Właśnie chciałem iść spać, patrzę, a tu notka Quwerty, czy Quwety, nie wiem co poprawniej.
Oczywiście każdy ma prawo pisać notki, ale obrabiać komuś cztery litery blokując go na własnym blogu to nie jest dobry styl, za to typowy dla oszustów wszelkiej maści.
Tym razem znowu wieczny evergreen, czyli palność alumnium.
https://www.salon24.pl/u/niegracz/912329,fizycy-smolenscy-zarliwi-propagandzisci-mak-i-ignoranci-techniczni-tu-154
Quweta pisze coś o niepalności aluminiowych garnków i wyciąga analogie do elementów samolotów. Chyba za długo był karmiony z aluminiowych kotłów i pił z aluminiowych menażek LWP czy CA (sowiecka armia), bo wiadomo też powszechnie, że aluminium działa toksycznie na układ nerwowy.
Za to wracając do tematu aluminium, to w samolocie nie ma chyba ani jednej części wykonanej z czystego czy podobnego do materiału garnków aluminium. Ze względów wytrzymałościowych stosuje się, dokładnie tak samo jak w motoryzacji, tylko i wyłącznie stopy, również z magnezem.
I to by było na tyle.