pewnego pięknego dnia Dobra Zmiana bez żadnego trybu wprowadza (Prezes miał gorszy dzień) ustawowy powszechny obowiązek poruszania się na czworakach (z wyjątkiem imprez cyklicznych, Bożego Ciała i jednej niedzieli w miesiącu), którego zawiłą wykładnię dyskutować mogą jedynie dyplomowani prawnicy (suweren tematu w ogóle nie ogarnia); przepis z automatu cieszy się domniemaniem konstytucyjności i do czasu ewentualnego orzeczenia specjalnego Trybunału, obsadzonego przez Dobrą Zmianę, wszyscy grzecznie, w majestacie prawa (i sprawiedliwości) zapierd... na czterech łapach aż miło - potem zresztą też ...
wprawdzie Konstytucja RP (art. 41) gwarantuje każdemu obywatelowi nietykalność i wolność osobistą, obejmującą (jak się wydaje) niezbywalne prawo do przebywania w pozycji wyprostowanej, ale zaraz obok stoi: "pozbawienie lub ograniczenie wolności może nastąpić na zasadach i w trybie określonych w ustawie" - tak że na tym gruncie, w dobie Dobrej Zmiany, mamy raczej przegwizdane ...
od czworaczego prikazu można by się jeszcze próbować odwoływać do sądów powszechnych, gdyby nie fakt, że Dobra Zmiana przezornie zabroniła sędziom – pod rygorem wydalenia z zawodu - bezpośredniego nawiązywania do litery i ducha konstytucji (oraz prawa europejskiego), sprowadzając ich do roli parobków, nadzorowanych przez karbowego nazwiskiem Ziobro, w majątku pana Kaczyńskiego …