tak, i dziennikarz Polsatu już wie, już się domyślił, że ten numer z rozciaganiem wielkiej flagi przez demonstrantów to tylko po to, by stworzyć iluzję pomnożenia ich liczby, takie wizualne wrażenie, że niby jest ich więcej niż naprawdę było! No tak, nie mogło nam się przecież wydawać, że bylo tam ok. dziesięciu tysięcy ludzi! No bo wtedy trzeba by wreszcie zająć się tym, dlaczego tylu ludzi przyszlo, w środku tygodnia, mimo codziennych obowiązków i bez specjalnego nagłaśniania, bez krzyczących tytułów w "Gazecie Wyborczej" : "Marsz, kobiety, marsz", nawołujących do udziału w Manifie i jako żywo przypominających pieśń "Naprzód Waszawo, na walkę krwawą..." Dlaczego ci dziennikarze i w ten sposób, tak chętnie, wspierają nagonkę na Kościół? Aż nazbyt wyraźnie ujawniają przy tym brak elementarnej nawet wiedzy na poruszane tematy (mylą Fundusz Kościelny z Komisją Majątkową itp.gagi), ciągnione na siłę w jednym kierunku, a mianowicie takim, że Kościół ma się bronić przed atakiem, że ma okazywać pazerność w obronie kasy, że mamy odpowiadać na wezwania palikotowców, by zlikwiwdować Kościół... I wszyscy ci utytulowani redaktorzy tłuką te bzdury w kółko na okrągło, walą takie absurdy i nonsensy. Beznadziejna ta telewizja! Aż boli! A nIkt, absolutnie nikt nie wspomni nawet słowem o innych, wcześniejszych pomyslach ministra Boniego (choćby obcinanie administracji o 10%), które mają tę właściwość, że im głośniej są zapowiadane, tym ciszej są odwoływane, zawsze okazują się niekonstytucyjne, i chowane są na dno peowskiego lamusa... Można by o jego pomysłach mówić "ustawa-krzak", jak onegdaj o spółkach... Tymczasem nakręca się poważną "burzę o kościelną kasę"...
Co do drugiego, najgłośniejszego tematu, tzn. wniosku do Trybunału Stanu przeciwko Kaczyńskiemu i Ziobrze też widać jak na dłoni, że żadne z dziennikarzy poruszających ten temat nie ma najmniejszego pojęcia o sprawie. Podstawą tego wniosku ma być okrzyczany raport Kalisza, więc wypadaloby go przeczytać, czyż nie? Nie dali rady? Dlaczego? Czyżby nie dalo się go czytać? Czy może czują się za głupi, by go zrozumieć? Cóż, gdyby ktokolwiek z nich zechcial dokonać inteligentnej lektury tego dzieła, to musialby przyznać, że to napuszona bzdura, pustosłowie i niezręczna manipulacja! A to jest przecież niemożliwe!
Co jest za to możliwe? Redaktor Monika Olejnik zaczynając swój coniedzielny magiel w radio "Zet" zauważa z przekąsem, że w studio stoi puste miejsce przedstawiciela PIS, bo ... jak sondaże PIS-owi wzrosly, to teraz już może sobie pozwolić na nieprzychodzenie do jej audycji! Jak to szybko ona doszła do tego, że PIS to po prostu są buce i chamy?! Uśmiechnąłem się nawet litościwie nad tym popisem red. Olejnik. Przesadziła trochę, ale kto by sobie tym głowe zawracał: przecież w tych stacjach opinie wyglaszają tylko zaproszeni goście, a dziennikarze są wzorem obiektywizmu. To aksjomat, wszystko jej zawsze uchodzi na sucho... Nota bene, poseł Hoffman spóźnił się ledwie minutę.
I kiedy tak sobie po cichu marzyłem o jakimś "okrągłym stole" np. o bezpieczeństwie ruchu kolejowego czy o koniecznej, faktycznej reformie finansów publicznych (z udziałem odpowiedzialnych decydentów, a nie jakichś dyżurnych mądrusiów i zlotuustych posłów), dotarły do mnie nagle słowa redaktora Passenta. Twierdził on tonem człwieka najzupełniej pewnego swych władz umyslowych mniej więcej coś takiego, że nie ma racji, ktokolwiek chcialby podważać decyzje rządu, bo te są zatwierdzane przez większość parlamentarną, a ta jest emanacją woli społeczeństwa, głosem tego społeczeństwa. Usłużny jak zawsze wobec władzy dżetelmen, pominął on sobie lekko tę większość, która nie wybiera, nie daje mandatu, nie ma zaufania. Sorry, że wprost spytam, czy oni nas tylko karmią tymi gównami, czy sami też się nimi żywią? Ta medialna papka nie kojarzy mi się z niczym innym! Tak tępego, głupiego, bezkrytycznego, pozbawionego wszelkich zasad etycznych, dziennikarstwa chyba jeszcze nie było! Te media siegnęły dna i zamiast żałować, że oto upadl jeden z tak zwanych filarów demokracji... Co robić? Czy bojkot, bo tylko zbojkotowanie tych dziennikrzy może ich ocucić? Czy przeciwnie: śledzić ich kolejne głupoty i wytykać, tępić, ośmieszać je na każdym kroku? Co wybrać?
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka