Prawda w "smoleńskich prawdach" cz. 16 / I znowu ND :(

 

Czy leci z nami „szturman” tytułuje ND w artykule z 08-09.01.2011

Czy leci z nami "szturman" ND 08-09.01.2011

zapewne w nawiązaniu do znanej komedii „Czy leci z nami pilot”. I dokładnie taką samą komedią dla ludzi z odrobiną, maciupeńką odrobinką, fachowej wiedzy i zdolności logicznego rozumowania są wywody PaniKatarzyny Orłowskiej-Popławskiej,którą redakcja rzuciła na najwyraźniej zbyt głębokie wody.

Wyjaśnienie całości wymagałoby napisania artykułu na nowo, więc może ograniczę się do wspomnianych „granic absurdu” w wykonaniu niezawodnych w tej materii redaktorów ND.

 

„W tym miejscu Edmund Klich powinien odpowiedzieć na dwa zasadnicze pytania: czy jest to oficjalna przyczyna wyszczególniona w raporcie rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) i czy takie właśnie będą rekomendacje dla Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO), by wszystkie obce samoloty, lądujące na lotniskach Federacji Rosyjskiej, posiadały obowiązkowo "rosyjskich szturmanów"?”

Tutaj geniuszowi Autorki umknęło, że lwia część rejsów zagranicznych statków powietrznych odbywa się na lotniska cywile pracujące wg standardów ICAO, podczas gdy sama Autorka zauważyła, że lotnisko w Smoleńsku jest lotniskiem wojskowym i jego obsada o ww. standardach co najwyżej słyszała, że istnieją. Tak, że następujący po cytowanym fragmencie słowotok jest po prostu bez sensu.

 

„Nie może też - jak to sugeruje Klich - niczego kapitanowi zabronić ani występować w roli kontrolera jego działań. Może tylko patrzeć i notabene pozbawić w ten sposób załogę nawigatora, zasiadając zamiast niego w środkowym fotelu.„

Tu znowu Pani Katarzyna błysnęła intelektem; w nawigacji morskiej nie jest niczym szczególnym, że statki lub okręty biorą na pokład pilota, znającego lokalne wody, zwyczaje, zagrożenia itd. Wejście bez pilota jest w większości przypadków zabronione. I nie jest on po to by zastąpić kapitana, lub zdjąć z niego odpowiedzialność a mu pomóc. Taka sama jest rola „lidera” w przypadku lotów na lotniska pracujące wg jakichś archaicznych postsowieckich regulaminów.

 

„Miedwiediew przyleciał na Wawel bez lidera”

To stwierdzenie warte było dla Autorki nawet tłustej czcionki.  I co z tego? Czy

Międzynarodowy Port Lotniczy im. Jana Pawła II, Kraków-Balice

jest jakimś zapyziałym lotniskiem powojskowym by dobrze wyszkolony pilot znający reguły lotu w przestrzeni powietrznej kontrolowanej wg reguł ICAO potrzebował pomocy? Jest to taki sam lot jak na Okęcie, Heatrow czy O'Hare.

 

„...wyobrażają sobie polskich liderów na pokładach samolotów rządowych Federacji Rosyjskiej, z premierem Putinem i prezydentem Miedwiediewem, którzy niedawno lądowali w Polsce?”

Na to można jedynie odpowiedzieć pytaniem: Czy oni lądują w Polsce na zapyziałych lotniskach powojskowych? Pomijając drobny fakt, że starsze roczniki mogą je znać lepiej niż narybek polskiego lotnictwa wojskowego.

 

I następny zarzut:

„Dlaczego kontroler nie znał angielskiego?”

A dlaczego miałby znać, skoro było to zapyziałe lotnisko nie przeznaczone do obsługi ruchu cywilnego, a o międzynarodowym w ogóle nie wspominając. Ich lotnisko, ich przepisy. Jak komuś język, czy dialekt, nie odpowiada zawsze może lądować na lotniskach międzynarodowych, gdzie wszystko jest jak ICAO sobie życzy; Choć i w takich warunkach polskie „Orły” potrafiły mieć problemy jak parę lat temu, tą samą maszyną w szwajcarskim Zurichu.

 

A w odróżnieniu od Pani Kasi, Pan Klich ma z dziedziny o której mowa doktorat. Czyli pomijając drobną kwestię zarzucania mu indolencji przynajmniej wypada pisać konsekwentnie płk pil. dr Edmund Klich. Może wtedy przyjdzie odrobinka refleksji i opamiętania.