Dobry1 Dobry1
464
BLOG

Straż Narodowa

Dobry1 Dobry1 Aborcja Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Wojna domowa wisi na włosku. Zróbmy wszystko by do niej nie dopuścić. Zaszkodzi obu - stającym naprzeciw siebie - stronom, poleje się krew, zginą uczestnicy, a także stojący na uboczu, przybędzie okaleczonych.
Tworzenie się Straży Narodowej jest reakcją na dewastowanie kościołów, profanacji katolickich świętości przez - no i tu mam problem - przez kogo? Czy inicjatorami dewastowania kościołów katolickich są tylko przeciwnicy ustawy antyaborcyjnej? Moja wyobraźnia znowu dała o sobie znać i zauważyła - może przeciwników ustawy antyaborcyjnej ktoś podbechtał i pchnął ich do niszczenia tego, czego sam jest przeciwnikiem, albo i wrogiem, tylko nie chce się uzewnętrznić i atakuje kryjąc się za plecami kontestatorów ustawy antyaborcyjnej?
Moja wyobraźnie czasem fantazjuje, ale kto wie, czy dla dobra sprawy nie wypadałoby najpierw poszukać ukrytych wrogów kościoła katolickiego i gdyby takowych znaleziono, im dobrać się do skóry. Może po ich wyjawieniu i unicestwieniu nasi, rodzimi przeciwnicy ustawy antyaborcyjnej ograniczyli by się do zwykłych protestów jakie organizowane są przeciwko wprowadzaniu uchwał kontrowersyjnych do obowiązującego prawa. Wtedy nie była by potrzebna Straż Narodowa i spór nie wykraczał by poza sejmowe progi. Bo w końcu od tego jest Sejm Rzeczpospolitej Polskiej aby uzgadniał, dopracowywał ustawy na tyle, aby nie wzbudzały aż tak drastycznych reakcji, jak ta antyaborcyjna. A może do złagodzenia reakcji wystarczyłoby użycie bardziej przekonywujących argumentów? Proszę polityków, popróbujcie poszukać tych argumentów, a może innego rozwiązania. Lepiej wojować słowem niż mieczem. Tym bardziej, że Polska jest krajem demokratycznym. A jestem pewny, że "Demos" nie lubi wojny domowej.

O ustawie antyaborcyjnej.

Dowiedziałem się, że Kontrowersyjna ustawa antyaborcyjna
To prawie to samo, co – „Sporna ustawa antyaborcyjna”. A w sporze muszą uczestniczyć, co najmniej dwie strony. W przypadku ustawy antyaborcyjnej tymi stronami są: Kobieta w łonie której rodzi się dziecko, będące skutkiem aktu rozrodczego dwojga – zazwyczaj – dorosłych ludzi – kobiety i mężczyzny. Drugą stroną sporu jest właśnie owo dziecko rodzące się w łonie kobiety – jak wspomniałem – wskutek aktu rozrodczego dwojga dorosłych ludzi. (Wyjaśniam, że użycie słowa rodzące się jest zamierzone, jako, że ja rodzenie się nazywam okres od czasu poczęcia, do czasu odcięcia pępowiny.) Na wstępie należałoby odpowiedzieć sobie na pytanie: jaki jest status obu stron. A no taki, w którym tylko kobieta w łonie której rodzi się jej dziecko – nowy człowiek - ma głos i tylko ona może uzewnętrzniać swoje zadowolenie, lub niezadowolenie. Takiej możliwości pozbawiony jest rodzący się nowy człowiek – on nie może uzewnętrznić swego zadowolenia, czy też niezadowolenia. Więc już z tej racji powiedzmy sobie, że strony biorące udział w sporze nie mają równych praw. Kobieta rodząca może wyrazić swoje niezadowolenie, swoje cierpienie wywołane świadomością rodzenia niezdrowego człowieka. Zaś nowo rodzący się człowiek nie może wypowiedzieć się ile cierpienia musi znosić w wyniku wyjęcia go z łona matki, które zaspokajało wszystkie jego potrzeby życiowe. Nie może nawet wypowiedzieć się na temat swojej śmierci – albo głodowej, albo uduszenia, albo – wręcz rozerwania swoich członków.

Pomijając nierówność praw stron sporu można, z całą odpowiedzialnością orzec, że nikt nie znajdzie ustawy, zadowalającej obie strony sporu, czyli nie kontrowersyjnej. – Więc co? Co zrobić? Gdyby można było, jednoznacznie odpowiedzieć na te pytania, ludzie nie musieliby sami nad nimi się głowić. – Zrobiłby to sam Stwórca. Mogę tylko zauważyć, że w tym przypadku zło zabiło ćwieka, nie do bezbolesnego wyjęcia. Ktoś mógłby powiedzieć – wybierzmy mniejsze zło. Tyle, że akurat, w rozpatrywanym przypadku niema większego i mniejszego zła. I w tym cały problem, cała boleść – że tak powiem – wyjmowania zabitego przez zło ćwieka. Gdyby ten nie mający możliwości wypowiedzi, rodzący się, nowy człowiek, jakimś cudem przemówił to podejrzewam aborcję nazwał by selekcją dokonywaną przedwcześnie, bo wielokrotnie zdarzało się, mimo diagnozy lekarzy o uszkodzeniu płodu, na świat przychodziły zdrowe dzieci, lub z szansą wyleczenia, lub wręcz samoczynnego jej ustąpienia.
Mając na uwadze swoją niedostateczną znajomość rzeczy i swoją skromność, nie będę nawet usiłował podejmować próby rozwiązania problemu aborcji. Pozwolę sobie tylko na zadanie pytania, na które odpowiedź może ułatwić podjęcie optymalnej decyzji. Zapytam więc – czy nie lepiej, gdyby selekcję rodzących się ludzi pozostawić naturze?
Dodam, a może by zacząć w końcu poprawiać błędy genetyczne? Wydaje mi się, że wcześniej czy późnie i tak ludzkość sięgnie do genetycznych głębi, bez względu na rozwój tej dziedziny i jej skutki.

Dobry1
O mnie Dobry1

Dziennikarzem Obywatelskim

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo