Aktorzy to jedna z najbardziej poszkodowanych teraz grup zawodowych. Poza kilkoma dobrze sytuowanymi bądź „serialowymi” sytuacja innych, szczególnie teatralnych jest tragiczna. I nieprędko się zmieni. A pomijając sprawy osobiste i socjalne, to trwające już od marca faktyczne zamrożenie ich działalności grozi poważnym kryzysem i uwiądem polskiej kultury w ogóle. Która jest dobrem szczególnym, a w tak trudnych czasach też szczególnie potrzebnym, bo pozwalającym choć trochę abstrahować i oderwać się od przytłaczających realiów.
Jak można przeczytać w ostatnich Wysokich Obcasach młodsi aktorzy (i równie poszkodowani pracownicy teatralnej obsługi) jakoś tam sobie radzą, załapując się do prostych, fizycznych zajęć. Gorzej ze starszymi. A jedni i drudzy owszem, dostali rządowe wsparcie, w wysokości bodaj 1800 zł na głowę, w miesiącu czerwcu.
A co by było, gdyby do akcji włączyła się TVP. Realizując i emitując - choćby co tydzień - spektakl innego lokalnego teatru. Dramat, komedia, musical, przedstawienia dla dzieci itp., które teatry mają przygotowane, tylko nie mają ich gdzie i dla kogo wystawiać. A tak zyskaliby ogromną publikę i spore środki, bo TVP powinna solidnie za to zapłacić, a ma z czego (!). Można by też w trakcie emisji organizować publiczną zrzutkę – na zasadzie: podobało się – wyślijże im pięć złotych SMS-em.
Taka, odpowiednio nagłośniona akcja miałaby masę zalet – organizowała i skupiała uwagę publiczną na sprawach wyższych, promowała kulturę i sztukę jako taką, pomagała teatrom przetrwać – no i poprawiała fatalny styl zarządzania polską kulturą oraz tragiczny wizerunek Telewizji Polskiej …
Inne tematy w dziale Kultura